Rozgrywka w czerni i bieli
"Sceny niemalże małżeńskie..." - reż. Andrzej Poniedzielski - Teatr Ateneum, WarszawaPełne humoru teksty Stefanii Grodzieńskiej, piosenki jej męża Jerzego Jurandota oraz dwa wiersze Andrzeja Poniedzielskiego złożą się na kabaretowy spektakl
Grażyna Barszczewska, pomysłodawczyni „Scen niemalże małżeńskich...", autorka scenariusza i odtwórczyni roli głównej, przyznaje, że od dawna nosiła się z pomysłem stworzenia widowiska z fragmentów felietonów i książek Grodzieńskiej. Pani Stefania zaaprobowała ideę i konsultowała nawet pierwsze koncepcje inscenizacji. Niestety, nie doczekała premiery (zmarła w kwietniu ubiegłego roku). Ale Grażyna Barszczewska jest pewna, że jej duch będzie towarzyszył wykonawcom w piątkowy wieczór.
– Scenariusz pisałam półtora roku, przeczytałam wszystkie jej książki, zgłębiałam życiorys. Z fragmentów felietonów układałam dialogi, wplatałam elementy biografii – mówi Barszczewska.
W efekcie powstał tekst rozmiarów sporej encyklopedii. Ale na scenie Ateneum zobaczymy znacznie okrojoną wersję. Całość ułoży się w historię o kobiecie i mężczyźnie. Odwieczną walkę płci symbolizować będą kolory scenografii oraz kostiumów: biały i czarny. Ta stylizacja ma być także nawiązaniem do lat 60. i 70. oraz ukłonem w stronę kabaretu literackiego, w którym ważniejsze od feerii barw zawsze było słowo.
Na czym polega fenomen Stefanii Grodzieńskiej?
– Jej teksty są aktualne i bawią – mówi Barszczewska. – Pani Stefania, nawet jako 95-latka była młoda. Miała otwarty umysł. Potrafiła wyławiać i obśmiewać absurdy rzeczywistości. Mam nadzieję, że spisane przez nią historie trafią do młodych widzów, bo także z myślą o nich robimy ten spektakl.
Grzegorz Damięcki, który będzie partnerował Barszczewskiej, dodaje, że jego zdaniem Grodzieńska była osobą szaloną. Dlatego w spektaklu nie zabraknie abstrakcyjnego żartu, pure-nonsensu i groteski.