Sceny z wykolejonego miasta

"Detroit. Historia ręki" - reż. Wiktor Rubin - Teatr Polski w Bydgoszczy

- To nie będzie katastroficzny spektakl o mieście, które bankrutowało, to spektakl analityczny, stawiający pytanie: Co dalej, kiedy upadnie utopia? - mówi Wiktor Rubin, reżyser sztuki "Detroit. Historia ręki". Twórcy zostawiają odbiorcę z pytaniami. Jakimi, jak ważnymi? - zastanawia się Dorota Witt w Expressie Bydgoskim.

Detroit, kiedyś najbogatsze miasto Ameryki, pierwsze, które wzbogaciło się dzięki Fordowskim taśmom produkcyjnym, dziś na ustach wielu jako pierwsze miasto, które zbankrutowało. Jego historia, która jest "historią ręki", doczekała się scenicznego przedstawienia.

Taśma produkcyjna - początek masowości w popkulturze

- Punktem wyjścia jest dla nas słynny mural Diego Rivery, namalowany w The Detroit Institute of Arts w latach 30. ubiegłego wieku - mówi Wiktor Rubin, reżyser spektaklu. - Artysta stworzył malunek w czasach największego rozkwitu miasta na zlecenie Forda. Dzieło zajęło cztery ściany. To rama do naszej opowieści, którą snujemy z silnym i częstym wykorzystaniem motywu ręki.

Ręka jako symbol ciężkiej pracy jest też ważnym motywem muralu Rivery. W myśl koncepcji programowej teatru, sztuka ma pokazywać nowoczesne zjawiska, sięgając do ich korzeni i wskazywać na konsekwencje.

- Detroit to pierwsze miasto, które rozkwitło dzięki produkcji taśmowej, tyle że ta nie wpłynęła wyłącznie na gospodarkę, na ceny czy wygląd produktów, to od niej zaczęła się masowość w kulturze, a może raczej: w popkulturze - mówi Wiktor Rubin. - Sięgamy do korzeni zjawisk, pytamy o ich przyczyny i o skutki.

Wiktor Rubin i Jolanta Janiczak, znany i ceniony duet teatralny, pokażą upadek gospodarczego mocarstwa na amerykańską skalę, przykład systemu kapitalistycznego, który się wykoleił, kres, klęskę utopii, w którą długo wierzyło wielu.

Bez katastrofy, za to z pytaniami do widza

- Ale to nie będzie spektakl katastroficzny - zapewnia Wiktor Rubin. - Powiedziałbym raczej: analityczny. Staramy się dociec przyczyn zjawisk, które wpłynęły na nas wszystkich i nie chodzi tylko o zmiany, które zaszły w kulturze. Nie byłoby rozkwitu Detroit gdyby nie Henry Ford, nie znalibyśmy Forda, gdyby nie wyprodukował samochodu, a gdyby nie auto, nie byłoby samolotu, bez niego nie polecielibyśmy w kosmos... Dociekanie przyczyn bywa czasochłonne.

Obecnie Detroit jest jednym z najbiedniejszych amerykańskich miast - nie świeci niemal połowa miejskich latarni, zresztą nie mają komu świecić, bo w mieście stoi 78 tysięcy opustoszałych budynków, gdy zachoruje ktoś spośród tych, którzy zajmują domy jeszcze nie opuszczone, wyjedzie do niego jedna z 30 procent karetek, które są jeszcze na chodzie. Detroit to także najniebezpieczniejsze amerykańskie miasto: rocznie dochodzi tu nawet do 15 tysięcy przestępstw, a na reakcję policjantów czekać trzeba niemal godzinę.

Twórcy zostawiają odbiorcę z pytaniami. Jakimi, jak ważnymi? Tego już dowiedzą się sami widzowie. Na scenie nie zabraknie symboli motoryzacji, będzie samochód, a przy nim aktorzy w roboczych strojach, trzymający w rękach narzędzia: słowem mechanicy-robotnicy.

Tyle że sztuka skupia się raczej na pracowniku ery poprzemysłowej, kiedy człowieka zastępuje taśma (nad scenografią i kostiumami pracował Michał Korchowiec). W sztuce wystąpią: Aleksandra Bednarz (gościnnie), Paweł L. Gilewski, Aśka Grochulska (gościnnie), Mirosław Guzowski, Marian Jaskulski, Roland Nowak, Bartosz Ostrowski (gościnnie), Maciej Pesta, Jerzy Pożarowski, Dawid Rafalski (gościnnie), Sonia Roszczuk, Jan Sobolewski, Łukasz Stawarczyk (gościnnie), Dominik Stroka (gościnnie), Jakub Ulewicz, Małgorzata Trofimiuk i Marcin Zawodziński.

Dorota Witt
Express Bydgoski
20 grudnia 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia