Sądowy finał teatralnego dramatu

Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

To miała być kolejna zwykła próba na deskach kaliskiego teatru. Gotowi aktorzy odgrywali swoje kwestie, gdy nagle, z ogromnym impetem, na jedną z aktorek spadła potężna kula, symbolizująca ziemię. Huk był ponoć potworny. Najpierw zapanowała na scenie kompletna cisza, a następnie nerwowe okrzyki i bieganie na scenie. Pod elementami scenografii leżała 24-letnia aktorką, która najpierw nie dawała żadnych znaków życia...

Huk na scenie

- Nie było mnie wtedy w teatrze, ale znajomi opowiadali, że przerażenie było ogromne - opowiada jeden z kaliskich aktorów. - Niektórzy członkowie ekipy byli pewni, że doszło do najgorszego. Ktoś jednak w porę oprzytomniał i natychmiast zadzwonił po pogotowie. Karetka przyjechała bardzo szybko i wtedy okazało się, że Anka żyje.

W kolejnych dniach członkowie zespołu teatralnego z niepokojem oczekiwali wieści ze szpitala - pierwsze diagnozy były przerażające - kobieta doznała poważnego urazu kręgosłupa i grozi jej kalectwo. O dramatycznym wypadku aktorzy chcieliby jak najszybciej zapomnieć, ale jeszcze wielokrotnie musieli do niego wracać, ponieważ sprawą zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy. Prokuraturę o tragicznym wypadku powiadomiła z kolei matka aktorki. Śledczy mieli sprawdzić, czy można postawić zarzut sprowadzenia "bezpośredniego niebezpieczeństwa narażenia życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu". - To był niefortunny zbieg okoliczności i nadgorliwość oraz pewnego rodzaju bezmyślność wyobraźni z wielu stron - mówił po wypadku dyrektor teatru Igor Michalski i tłumaczył, że tego typu wypadki się zdarzają. - Tylko wspólna odpowiedzialność pozwala spokojnie pracować aktorom na scenie - dodawał dyrektor, podkreślając jednocześnie, że był to pierwszy tak tragiczny wypadek w kaliskim teatrze. Początkowo prokuratura nikomu nie postawiła zarzutów, a 30 czerwca ub. roku zdecydowała o umorzeniu postępowania. "W zachowaniu kierownika technicznego teatru i reżysera spektaklu brak było znamion przestępstwa" - napisali śledczy, ale poszkodowana aktorka skierowała sprawę do sądu, który w listopadzie uchylił decyzję o umorzeniu śledztwa, polecając jego uzupełnienie. Prokuratorzy raz jeszcze musieli się więc zmierzyć z wypadkiem w teatrze. Tym razem śledztwo zakończyło się przesłaniem do sądu aktu oskarżenia. - Objęto nim kierownika technicznego teatru i reżysera spektaklu, w czasie którego próby doszło do wypadku - przyznaje Janusz Walczak, zastępca Prokuratora Okręgowego w Ostrowie. - Kierownikowi technicznemu zarzucono, że w dniach 6 i 7 października 2010 r. w Kaliszu, będąc odpowiedzialny za bezpieczeństwo pracy, nie dopełnił obowiązków.

Kula nie miała się kręcić...

Zdaniem prokuratury kierownik techniczny dopuścił do wykorzystania podczas prób rekwizytu - kuli o wadze ok. 50 kg zrobionej z puszek, styropianu oraz pasów tapicerskich. Pasy nie miały atestów wytrzymałości, chociaż to nie wydaje się najistotniejsze. Najważniejsze, że nie wytrzymały próby - kulą zawieszona mniej więcej 5 metrów nad sceną nie była dodatkowo zabezpieczona. - Kierownik nieumyślnie naraził znajdujące się na scenie co najmniej 8 osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - przyznaje prokurator Walczak. - W dalszej części

zarzutu wskazano, że wymieniony w opisany sposób przyczynił się do zerwania kuli, w wyniku zakręcenia nią w dniu 7 października 2010r. i upadku na jedną z aktorek, która doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, związanego z urazem kręgosłupa.

Śledczy postawili również zarzuty reżyserowi spektaklu. Ustalili, że kierownik techniczny informował go o rym, że zawieszonej na wysokości kuli nie można wprawić w ruch. Mimo to, reżyser polecił pracownikowi technicznemu "zakręcenie kulą zawieszoną nad sceną co w wyniku przetarcia się pasą na którym była zawieszoną doprowadziło do jej zerwania i upadku na jedną z aktorek, która doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu". - Z dokonanych ustaleń wynika, że kierownik techniczny teatru z uwagi na zgłoszone przez reżysera sugestie odnośnie nadania zawieszonej na scenie kuli, stanowiącej element scenografii, ruchu wirowego, przekazał mu stanowisko, iż sposób jej montażu uniemożliwia powyższe. Jednocześnie kierownik techniczny uzgodnił swoje spotkanie z projektantem scenografii, w celu dokonania dodatkowych ustaleń odnośnie wykorzystania kuli. W czasie próby spektaklu, do której doszło przed wskazanym spotkaniem, reżyser, jak ustalono, zlecił jednak jednemu z pracowników technicznych zakręcenie kulą. Doszło wówczas do jej zerwania i upadku na jedną z aktorek - uzupełnia prokurator Janusz Walczak.

W czasie śledztwa prowadzący postępowanie poprosili o opinię biegłego z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy, który wskazał, że zawieszenie kuli w opisany w zarzucie sposób, było niezgodne z przepisami BHP i stanowiło zagrożenie dla życia oraz zdrowia przebywających na scenie osób. - Powyższa opinia, w powiązaniu z innymi zgromadzonymi dowodami, w tym przesłuchaniami pracowników teatru i osób uczestniczących w próbach, dały podstawę do uznania, iż istnieją przesłanki uzasadniające skierowanie do sądu aktu oskarżenia. Czyn zarzucany oskarżonym zakwalifikowano jako przestępstwo nieumyślnego sprowadzenia ciężkich uszkodzeń ciała, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Zachowania zarzucone kierownikowi technicznemu teatru zakwalifikowano dodatkowo jako przestępstwo nieumyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia oraz nieumyślne naruszenie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, za co grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo rok więzienia - dodają śledczy.

Jakub Banasiak
Zycie Kalisza
25 stycznia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia