Rozprawa nad artystą – czy winny?
"Czy pan się uważa za artystę?" - reż. Anna Augustynowicz – Teatr Śląski w KatowicachCo artysta miał na myśli i czy on sam wie, o co mu chodziło? Czy on aby na pewno jest artystą? A pan - czy pan się uważa za artystę? To tylko kilka spośród gęstwy niewygodnych pytań, którymi częstuje nas Anna Augustynowicz w swoim nowym spektaklu zrealizowanym na deskach Sceny w Malarni Teatru Śląskiego. Bo jakże to tak – artysta miałby nie być artystą?
Sztuka „Czy pan się uważa za artystę?" to wyraz obaw i wątpliwości mnożących się wokół postaci rzeczonego artysty. Autor tekstu, Artur Pałyga wraz z reżyserką Anną Augustynowicz postanowili skrupulatnie rozebrać na części postać oskarżonego. Przed publicznością wydarza się bezlitosny proces, podczas którego wytaczane są najcięższe działa, wytyka się wszystko to, co zwykle pomijane i podważa zakorzenione w świadomości prawidła. Czy w cenie biletu na spektakl usłyszymy ostateczny wyrok wobec obwinianego? Nic z tych rzeczy, widz opuszcza teatr z głową pełną pytań, pozostawionych bez odpowiedzi.
Akcja dzieje się w przestrzeni galerii. Czas jakby stoi w miejscu, ciągnie się jak z gumy. Aktorzy czekają gotowi do gry, a On – nadal nic! Pomysłów brak, nuda. Czy w takim razie On w ogóle jest artystą? Przecież musi mieć coś do powiedzenia, musi chcieć coś wyrazić. A tu nic. Z luźno rzucanych dialogów, nieliniowej narracji wyłaniają się kolejne oskarżenia kierowane przeciwko artyście. Kwestionowana jest jego rola – czy aby na pewno jest komukolwiek potrzebny. W wątpliwość poddawany jest sam status artysty – czy artysta jest artystą i co za tym przemawia. A tymczasem On nie broni się przed stawianymi zarzutami, sam szuka odpowiedzi. Głowi się, wysila, na zmianę próbuje złapać rytm i od tego rytmu się uwolnić.
Nowy spektakl Teatru Śląskiego jest kompletny pod każdym względem. Widz otrzymuje przedstawienie naładowane treścią, ale i okraszone pieczołowicie dobranymi środkami wyrazu. Na dodatek w całym tym przedsięwzięciu widz nie jest jedynie widzem, ale i uczestnikiem. Chociaż aktorzy nie krążą między publicznością, ani nie próbują wchodzić w interakcje, to jednak ma się nieodparte wrażenie, że wszyscy jesteśmy częścią tego, co się wydarza na scenie. A właśnie ten proces „wydarzania się" stawiany jest przez twórców jako nadrzędny. Czym bowiem byłaby sztuka teatru bez publiczności? Czy może istnieć artysta bez odbiorcy?
Spektakl „Czy pan się uważa za artystę?" inspirowany jest postacią Wiesława Lange. Nie należy jednak spodziewać się biograficznej opowieści o prekursorze surrealizmu w polskiej scenografii. Zamiast tego twórcy częstują nas abstrakcyjną opowieścią nie-wprost, w której ukryte zostały jedynie odnośniki do twórczości Lange oraz jego sposobu myślenia o sztuce. Surrealistyczne opary unoszą się w powietrzu przez cały czas trwania spektaklu. Tworzą je ruch, światło, czy elementy gry aktorskiej. Sztuka nie ma jasnego początku, ani zakończenia. Zamiast tego pojawiają się zarysy scen i krótkie kadry. Wszystko to razem układa się w nietypową formę sceniczną – równie zaskakującą, jak prace sławnego scenografa.
Dodatkową wartość wnosi do spektaklu wybór przestrzeni, w jakiej realizowane jest przedsięwzięcie. Scena w Malarni Teatru Śląskiego przez lata była pracownią Wiesława Lange. Teraz Malarnia posłużyła jako doskonale dobrane kameralne miejsce spotkania z duchem artysty. Za scenografię oraz kostiumy odpowiedzialny jest Marek Braun. Doskonale rozwiązana minimalistyczna, przykryta czernią przestrzeń sceniczna stanowi tło dla sześciu postaci. Nic nie zakłóca przekazu, jaki niesie ze sobą spektakl, ani też nie odciąga wzroku od środków ekspresji aktorów. Atmosferę schyłkowości i dekadencji buduje światło, które nie rozjaśniało sceny, a raczej eksponuje obecne na niej postaci.
Niebagatelną rolę w sztuce należy przypisać językowi. Artur Pałyga po raz kolejny daje się poznać jako mistrz zabawy słowem. Prowadzone gry językowe stanowią jedno z ważniejszych narzędzi ekspresji aktorów. Ponadto w przedstawieniu słowo potraktowane zostało jako równie ważny środek wyrazu, co rytm, czy ruch sceniczny. Swobodnie poprowadzone dialogi są podstawowym materiałem, z którego zawiązana została akcja spektaklu. Przesycone absurdem kwestie budują irrealne sytuacje i bawią widzów w charakterystyczny dla dramaturga, nieoczywisty sposób.
Po spotkaniu ze spektaklem „Czy pan się uważa za artystę?" trudno jest nie popadać w zachwyt nad niezwykłym dopracowaniem formy, a przy tym bogactwem treści, jaki niesie ze sobą sztuka. Może jednak pobrzmiewające patosem słowo „zachwyt" nie jest najwłaściwsze w odniesieniu do tego kameralnego przedsięwzięcia. Spektakl bawi, zaskakuje i daje do myślenia jednocześnie. W czasie tej godziny możemy uczestniczyć w stającej się na naszych oczach sztuce teatru - być jej współtwórcami. Artur Pałyga i Anna Augustynowicz zapraszają nas do otwartej dyskusji na temat podejmowany od wieków, jednak zaproponowana przez nich konwencja to coś nowego. Zabawmy się więc w tę intelektualną grę i zmierzmy się z jasno postawionym pytaniem: Artysta, czyli kto?