Roztańczony Rozbark

otwarcie Bytomskiego Teatru Tańca i Ruchu "Rozbark"

7 marca 2014 roku to data znacząca i przełomowa dla kultury, Bytomia, a w szczególności dla kopalni Rozbark, z racji historyczno-kulturalnych konotacji. Oto taniec wkroczył do postindustrialnych wnętrz dawnej kopalnianej cechowni. Taniec, stanowiący od lat wizytówkę miasta na arenie międzynarodowej zyskał nową przestrzeń ekspozycji a kopalnia- nowe „życie".

K.W.K. „Rozbark" powstała w 1870 r., a likwidacja zakładu nastąpiła w 2004 r., jednakże już w 1994 r. zakończono wydobycie czarnego złota. Po dwudziestu latach cechownia dawnej kopalni ponownie zatętniła życiem. Tam właśnie Bytomski Teatr Tańca i Ruchu Rozbark, spadkobierca idei zlikwidowanego Śląskiego Teatru Tańca, otworzył swe podwoje, inaugurując działalność prezentacją spektaklu Polskiego Teatru Tańca pt. „Czterdzieści". Prezenterzy przytaczający historię kopalni i starań o jej rewitalizację stwierdzili, że miejsce to jest "skazane na ruch". I rzeczywiście, przez przeszło sto lat gmach wypełniały gwarne rozmowy górników pracujących w KWK „Rozbark", a dziś obiekt stał się kulturalnym sercem miasta, siedzibą artystów, tancerzy. To właśnie w tamtejszej cechowni kręcono w 1971 r. m.in. film „Perła w Koronie" w reżyserii Kazimierza Kutza, czy „Barbórkę" Macieja Pieprzycy z 2005 r. Pozostaje mieć nadzieję, że postindustrialne wnętrza kolejne sto lat będą nieustannie eksploatowane przez wschodzące gwiazdy polskiej techniki współczesnego teatru tańca.

Spektakl „Czterdzieści", w wykonaniu Polskiego Teatru Tańca został stworzony z okazji jubileuszu czterdziestolecia działalności wyżej wymienionej instytucji przez światowej sławy choreografa i dramaturga Jo Strømgrena. Składa się z kolażu scen, opowiadających o 40-letnim życiu głównej bohaterki, niejakiej Urszuli, skorelowanym z latami istnienia PTT. Dziewczyna jest nieco inna od reszty społeczności zamieszkującej anonimową wioskę, która posiada na tyle uniwersalne cechy, że może symbolizować dowolną miejscowość na kuli ziemskiej. Ulę odróżnia od innych nietypowy odcień skóry, ciemniejszy od bladych Słowianek oraz zamiłowanie do gry na gitarze i pewien niepokój, który nie pozwala jej zaznać szczęścia w rodzinnej miejscowości. Obserwujemy życie Uli od jej narodzin w 1973 roku, aż do 2013, kiedy świętuje swoje czterdzieste urodziny. W tym czasie przeżywa wzloty i upadki. Podobnie jak zespół Baletu Poznańskiego, który powołano do życia w 1973 r. z inicjatywy władz miejskich oraz poznańskiego środowiska artystycznego. Balet ten w niedługim czasie przerodził się w Polski Teatr Tańca, charakteryzujący się osobliwą techniką i filozofią tańca. Historia kobiety splata się z dziejami teatru, który przechodząc etap dzieciństwa przeżywa liczne fascynacje, następnie wchodzi w fazę dojrzewania, kiedy rozbudza swój potencjał twórczy, aż wreszcie wypracowuje własną technikę i jakość charakterystyczną dla poznańskiej placówki kultury.

Fragmentaryczna fabuła i zastosowana elipsa czasowa przywodzi na myśl filmową estetykę. Spektakl zachwyca pod każdym względem. Piękna, filmowa, nieco oniryczna scenografia, dopracowane sceny zbiorowe, cudowna, przejmująca muzyka... Generalnie rzecz biorąc dzieło Jo Strømgrena to arcydzieło i zarazem doskonały prezent dla PTT z okazji jubileuszu funkcjonowania na teatralnej scenie. Sugestywny przekaz płynący ze sceny brzmi, iż życie jest jak książka zapisana na tysiącach luźnych stronic, a to właśnie od Ciebie, drogi widzu, zależy to, jak ułożysz strony, w jakiej kolejności odczytasz Księgę Życia! Świat oferuje nam dowolność, możliwość nieograniczonego wyboru, lecz człowiek, jak pisał niegdyś psycholog Erich Fromm, wybiera ucieczkę od wolności, ulegając pokusie życia na łonie społeczeństwa, podporządkowania i zniewolenia oraz poczucie identyfikacji z grupą, zapewniające bezpieczeństwo. Lecz nie taką przyszłość wybiera bohaterka spektaklu, o nie! Urszula porzuca spokojne życie w bliżej nieokreślonej wiosce i wyrusza do Francji, gdzie spotyka artystyczną bohemę i poznaje smak życia. Jednakże i to po czasie jej się nudzi. Kiedy poznaje ukochanego, postanawiają powrócić do ojczyzny. Po jakimś czasie rodzi im się córka - Paulina, która także wyróżnia się na tle jednolitej społeczności. Jest tancerką. Artystką. Nikt jej nie rozumie. Wkrótce i ona wyrusza w świat, by odnaleźć siebie, swoją tożsamość i własne miejsce w świecie. Czyżby znalazła ukojenie smutków w ramionach jednej z członkiń lesbijskiej trupy muzycznej wykonującej barokową muzykę na instrumentach odwróconych do góry nogami? Przebieg akcji potwierdza starą prawdę ludową głoszącą, iż każdy musi zmierzyć się z własnym życiem samodzielnie. Każdy uczy się na swoich błędach. Nie ma prawd uniwersalnych.

