Schlemmer'owskie pas de deux

15. Festiwal Prapremier - "Balet Koparyczny" - chor. Iza Szostak - Cricoteka

Najbardziej niezwykłe, dzięki choreografii i doskonałej wyobraźni przestrzennej Izy Szostak, przedstawienie tegorocznego Festiwalu Prapremier w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. "Balet koparyczny" to zjawisko artystyczne o szczególnej wrażliwości wizualnej i motorycznej, zaklętej w strojach stworzonych z "fabryczną" precyzją.

Widząc Izę w centrum, a Pawła Sakowicza, jak wiruje wokół niej, powolnym, miękkim ruchem już wiadomo, że będzie to spektakl inny niż wszystkie. Tak schodzą ze sceny, aby za chwilę na nią powrócić w swoim entrée (wejściu), gdzie delikatnym, posuwistym ruchem ramion i dłoni rozpoczną swoje zaloty.

Adagio (część wolna, tańczona razem) jest wyjątkowo zmysłowe. To jakby stan błogiego upojenia, gdy nasze zmysły wstydzą się jeszcze nowych doznań, ale odkrywanie swoich własnych możliwości, a także możliwości partnera, staje się uzależniające. Subtelny dotyk odgrywa tu ogromną rolę. Delikatne przekomarzanie się, to zbliżanie się, to oddalanie, to muskanie palców, dłoni wprowadza w stan rosnącej fascynacji "ciałem" partnera. W tym tańcu zawiera się wszystko: jest troska, jest zdziwienie, jest gniew, są łzy i jest wybaczenie. Jest też tęsknota. Za czym? Za uniesieniem. I to też jest.

"Ach, gdyby tak się wzbić, choć raz ponad ziemię" I trzeba przyznać, że solistom Ośrodka Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka, Izie Szostak i Pawłowi Sakowiczowi to się wreszcie udaje. Wprawiając swoje ciała w poczwórny piruet, równo, z "mechaniczną" wręcz precyzją ostatecznie, targani różnymi emocjami, wpadają sobie w ramiona, aby unieść się, wsparci "na ramionach", w namiętnym pocałunku.

Wariacja męska to pokaz siły i najbardziej męskich cech zarówno samego tancerza, jak i jego "stroju". Rekwizyty odgrywają tu ogromną rolę. Kanistry z wodą, poukładane jeden na drugim, nagle zaczynają zawadzać. Lądują na ziemi, woda bulgocząc rozlewa się po podłodze. Tancerz tarza się w niej, nie mogąc przestać.

Wariacja żeńska jest zgoła inna - radosna, dziewczęca, zalotna. Tancerka bawi się małą oponką. Próbuje ją podrzucać, turlać, wprawia ją w ruch. Piruetom nie ma końca.

Coda (finał, tańczony razem) to nie tylko kulminacja wzajemnego porozumienia solistów, ale przede wszystkim rozmowa z publicznością. Pierwsze zbliżenia, wyczuwanie zagrożenia, ocenianie bezpiecznej odległości, aby ostatecznie wyciągnąć do nich dłonie, poczuć wzajemną bliskość. Czy będą się bali?

Po godzinie oswajania dwóch małych koparek, w których siedzieli Iza Szostak i Paweł Sakowicz, publiczność wciągnęła się w tę grę, grę uczuciami. I trudno było się zorientować, czy to tancerze w nią z nami zagrali, czy same maszyny.

Iza Szostak zafascynowana, podobnie jak Oskar Schlemmer, profesor Bauhausu baletem triadycznym przekłada go na język maszyn budowlanych. Zarówno ona, jak i Paweł Sakowicz, aby je okiełznać, przeszli najpierw kurs dla operatorów koparek. To pozwoliło im dokładnie zbadać możliwości maszyn i sposobów poruszania się na scenie. Oglądając przedstawienie widzi się więc zarówno zwykły chód, ale i tupanie, bieg do przodu i do tyłu, podskoki, szpagat, unoszenie na palcach, wirowanie. Koparki robią też wielkie ze zdziwienia oczy, innym razem je mrużą. Maszyna Pawła zalewa się łzami. To wszystko w takt mechanicznej muzyki Kuby Słomkowskiego, jakby bicia serca maszyny, której tętno to przyspiesza, to zwalnia. Doskonale wybija rytm. Co ciekawe, nie drażni ucha. Zespala się z szumem silnika i klaksonem od czasu do czasu uwalniającym swoje dźwięki. I zanim się możemy zorientować znika operator, a pojawia się tancerz - o może trochę przerośniętym karku (kabina) i krótkich, chudych nogach (gąsienice), ale widzowie sprawiają wrażenie się tym nie przejmować, bo w Bydgoskim Centrum Targowo-Wystawienniczym w Myślęcinku właśnie oglądają spektakl. I ciekawi są każdego kolejnego ruchu.

Następnego dnia idąc do pracy, przed budynkiem natknęłam się na dokładnie taką samą maszynę. Zanurzała właśnie swoje ramię w ziemi. Kąciki ust uniosły mi się w uśmiechu.

Spektakl zrealizowany w ramach projektu kuratorskiego Anny Królicy "Maszyna choreograficzna".

Wiktoria Raczyńska
www.bydgoszczinaczej.pl
6 października 2016

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...