Samotność motyla
"Nie mów nikomu" - reż. Adam Ziajski - Scena Robocza - Centrum Rezydencji TeatralnejHistorie głuchych zaprezentowane w spektaklu Adama Ziajskiego "Nie mów nikomu" w Scenie Roboczej przypominają, że brak komunikacji prowadzi do wykluczenia.
Codziennie poruszamy się w chaosie dźwięków. Szumie informacyjnym, hałasie miasta, paplaninie słów. W tym nadmiarze trudno o porozumienie z drugim człowiekiem, łatwo przeoczyć czyjś głos, zwłaszcza jeśli ta osoba posługuje się innym językiem. W nowym spektaklu Adama Ziajskiego zostajemy zaatakowani takim natężeniem dźwięków, że musimy włożyć nauszniki ochronne. I dopiero wtedy dostrzegamy to, co niewidoczne na co dzień.
Po czteroletniej przerwie i pracy nad budową Sceny Roboczej, Adam Ziajski wystawił własny spektakl poświęcony komunikacji i wykluczeniu. Aby pokazać procesy wyobcowania człowieka poprzez język, wybrał środowisko głuchych, o którym przeciętny teatralny widz wie naprawdę niewiele. Nasza nieznajomość języka migowego skazuje nas na wieczny brak porozumienia i zmusza osoby głuche do życia na uboczu. Atakując nas chaosem dźwięków, Ziajski skupia uwagę publiczności na obrazie, czyli podstawowym medium osób głuchych.
Na prostym, białym tle najważniejszą rolę odgrywają dłonie ubranych na biało aktorów - czterech głuchych i jednego głuchoniewidomego. Obsypane kolorowym pyłem, opowiadają prawdziwe historie tych osób, pokazując tym samym ich miejsce w świecie. To bardzo proste opowieści - o dorastaniu, miłości, lękach, pracy, sposobach funkcjonowania w zwerbalizowanym świecie. Przekazują podstawowe problemy i prawdy związane ze środowiskiem osób głuchych. Dzięki temu spektakl ma dużą wartość edukacyjną dla widza, który nie zetknął się dotąd z tym tematem, a jednocześnie podejmuje próbę obalenia pewnych stereotypów. Choćby takiego, że osoba głucha nie jest wcale niema. Jej barwny, dynamiczny język migowy, określony symbolem trzepoczącego motyla, jest takim samym środkiem komunikacji, jak każdy inny.
Mimo prostego, niemal informacyjnego przekazu, "Nie mów nikomu" jest niezwykle poruszające. Przede wszystkim przenosi nas na trochę do zupełnie innego świata - w którym dźwięki przestają dostarczać zrozumiałego przekazu. Hałasy i szumy budują co prawda pewien tajemniczy, magiczny, czasem smutny lub nawet groźny nastrój, ale przede wszystkim stawiają wokół nas mur, który odgradza nas od świata, odcina od werbalnych komunikatów. Nie można nawet szepnąć nic na ucho sąsiadowi. Pozostaje tylko ruch i obraz - to dzięki nim poznajemy historie aktorów. W bardzo fizyczny sposób zaczynamy też odczuwać samotność, która osobom wykluczonym, posługującym się obcym językiem, towarzyszy na co dzień.
Nowa premiera Sceny Roboczej była dla mnie naprawdę dużym zaskoczeniem - nie spodziewałam się, że można mówić o komunikacji tak prostymi, a jednocześnie wyrazistymi środkami. Odcięcie od zewnętrznych bodźców dźwiękowych nie tylko pozwala usłyszeć bicie własnego serca, ale też skupić się na odczuwanych emocjach - tak jak aktorzy odczuwają dźwięki jedynie poprzez drżenia własnego ciała. Najbardziej dojmujące jest poczucie samotności - która dopada każdego, gdy nie potrafi porozumieć się ze światem. I może się przytrafić zarówno tam, gdzie brakuje wymiany informacji, jak i w sytuacjach, gdy jest ich za dużo. Ziajski przyjął dla swojej rezydencji hasło "Wolność, Równość, Teatr" - nadając tym samym teatrowi rolę budowania wspólnoty. I nie pomylił się - dawno nie spotkało mnie teatralne doświadczenie tak bardzo uwrażliwiające na drugiego człowieka.