Bohaterom towarzyszy skrzek kruka, odzywającego się w przełomowych momentach akcji. Kruk, stanowi alegorie, symboliczne wyobrażenie zapowiedzi nieszczęścia, a także śmierci czy wojny i zarazy. C. Lévi-Straussa twierdził, iż ptak ten posiada status mityczny, gdyż jest pośrednikiem między życiem i śmiercią. Kruk naznacza opowieść śmiercią, stanowiącą profetyczną przestrogę, iż zarówno droga człowieka, jak i artystyczna droga tancerza usłana jest w równej mierze różami, jak i cierniami.

Wspomniana elipsa czasowa zastosowana w przypadku upływających lat została ukazana np. poprzez wnoszenie na scenę kolejnych tortów urodzinowych, wskazujących na starzenie się głównej bohaterki, czy przemarsz tancerzy w drugim planie. Warto powiedzieć słów kilka o choreografii, która jest niezwykle różnorodna. Efekt końcowy powstał w wyniku skondensowania w 70-minutowym spektaklu różnych konwencji teatralnych i technik tańca, elementów tańca współczesnego, improwizacji, tańca irlandzkiego, ludowego oraz elementów klasyki i danse macabre- tańca samobójców. Całość okraszona została klasyczną muzyką, którą w końcowej partii przedstawienia przełamano nieco pastiszową piosenką „Keine Grenzen" w wykonaniu zespołu Ich Troje, jednakże łączącą się z treścią spektaklu. Na uwagę zasługuje także baśniowa reżyseria światła zaprojektowana przez Hansa J. Skogen'a oraz scenografia- minimalistyczna acz wymowna w swej prostocie. Cztery kurtyny stworzone z płacht wyklejanych kartkami wyrwanymi z książek przywodzą na myśl np. grotę skalną, czy górskie szczyty, bądź świątynię dumania- świat Uli utkany z fantastycznych kreacji jej wyobraźni. Dzięki zastosowaniu pomarańczowego oświetlenia padającego z góry można odnieść wrażenie, że scenografia płonie, lecz jest to jedynie efekt wizualny, rozbudzający imaginację. W scenie podróży pociągiem, zadbano nawet o takie szczegóły jak migające światełka imitujące światła rozjaśniające ludzkie siedziby miast i wsi, mijanych, przez mknący do Polski pociąg. Co więcej, każdy rekwizyt posiada symboliczne znaczenie, jak chociażby laska osoby niewidomej, która w kolejnych partiach spektaklu przemienia się w karabin, flagę bądź kij do bicia, co czyni spektakl wielowymiarowym i wymagającym w odbiorze.

Spektakl „Czterdzieści" stanowi melancholijną, słodko-gorzką opowieść o losach człowieka, skorelowanych z dziejami instytucji teatralnej. Umiejętne zastosowanie prostych środków artystycznego wyrazu jak reżyseria świateł, wskazuje, że nie potrzeba przepychu, multimedialnych machin, olbrzymich ekranów i góry rekwizytów, aby spektakl zyskał oniryczno-mistyczny wymiar. Ot, w prostocie i doskonałym koncepcie leży przepis na sukces. A zespół PTT? Jak zawsze niezawodny. Świetne sceny zbiorowe, doskonała choreografia i partnerowanie. Choć miejscami wydawać by się mogło, że taniec nie znajduje motywacji w warstwie fabularnej spektaklu.

Szkoda, tylko, że w tak doniosłej chwili na dziewiczych deskach rozbarskiej cechowni nie uświadczono występu zespołu lokalnego teatru, którego wszak jeszcze nie ma, a inauguracja funkcjonowania BTTiRR przypadła w udziale teatrowi z wielkopolski, konkurującemu od lat z ŚTT. I choć nie ma już Śląskiego Teatru Tańca z kreacyjną siłą wizjonera Jacka Łumińskiego, ani zespołu mającego na swym koncie międzynarodowe tournée, miejmy nadzieje, że tradycje i techniki wypracowane przez ŚTT nie popadną w zapomnienie. Natomiast nowej instytucji należy życzyć wielu sukcesów i wpisania się chwalebnymi literami w kulturalną mapę Polski i świata.

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
10 marca 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...