Rozmowy na szczycie
"Getsemani" - 10. Festiwal "Rzeczywistość Przedstawiona"Jubileuszowy X Festiwal Dramaturgii Współczesnej w Zabrzu otwarł spektakl "Getsemani" w reżyserii Anny Augustynowicz. Koprodukcja dwóch teatrów doskonale wpisała się on w cele przyświecające organizatorom tego kulturalnego przedsięwzięcia, ponieważ zarówno przybliżył nam nowe wymiary rzeczywistości, a przede wszystkim stał się sporą niespodzianką dla widzów.
Jeszcze przed pojawieniem się aktorów, Dyrektor Naczelny Teatru Nowego w Zabrzu Jerzy Makselon w krótkich słowach przedstawił sylwetki twórców Festiwalu i motywy, które nimi kierowały. Dziesięciolecie trwania inicjatywy nagromadziło wiele wspomnień, a każdy jubileusz stanowi dobrą okazję, aby spojrzeć wstecz. Nie obyło się również bez wprowadzenia zmian, chociażby w zakresie umiędzynarodowienia składu jury. W tym roku szereg specjalistów wzbogacony został o postać egipskiego aktora i reżysera Hanaa Abdel Fattah Metwaly. Aktu uroczystego otwarcia Festiwalu „Rzeczywistość przedstawiona” dokonała prezydent miasta Zabrze, Małgorzata Mańka-Szulik.
Pierwszym spektaklem konkursowym jaki publiczność miała sposobność obejrzeć stało się „Getsemani” na podstawie dzieła współczesnego dramaturga angielskiego Davida Hare’a. Sztuka przedstawia kulisy świata polityki, a także procesy jakim podlegają główne jego postaci. Działalność publiczna zostaje ukazana w odniesieniu do wszystkich skrzętnie skrywanych „brudów”, które mogłyby być doskonałą pożywką dla brukowców. Jednocześnie problemy z jakimi borykają się postaci jak soczewka kondensują bolączki współczesnego społeczeństwa: brak porozumienia między rodzicami a dziećmi, stosunek do homoseksualizmu, pozycję kobiet w społeczeństwie i inne.
Środki jakie wykorzystane zostały w spektaklu zaskakują swym minimalistycznym charakterem, wręcz ascetyzmem. Za całą scenografię wystarczają krzesła ustawione w półkolu otwartym na widza. Wszystkie niemal kostiumy zredukowano do odcieni czerni i szarości. Operowanie światłem to głównie oddzielanie kolejnych scen poprzez zaciemnienia sceny. Dźwięk to powtarzający się w ciemnościach odgłos uderzających o siebie kul w jednej z wielu partii bilarda. Uwaga widza koncentruje się więc niejako z przymusu, lecz już na pewno z koncepcji twórców spektaklu, na grze aktorskiej, relacjach między postaciami oraz dialogach. W przypadku tych ostatnich, niezwykłą zaletą okazuje się ich wielopoziomowość. Przykładowo, rzucane pozornie mimowolnie kwestie Franka Pegga (Maciej Litkowski) dotyczące jedzenia, to cynizujące nieco aluzje zdradzające nam wiele na temat stosunków międzyludzkich w ogólności, a także między bohaterami. W zasadzie cały ukazany świat kręci się wokół niedopowiedzeń, sugestii oraz wypowiadanych półprawd. Jednak możemy być pewni, że wszelkie zarzuty o kłamstwo zostaną natychmiast odparte. Wszak do czynienia mamy z profesjonalistami.
Fascynuje fakt, jak aktualną metaforą może być w polskiej rzeczywistości przedstawienie współczesnej brytyjskiej polityki. Odmienna historia kraju, różne realia życia, a jednak mimo to w poruszanej problematyce odnajdziemy więcej wspólnych punktów odniesienia, niż skłonni bylibyśmy przypuszczać. „Getsemani” to spektakl bardzo intelektualny, wyważony, lecz bynajmniej nie statyczny. Zazdrośnie strzeże swych tajemnic, co zmusza widza do ciągłych wysiłków analizowania tego co powiedziane i tego, co przemilczane. Publiczność wciągnięta zostaje do gry, gdzie tak naprawdę nie ma pewności kto jest graczem, a kto pionkiem. Mało prawdopodobne, aby wieloznaczność słowa „partia” pojawiła się przypadkowo. Obserwujemy nie tylko losy ugrupowania politycznego i przynależących do niego ludzi, lecz jedną z wielu rozgrywek, w której liczy się nie nagroda, lecz to, by pozostać w grze. Za wszelką cenę.