Ruszaj się, kiwaj, kołysz, uciekaj

,,Bieguni'' reż. Michał Zadara, koprodukcja Teatru Powszechnego w Warszawie i Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie

Spektakl ,,Bieguni'' w rezyseri Michała Zadary w koprodukcji Teatru Powszechnego im. Zygmunta Hubnera w Warszawie i Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie jest adaptacją książki Olgi Tokarczuk pod tym samym tytułem. Autorka obserwuje w niej ludzkie zachowania, poddaje je analizom. Wspólnym mianownikiem wszystkich opisanych historii jest ruch, proces ciągłego przemieszczania w poszukiwaniu innego sensu, wędrówka pośród chaosu.


Ciężko pisać o tym spektaklu w oderwaniu od pisania o samej książce, był jej do tego stopnia wierny, ze dwie sfery: tekstowa i wizualna wzajemnie w siebie wnikają oraz dopełniają. Rozdziały książki i sceny spektaklu są niemal identyczne, Michał Zadara oraz Barbara Wysocka podczas pracy nad adaptacją z niesamowitą precyzją poruszają się po wybranym tekście wysysając jego esencję.

Już od pierwszych sekund spektaklu na scenie pojawia się siódemka aktorów wcielających się w niezliczoną ilość postaci, nie znamy ich i nie wszystkich poznajemy, oni również wzajemnie się nie znają, pośpiesznie mijają się na halach dworcowych czy lotniskowych poczekalniach, czasami zagadują ale wciąż są to tylko fragmenty wiedzy, krótkie epizody wyrwane z ich życia. Rolę narratorki odgrywa Barbara Wysocka, która przeprowadza nas przez większość fragmentów dzieła, komentując wydarzenia, momentami w sposób żartobliwy co dodawało lekkiej swobody w kontekście całości.

Scena teatru została przekształcona w obskurną dworcową lub lotniskową poczekalnie. Robert Ramus projektując scenografię z niezwykłą wiarygodnością oddał atmosferę tego miejsca. Obdarte z farby ściany z niechlujnie załatanymi dziurami, które bardziej odpychają niż zachęcają do pozostania w nim stanowią bezpański teren będący dla podróżnych pomostem, tunelem do nowej rzeczywistości.

Jednym z głównych elementów kształtujących przestrzeń sa multimedia (Artur Sienicki, Michał Zadara, Barbara Wysocka). Zdjęcia i krótkie filmy wyświetlane na całej powierzchni ścian przekształcają odpychającą dworcową przestrzeń i przenoszą akcję w najodlegleszcze zakątki. Tak szybko jak się pojawiają tak i w jednej sekundzie znikają pozostawiając bohaterów i bohaterki w poczekalni.

Wydarzenia w spektaklu rozgrywają się wielotorowo, symultanicznie przedstawiane są fragmenty z różnych czasów i miejsc, dotyczące innych postaci - ksztaltuje się integralna oś czasu pozbawiona schematycznego układu. Co jakiś czas akcja przenosi się do XVII-wiecznych Niderlandów a przestrzeń sceniczna zamienia się w brązowo-ugrowy ,,rembrandtowski obraz'' oświetlany przez palące się świece. Jest to czas prawdziwej wizualnej uczty, której głównym daniem są epokowe kostiumy (Julia Kornacka, Kornelia Dzikowska).

Niuansem, który mnie szczególnie oczarował było użycie lustra do oświetlenia twarzy bohaterek podczas sceny z przewozem serca Chopina przez zrozpaczoną siostrę. Delikatne światło wytwarzane przez palący się ogień odbijało się od lustrzanej powierzchni aby ostatecznie zatrzymać się na postaciach. Tworzyło to urokliwą atmosferę kontrastującą z licznymi projekcjami pojawiającymi się w pozostałych częściach spektaklu. Zabieg ten, mimo że drobny wywarł na mnie szczególne wrażenie, stanowi przykład ogromnego szacunku dla wykonywanego rzemiosła i udowadnia jak istotne są najdrobniejsze szczegóły.

Jedna ze scen wydała mi się szczególnie istotna, niejako spajająca porozrzucane fragmenty wydarzeń, którymi zostaliśmy obdarowani wcześniej i nad wyraz je podsumowująca. Mam na myśli scenę dialogu Kunickiego z żoną, która zaginęła podczas ich rodzinnych wakacji, jednak sama nie uważała się za zaginioną. Po prostu się oddaliła, zmieniła miejsce, nikogo o tym nie informując, co dla Kunickiego wydawało się nieprawdopodobne. Podczas tej rozmowy wyjawiają się dwie zasadnicze postawy, stany, i sposób myślenia, który obieramy lub który zostaje nam często narzucony. ,,Każdy musi czasami zniknąć'' - znamienne zdanie wypowiedziane przez żonę Kunickiego, jest to dla niej czymś normalnym, kolejną podstawową potrzebą wymagającą zrealizowania. Kunicki nie może tego wytrzymać, nie rozumie tego.

Przewrotne jest, że zdanie to zawarte jest właśnie w wątku Kunickiego, który kilkukrotnie pojawia się podczas spektaklu - przedstawia przebieg fabuły do jakiej, jak widać za bardzo przywykliśmy, do sposobu prowadzenia narracji z wyraźnie zarysowaną problematyką, kilkoma głównymi wątkami i dobrze znanymi bohaterami dążącymi do konkretnego celu. Dla biegunów celem jest podróż sama w sobie, ciągłe przemieszczanie się, nie zatrzymywanie.

Spektakl ,,Bieguni'' jest wymagający także dla odbiorców. brutalnie wyrywa nas ze strefy komfortu, chwilami dezorientuje a jednocześnie wymaga całkowitego poddania i zawierzenia padający słowom, które jednak biorą górę nad oprawą wizualną a dialogi bohaterów lub ich własne wypowiadane w pożnie przemyślenia stają się elementem wiodącym.

Adriana Markowska
Dziennik Teatralny Kraków
23 maja 2022
Portrety
Michał Zadara

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia