Rozmawiamy o fenomenach
rozmowa z organizatorami XIII MSTTRozmowa z organizatorami XIII MSTT
Imponuje tegoroczny program wydarzeń towarzyszących. Oferta jest wyjątkowo szeroka: Spotkania będą poszerzać wiedzę podczas konferencji naukowej i warsztatów Stuarta Sweeneya, umiejętności na warsztatach tanecznych czy bawić podczas koncertów… Czy to sposób poszukiwania idealnej formuły dla tego festiwalu?
Wojciech Kaproń: Trzynaście lat temu idealną formułą były warsztaty i prezentacje festiwalowe. Ale idealne formuły też się starzeją i od kilku lat staramy się jak najwydajniej zagospodarować czas festiwalowiczom: od samego rana do późnej nocy. Chcemy dać im nie tylko możliwość oglądania ekspresji ruchowej, ale pozwolić dowiedzieć się czegoś o tańcu. Traktujemy ten festiwal animacyjnie. Konsekwencją tego są stare, ale bardzo wartościowe warsztaty tańca współczesnego, jak również wszelkie wystawy, konferencja, filmy dokumentalne. Te wydarzenia mają związek z działalnością teatru tańca, bądź wzajemnie się dopełniają. Mam tu na myśli koncerty Pawła Kurka i Konrada Chyla, którzy nie dość, że są dla nas ciekawymi zjawiskami muzycznymi, to jeszcze czynnie współpracują z nami przy realizacji projektów.
Anna Żak: Zwykle jest tak, że jeśli w danej edycji pojawi się jakaś nowa formuła, to zostaje ona trwałym elementem festiwalu. Rzeczywiście Spotkania rozbudowują się coraz bardziej, bo szukamy kolejnych obszarów, a te znalezione wcześniej zostają, bo okazały się ciekawe. Tak było w przypadku nocnych rozmów o tańcu czy konkursu fotograficznego „Taniec – energia ciała i wyobraźni”, a co za tym idzie wystawy pokonkursowej.
Ta wielość jest też potwierdzeniem tego, że taniec jest coraz ważniejszy: jeśli na początku wystarczały warsztaty, a teraz potrzeba na festiwalu również naukowców czy recenzentów.
W. K.: Jeśli chodzi o taniec współczesny, to w Europie czy Stanach Zjednoczonych społeczeństwo było wyedukowane znacznie wcześniej. Moim zdaniem tam zaczyna się już „zjadać ogon” i potrzeba zupełnie nowych przedsięwzięć. U nas dopiero teraz społeczeństwo zaczyna odnajdować pozytywną wartość w teatrze tańca, ale nie ma się od kogo dowiedzieć o nim. Dlatego my potrzebujemy tu krytyków. To bardzo istotne osoby, które wiedzą, potrafią i chcą pisać o tańcu oraz relacjonować nam przeróżne wydarzenia. Ważne są dla nas osoby, które stają się sympatykami tańca. Nasze wszystkie działania służą tym właśnie celom: wyedukowaniu, wykształceniu ludzi w kontekście tańca.
Anna Żak: Zdajemy sobie sprawę, że duża grupa widzów to osoby spoza Lublina, które przyjeżdżają tu specjalnie na festiwal poświęcając mu pięć dni. Staramy się im atrakcyjnie wypełnić ten czas propozycjami z różnych dziedzin. Można powiedzieć, że teraz atrakcje są zapewnione od rana do rana.
W. K.: Wydarzenia Spotkań mogą się toczyć dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Anna Żak: Na tym właśnie polega „czas festiwalowy” – dopiero wtedy czuje się pełnię. Człowiek wraca wtedy do domu zmęczony, ale zadowolony, bo wziął udział w wielu ciekawych rzeczach. Wiemy to z doświadczenia zdobytego również na innych festiwalach.
W. K.: Priorytetem jest dla nas skupienie sympatyków tańca, którzy nie mają możliwości obcowania z nim na co dzień. Kiedy pojawia się te pięć-sześć dni festiwalu, chcą uczestniczyć nie tylko w spektaklach, ale wymienić się po nich wrażeniami, podyskutować… Chcą poczuć się gośćmi i zarazem ważną grupą, która wchodzi w skład tego festiwalu. Spotkania Teatrów Tańca to nie tylko my, organizatorzy, i nasi współpracownicy – nie należy zapominać o widzach, którzy przychodzą na ten festiwal i nie odznaczają w dzienniku znaczka, że byli-zaliczyli, ale chcą skorzystać na tym wydarzeniu maksymalnie.
