Romeo i Julia – historia ponadczasowa

"Romeo i Julia" - reż. Henryk Adamek - Teatr Wóz Tespisa w Katowicach

W dniu święta zakochanych, którym patronuje święty Walenty na deskach chorzowskiego Teatru Rozrywki wystawiono sztukę nierozerwalnie kojarzącą się z domeną Erosa. Spektakl „Romeo i Julia" w wykonaniu Teatru Wóz Tespisa to kolejna odsłona projektu teatralnego „Baśnie Pana Szekspira", realizowanego przez katowickie Stowarzyszenie Teatralne Tespis. Ma on na celu zapoznanie najmłodszych członków społeczeństwa z twórczością wybitnego dramaturga, jakim niewątpliwie był William Szekspir.

„Romeo i Julia" to znana i wielokrotnie poddawana scenicznej interpretacji historia miłości, która połączyła przedstawicieli dwóch zwaśnionych rodów. Klasyk. Podczas realizowania tego rodzaju dzieł, obciążonych silnym ładunkiem semantycznym, nadanym im przez wielokrotne odczytania, trzeba być niezwykle ostrożnym, ponieważ podejmując się wystawienia popularnego spektaklu, autorzy narażają się na porównywanie z olbrzymią ilością wcześniejszych realizacji. Nie należy także zapominać, że w takiej sytuacji łatwo popaść w banał, spłycić przekaz, czy pokazać tragiczną historię w krzywym zwierciadle groteski. A tym surowsza będzie to krytyka, im interpretacja bardziej wierna oryginałowi. Jednakże Teatr Wóz Tespisa wymyka się nieco zaszufladkowaniu w konkretnej kategorii, ponieważ proponowany przez realizatorów spektakl skierowany jest do dzieci i młodzieży, a główny nacisk położony został na funkcję utylitarną, edukacyjną.

Historii Romea i Julii nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, gdyż stanowi ona powszechnie znany motyw literacki. Niezwykle silne w dramacie jest przenikanie się miłości i śmierci. Tworzy to odzwierciedlenie realnych układów sił występujących w codziennym życiu, w którym żywiołowi amora towarzyszą nieustannie tanatologiczne wątki, niepozwalające cieszyć się na dłużej radością płynącą z odnalezienia ziemskiego szczęścia i spełnienia w miłości.

Interpretacja reżysera Henryka Adamka, który dokonał adaptacji scenicznej dramatu jest zdecydowanie współczesna, zarówno w warstwie słownej, jak i koncepcyjnej. Uwspółcześnieniu uległy dialogi oraz sfera kostiumowa, ponieważ główni bohaterowie noszą stroje typowe dla dzisiejszych nastolatków jak t-shirty i jeansy oraz tenisówki, jednakże akcentem sugerującym, iż akcja rozgrywa się przed paroma wiekami jest charakterystyczna kryza, popularna w XVI wieku, a będąca atrybutem Romea i Benvolia. Akcentem XX-wiecznym jest stojąca na scenie toaletka, rodem z wnętrza tajemniczej garderoby gwiazd teatru i filmu, a także użycie elektrycznej gitary, której struny wprawiane w ruch przez rękę jednego z bohaterów – melorecytującego Benvolia- umilają percepcję spektaklu.

Na uwagę zasługuje prosta, aczkolwiek niezwykle mobilna scenografia, składająca się jedynie z kilku multizadaniowych, przestrzennych brył. Poszczególne elementy złożone razem przedstawiały mur, zamek, fragment budynku, lecz porozsuwane pełniły rozmaite funkcje. Przedstawiały między innymi balkon, z którego Julia prowadziła nocne rozmowy ze swym ukochanym, natomiast przestawione w poziomie wyobrażały łóżko- niemego świadka skonsumowania miłości młodych małżonków, bądź grób, który połączył ich ciała na wieki. Istotnym akcentem nowomedialnym, wyróżniającym zarazem tę realizację szekspirowskiego dramatu od innych są wizualizacje, wyświetlane na tle elementów wchodzących w skład scenografii. Przedstawiają one animacje przypominające popularne współcześnie kreskówki, których bohaterowi narysowani są jedynie szkicowo. Dzięki zastosowaniu tego zabiegu, udało się opowiedzieć historię pojedynków toczonych pomiędzy rodami Capuletich i Montecchich, reprezentowanych przez Tybalta, Merkucja oraz Romea, w sposób nowatorski oraz bez angażowania dodatkowych aktorów, przy jednoczesnym ukłonie w stronę młodego widza, lubującego się w oglądaniu tego typu animowanych filmów. Przy tak zaaranżowanej przestrzeni scenicznej doskwiera niedosyt reżyserii świateł, które co prawda akcentują na przykład scenę śmierci młodych kochanków (czerwone światło), czy ściemniają się podczas nocy poślubnej, lecz jest to zdecydowanie za mało.

Jednakże jednym z ciekawszych momentów scenicznej akcji jest paradoksalnie nie wydarzenie odnoszące się bezpośrednio do relacji Romea i Julii, lecz wyglądający na improwizowany dialog piastunki Capulettich z kuzynem głównego bohatera. Swoista improwizacja, zakrawająca na work in progress, stanowi flirt Violetty Smolińskiej z widzem i z Benvolio. Scena ta sprawia wrażenie naturalnej i niczym nie wymuszonej pogawędki trubadura z dostojną damą. Tworząca się między nimi atmosfera swobody, intymności wkradła się do brutalnego świata waśni niby to przypadkiem, lecz stanowi ciekawe urozmaicenie fabuły.

Spektakl „Romeo i Julia" w wykonaniu Teatru Wóz Tespisa to interesująca propozycja teatralna nie tylko dla młodego widza. Zastosowane koncepty i ciekawa aranżacja scenograficzno-muzyczna sprawia, że spektakl jest godny polecenia. Delikatny minus może stanowić jedynie realizacja postaci Romea, w którą aktor przelał chyba zbyt wiele osobistych cech takich jak gesty, czy specyficzny sposób poruszania się.

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
23 lutego 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia