Romantyczka i realista
"Kocham Pana, Panie Sułku" - reż. Jacek Janczarski - Teatr PRZnaną, uwielbianą i rozśmieszającą do łez słuchaczy audycja radiowa zaprezentowano na scenie! Pani Eliza i Pan Sułek zagościli tym razem w Teatrze Korez podczas III Katowickiego Karnawału Komedii.
Muszę wyznać szczerze, że wcześniej nie miałam styczności z tym słuchowiskiem, choć znałam je z opowieści moich rodziców i znajomych. Obiecywałam sobie po stokroć, że w końcu kiedyś na pewno go wysłucham, ale... ale w końcu dane mi było „zobaczyć audycję” na scenie!
Widzieć i słyszeć panią Elizę i pana Sułka, to coś innego niż tylko słyszeć ich głosy w odbiorniku radiowym. Atutem sceny – poza słowem rzecz jasna – jest obraz. Aktorzy poprzez gesty i mimikę wnoszą coś niepowtarzalnego, całościowo wcielają się w odgrywane postaci, użyczają im swoich ciał. W tym przedstawieniu niesamowite były przede wszystkim głosy – ich barwa, intonacja, zaznaczony odpowiednio akcent, śmiech, chrapanie, ziewanie... Do słuchowiska dołączona została mimika. Na twarzach aktorów mogliśmy odczytać każde uczucie: zdziwienie, lekkie podirytowanie, zadowolenie czy radość, bo nie sposób kreować te postaci bez zatracenia się w nich, trzeba chwilowo zmienić tożsamość. A o tym, że znakomicie potrafi to czynić Marta Lipińska (w roli pani Elizy) i Krzysztof Kowalewski (pan Sułek) nie muszę chyba nikogo przekonywać. Akompaniował im Marian Szałkowski na fortepianie, w roli narratora z odpowiednią, wzorcową dykcją wystąpił Andrzej Ferenc.
Koniecznie trzeba naszkicować tutaj kilka sytuacji! Na przykład scenę pt.: „Bal maskowy”. Oto bowiem nasz bohater przebrał się za sukę (nie psa!). Wymyślił również strój dla Elizy - ma być jesienną brzozą! Drzewo to nie posiada w tym czasie liści i przebranie jest łatwiejsze do wykonania. Wystarczy związać nogi i ręce, a następnie zanurzyć się w wapnie. I mamy piękny pień brzozy. Jedynym minusem jest fakt, iż w takim stroju pani Eliza nie może uczestniczyć w zabawie, gdyż jest związana. Pan Sułek tańczy więc przez cały bal z... Gajowym! Gajowy zaś przebrany jest za Bolka i Lolka – jednocześnie! Trzeba koniecznie przytoczyć słynne wyznanie pani Elizy: „Kocham panie, panie Sułku”, na które pan Sułek notorycznie, do znudzenia odpowiada: „Cicho...”. Co ono tak naprawdę mówi? Wciąż próbuję na różne sposoby interpretować te słowa, odpowiedzieć sobie na pytanie: kim są dla siebie pani Eliza i pan Sułek? Czy łączy ich miłość zakochanych, miłość koleżeńska, miłość opiekuńcza? Ile wynosi różnica wieku pomiędzy nimi? O ile lat pani Eliza jest starsza od pana Sułka? Ale! To przecież nie jest najważniejsze. Bardziej od tego, intryguje mnie sposób ich porozumiewania się. Oni ciągle są sobą zachwyceni, w ogóle się nie kłócą, choć są tak różni od siebie.
Pani Eliza marzy o pięknej, wzniosłej, romantycznej miłości. Pan Sułek stara się być realistą, patrzy ‘trzeźwo’ na życie. Wszelkie niemożliwe, irracjonalne rzeczy – nawet bajki – uważa za kłamstwo (bo jakim cudem złota rybka mogła przemówić do rybaka ludzkim głosem? Ludzkim?!!). Jest wiecznym uczniem szkoły podstawowej. Nie przedstawia więc odkrywczych poglądów, nie jest zbyt inteligentny. Potrafi za to rozbawić do łez nie tylko panią Elizę, ale i wszystkich odbiorców, widzów i słuchaczy.
Należy jeszcze wspomnieć o nieco tajemniczej postaci: to pan Gajowy Marucha, którego nie poznajmy bezpośrednio, wspomina nam o nim narrator. Gajowy pojawia się pod koniec każdej sceny, niczym puenta i często rozwiązuje ‘trudne’ łamigłówki bohaterów. Poznajemy go już na samym początku. Pan Sułek przeprowadza skrupulatną inwentaryzację swojego...domu. Podczas tej – jakże odpowiedzialnej – pracy napotyka na coś, z czym nie ma pojęcia, co począć. Wpisuje to więc w rubrykę spleśniałe. Okazuje się, że był to… ów Gajowy Marucha!
Codzienne sytuacje są przedstawione w absurdalny sposób, który jednocześnie bawi. Pani Eliza i pan Sułek sprawiają, że na twarzach ludzi pojawia się uśmiech. To doskonałe głosy Marty Lipińskiej i Krzysztofa Kowalewskiego sprawiają, iż słuchacze i widownia są przekonani, że oto mówią do nich autentyczne postaci. A to jest wielką sztuką i za taką właśnie uważam to nietypowe przedstawienie.