Nie wspomnieliśmy jeszcze o bardzo ważnej dla nas rzeczy: przeniesieniu spektakli na region. W tym roku szwajcarski DRIFT pokaże swój spektakl zarówno w Lublinie, jak i Chełmie. Chcemy wyjść z festiwalem poza Lublin i mamy nadzieję realizować ten pomysł w kolejnych latach na większą skalę. Bierzemy również pod uwagę przeniesienie na inny grunt warsztatów.
Nazwa „Spotkania” wydaje się więc idealnie pasować do tego festiwalu. Dotyczy to też występujących tu tancerzy, którzy wyjątkowo licznie pojawiają się na widowni podczas występów innych zespołów.
Anna Żak: Szukając nazwy dla festiwalu uznaliśmy, że właśnie to słowo stale nam towarzyszy i jest dla nas istotne. Tu nawiązują się znajomości, artystyczne współprace i kooperacje.
W. K.: To są spotkania przyjaciół, którzy parają się tańcem. Tancerze, performerzy to dość specyficzne środowisko. To osoby często poszukujące drogi w zupełnie innym kierunku niż w szkołach artystycznych. „Podglądają” siebie wzajemnie i nie mają przed tym oporów, wręcz przeciwnie.
Anna Żak: Podglądają w pozytywny sposób.
W. K.: Spotkania wyszły więc w sposób naturalny. To nie „zderzenia” czy „konfrontacje” – my nie mamy zamiaru porównywać tych spektakli. Są one tak różne od siebie w stylistyce, że nie mamy zamiaru ich zderzać. Prowadzimy do dialogu teatrów, ludzi. Ale ten fenomen dotyczy większości festiwali teatrów tańca na świecie – to jest niesamowite.
W zeszłym roku mogliśmy oglądać na festiwalu dużo lubelskich propozycji, w tym brak choćby jednej. Dlaczego?
Anna Żak: Może właśnie dlatego, że w zeszłym roku było ich bardzo dużo. W tej edycji chcieliśmy oddać scenę naszym gościom. Pozwalamy odpocząć widzom od nas samych, ale z pewnością wrócimy.
W. K.: To jest następny fenomen: mamy okazję prezentowania swoich spektakli w ramach Teatru Centralnego. To pozwala nam na oddech. Publiczności chcemy stworzyć możliwość spotkania z teatrami, które nie pojawiają się w Lublinie na co dzień.
Wiele osób wypowiada się na temat naszej nieobecności z żalem. My, jako zespół artystyczny, integrujemy się z festiwalem, ale uznaliśmy, że warto dać ofertę całkowicie spoza Lublina.
Czy jest w tym roku osoba mająca decydujący głos w sprawach festiwalu?
W. K.: Dyrektorem festiwalu jest Lubelski Teatr Tańca.
Anna Żak: Honorowym dyrektorem jest, jak co roku, Hanna Strzemiecka.
W. K.: Należy pamiętać, że to ona stworzyła ten festiwal i przez wiele lat była jego dyrektorem artystycznym. Od paru lat tę rolę przejął cały zespół LTT. I to też jest fenomen. Choć nie jest to proste. Decyzje podejmuje demokratyczna większość. Przez lata działalności poza formą artystyczną jesteśmy wyspecjalizowani w pewnych działaniach, dziedzinach. Każdy jest za coś odpowiedzialny i tu dokonuje własnych wyborów. Jeśli chodzi o program i najważniejsze sprawy związane z tym, co zobaczą Państwo na festiwalu, to uzgadnia to cały zespół.
Anna Żak: …Czasami kłócąc się przy tym i zawsze dyskutując. Ale do consensusów w końcu dochodzimy. Z tej zespołowości może wynikać także różnorodność tego, co się pojawia. Staramy się akceptować wzajemne pomysły i dokładać nowe rzeczy do głównego nurtu festiwalu.
