Sandora Vessanyi przypadki

"Królowa nocy" - 4. Katowicki Karnawał Komedii

Katowicki Karnawał Komedii pożegnaliśmy recitalem Janusza Radka "Królowa nocy". Poprzez następujące po sobie piosenki przedzielane krótkim, acz treściwym komentarzem, przedstawiony został żywot tajemniczego Sandora Vessanyi. W postać bohatera wcielił się Janusz Radek, a towarzyszący mu zespół aktywnie współuczestniczył w snuciu opowieści. Znalazło się miejsce i na humor, i na skrupulatnie wymierzoną dozę szaleństwa. Zabraknąć nie mogło też erotyzmu, który przecież ma stały udział we wszelkich miłosnych historiach

Jeżeli czegoś pewnego możemy spodziewać się po Januszu Radku, to tego, że nas zaskoczy. Będzie to dotyczyć nie tylko stroju, czy scenografii, ale przede wszystkim głosu. W jednej piosence zmienia się on wielokrotnie i w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Ma się momentami wrażenie, że na tego artystę natura nie nałożyła żadnych ograniczeń. Może zaśpiewać jak nieśmiałe dziewczę, sterana życiem dojrzała kobieta, albo lekko zaburzony na psychice dawny kochanek. Z pewnością może też o wiele więcej, ale w jednym programie nie sposób zmieścić wszystkiego. Przychodzi nam więc zadowolić się tym, co dane, przy pozostawieniu intrygującego niedosytu. 

Cała aranżacja jest przygotowana bardzo starannie. Kolejne piosenki przybliżają nam problemy i osobliwości, z jakimi zetknął się Sandor w różnych etapach swego bynajmniej nie nudnego życia. Większość utworów dotyczy miłości i kobiet, które stanowiły centrum zainteresowań bohatera. Chociaż stykał się on z nimi wielokrotnie na swej drodze, wcale nie zbliżyło go to do rozwikłania nurtujących tajemnic. Cała opowieść z pewnością nie miałaby obecnego kształtu, gdyby nie towarzystwo jeszcze trójki muzyków na scenie. Żywo uczestniczą oni w budowaniu nastroju, a prym wiedzie żywiołowo grająca na skrzypcach Halina Jarczyk, przykuwająca spojrzenia publiczności kaskadami złotych włosów imponującej długości. Sceniczna trupa z Januszem Radkiem na czele prezentuje się niezwykle osobliwie i w tym zasadza się spora część jej uroku. W przygaszonym świetle, wśród dymu, poruszające się sylwetki wydają się pochodzić nie z tego świata lub co najmniej nie z tej epoki. Dodając do tego tworzoną przez artystów muzykę, otrzymujemy efekt piorunujący.

Nie ulega wątpliwości, że Janusz Radek to artysta będący wyrazistą osobowością polskiej sceny. Albo się go lubi, albo nie, ale bez względu na osobiste upodobania trzeba mu sprawiedliwie oddać, że jest twórcą nieprzeciętnym, konsekwentnie poszukującym własnej drogi. Dla wszystkich znużonych poziomem sztuki masowej koncert ten pozwolił na złapanie oddechu i spojrzenie na inny świat. Wielbicielom dokonań artystycznych Radka dał szansę na bliższy z nim kontakt. Nie ma sensu zadawać pytania, czy im się podobało. Wyrazili to już wcześniej. Na stojąco.

Agnieszka Burek
Dziennik Teatralny Katowice
4 lutego 2011
Portrety
Janusz Radek

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia