Samobójstwo z Janem Fabre
"Another Sleepy Dusty Delta Day" - reż: Jan FabreKażdy z nas ma prawo do samobójstwa. Może to zrobić, kiedy chce i jak chce
Na spektakl "Another Sleepy Dusty Delta Day" legendy "flamandzkiej fali" - Jana Fabre maltańska publiczność czekała od pierwszego dnia festiwalu. Jednak z poniedziałkowej premiery kilka osób wyszło przed końcem, inni wytrwali, ale nie kryli rozczarowania. Tylko niewielka grupa potraktowała przekaz Belga, jako wstęp do rozważań na temat eutanazji, prawa do skończenia ze sobą, by uniknąć cierpienia, bólu i obserwowania rozkładu własnego ciała. To trudny spektakl, dla wielu nie do zaakceptowania ze względu na główną jego tezę: Wolność człowieka, to przede wszystkim prawo do wyboru między życiem i śmiercią. Stojąca przed mikrofonem tancerka czyta pożegnalny list, napisany przez ukochanego, który popełnił samobójstwo. Zanim skoczył z mostu, długo rozważał, czy i jak skończyć ze sobą. Nie wiemy nic o powodach jego czynu. Na pewno bał się choroby, bólu, cierpienia bez końca. Jego samobójstwo jest manifestacją prawa do decydowania o swoim życiu i śmierci. By nie dać innym decydować o sobie. Tekst, który płynie ze sceny nie ma w sobie nic z filozoficznej dywagacji nad istotą życia i śmierci. To raczej zapis emocji kogoś, kto staje przed wyborem nicości. Waha się i na powrót decyduje, upada i znów podnosi, bo "słodycz życia przyciąga". Samobójstwo bliskiego człowieka zawsze określa na nowo życie tych, którzy pozostają. Kusi pójściem tą samą drogą. Tancerka tańczy to, co przed chwilą czytała. Wije się w konwulsjach. Tańczy rozpacz, zwątpienie, ból, podejmuje kolejne próby samobójcze i znów się podnosi, by dźwigać ciężar życia. Na chwilę, bo spróbuje zabić się raz jeszcze i jeszcze... Oszczędna scenografia z podwieszonymi u sufitu klatkami z kanarkiem w każdej. Usypane kupki z kamieni, opasane torami dziecięcej kolejki elektrycznej, głowa tancerki wykrzywiona w bólu i strachu kładzie się na torach i nie podnosi. Dziewczyna wpuszcza śmierć w siebie, jak przedtem powietrze przy głębokim oddechu. Fabre napisał tekst "Another Sleepy Dusty Delta Day" krótko po śmierci matki, która przez kilka miesięcy umierała na raka krtani. Wtedy podjął decyzję, że zabije się, jeśli uzna, że to właściwy moment. Teraz obsesyjnie walczy o to, żeby każdy miał do tego prawo. Tytuł spektaklu, został zaczerpnięty z hitu "Ode to Billy Joe", napisanego w 1967 r. przez amerykańską pieśniarkę country Bobby Gentry. Fragment piosenki śpiewany kilkakrotnie przez tancerkę (Artemis Stavridi) opowiada o samobójczym skoku z mostu młodego chłopaka i jego dziewczynie, która próbuje się z tą śmiercią oswoić. Żyjąc. Na razie.
"Another Sleepy Dusty Delta Day" jeszcze dziś i jutro o godz. 19 na MTP. Bilety 35 i 25 zł.