W. K.: Ale zawsze jest to nastawione na widza. Nie robimy programu dla nas samych. Nie ma sytuacji, w której mówimy: „To nam się nie podoba, więc nie damy widzom możliwości obejrzenia tego. A to tak, więc niech się pojawi pięciokrotnie”. Przez te trzynaście lat zaobserwowaliśmy różne zjawiska i wiemy, że widz potrzebuje różnego rodzaju przedstawień. Program jest skonstruowany tak, żeby nie popaść w monotematyczność stylistyczną.
Anna Żak: Czasami zapraszamy spektakle, które nam osobiście się nie podobają, ale wiemy, że są na światowym poziomie, wpisują się w jakiś nowy nurt i znajdą swoją publiczność.
W. K.: Bywa, że przedstawienia są bardzo dobrze odbierane w jakimś kraju, w innym trochę gorzej. Nie chcemy widzom zamykać furtki do zapoznania się z europejskimi nowościami.
Jakie było kryterium doboru spektakli do tej edycji?
W. K.: Różnorodność. Od rosyjskiej szkoły parateatralnej przez konceptualną choreografię holenderską czy Mikołaja Mikołajczyka po teatr physical theatre w wydaniu DRIFT oraz Marcel Leemann. Ponadto Śląski Teatr Tańca, a więc specyficzna szkoła polska Jacka Łumińskiego. Bardzo ciekawe zjawisko z Polski: Good Girl Killer – teatr również na pograniczu konceptu…
Anna Żak: Ważnym kryterium był dobór spektakli pod kątem inspiracji literackich. Kontynuujemy zeszłoroczny pomysł Hanny Strzemieckiej o inspiracjach innymi sztukami w tańcu. Na przyszły rok możemy już zapowiedzieć wpływy muzyczne.
W. K.: Chcemy stworzyć w ten sposób trylogię: obraz – słowo – muzyka.
Anna Żak: W tym roku gros spektakli jest inspirowane utworami literackimi, biografiami pisarzy. Pozostałe doskonale nadają się do tego, aby dopisać do nich historię. Same mogłyby stać się inspiracją dla literatury.
W. K.: Nie wykluczamy wątków fabularnych znanych z teatru dramatycznego. Jest to naturalna konsekwencja inspiracji literaturą.
Formuła tematyczna festiwalu pojawiła się stosunkowo niedawno. Czy jest to właściwa droga? Czy nie ogranicza festiwalu?
W. K.: Jest ona na pewno właściwa na ten czas, który zaplanowaliśmy dla trzyletniego cyklu poświęconego inspiracjom. Po tej trylogii otworzymy się na zupełnie nowy temat, nie zdradzimy jeszcze jaki.
Anna Żak: Chcieliśmy pokazać, że na świecie powstaje bardzo wiele spektakli, które posiłkują się innymi sztukami. Taniec jest bardzo otwartą dziedziną. Te spektakle, które zobaczymy, nie powstały specjalnie z myślą o literackiej edycji festiwalu. One istnieją bez nas, a my jedynie zgromadziliśmy je w jednym miejscu i czasie.
Nad czym poza festiwalem pracuje obecnie Lubelski Teatr Tańca?
W. K.: Cały czas gramy oczywiście spektakle, które mamy w repertuarze, a jest ich ok. dziesięciu. Szykujemy też jedną albo dwie, to czas pokaże, duże premiery na kwiecień-maj i listopad-grudzień. Pracuję nad swoim spektaklem, mam nadzieję, że lutym odbędzie się premiera. 2010 rok ma więc stać pod znakiem wytężonej pracy LTT. Poza tym cały czas zajmujemy się edukacją młodych adeptów tańca prowadząc warsztaty.
2010 to rok, w którym będziemy szczególnie skupiać się na projektach europejskich, które, miejmy nadzieję, będą pozytywnie i dobitnie mówić o staraniach Lublina o tytuł ESK 2016. Mianowicie: organizujemy Europejskie Forum Tańca Współczesnego, na które przyjadą reprezentanci dotychczasowych Europejskich Stolic Kultury. Na kolejny rok planujemy również międzynarodowy projekt artystyczny (Francja, Białoruś, Norwegia, Serbia). Do 2011 roku mamy co robić. Zapraszamy na nasze premiery i miejmy nadzieję, że znajdą uznanie naszych odbiorców.
Dziękuję za rozmowę.