Schowam broń

"Nie strzelajcie do pianistki" - reż. J. Wójcicki, M. Więcek - Scena Off de BICZ

"Nie strzelajcie do pianistki" - prawda, że intrygująco brzmi tytuł monodramu Wioletty Karpowicz. Przyznam się jednak bez bicia, że momentami chciałam strzelać. Pomyślałam jednak: - Schowam broń, wszak to spektakl debiutantów

Debiut reżyserski utalentowanego gdańskiego poety Mariusza Więcka oraz gdynianina Jerzego Wójcickiego (studenta IV roku Wydziału Reżyserii Krakowskiej Szkoły Teatralnej) to jego spektakl dyplomowy.

Na sopockiej scenie Off de BICZ oglądamy opowieść o młodej kobiecie wchodzącej w dorosłe życie. Poznajemy jazzową pianistkę, prawniczkę, niepokorną i buntowniczą singelkę...

"Przyjaciele uznali, że chyba mam problem, bo nikomu nie daję szans" - mówi bohaterka. - "Nie działają na mnie żadne komplementy, facetowi trudniej zaprosić mnie na randkę niż plemnikowi dostać się do jajeczka. Jednemu się udało, kwiaty, błysk w oku. Zabieram cię do Cafe Kawa w centrum handlowym".

Oczywiście, randka kończy się fiaskiem. Zabawnych lub smutnych historyjek zręcznie opowiedzianych jest wiele. Momentami Wioletta Karpowicz niepodzielnie przykuwa naszą uwagę, gdy wspomina rozstanie z kontrabasistą, kiedy załatwia kontrakt dla swojego zespołu jazzowego i rozmawia z szefem klubu.

"Ładnie się ubrałam (zabierz tę łapę z mojego tyłka). Titanik na jazzowo? Oczywiście (ażeby ci się kibel zatkał). Możemy u pana zagrać? (Dziękuję, nędzny dupku). No i gdzie się kończy praca, a zaczyna prostytucja?" - pyta bohaterka. Aktorka swobodnie zaprasza widzów do swojego świata. Znakomita jest, gdy rozmawia ze swoją babcią, gdy wspomina Andrzeja Zauchę, tragicznie zmarłego wybitnego piosenkarza i jazzmana. Młoda pianistka na scenie składa mu hołd. To jedna z najlepszych scen.

Monodram jest jedną z najtrudniejszych form teatralnych. Aktor musi skupić uwagę widza przez kilkadziesiąt minut, wzbudzić emocje, wzruszenie, wciągnąć w swój świat. Nie zanudzić ani na moment. Ale też tekst powinien dawać aktorowi szansę zapanowania nad widownią.

Niestety... Czasami ze sceny padają banały, wysłuchujemy dziwacznych opowieści o nieotwartym przewodzie doktorskim, gdyż na uczelni nie ma miejsca dla ludzi bez koneksji. Nudzimy się, słuchając, że gdy muzycy grają standardy, jest pełna widownia, ale kiedy się pojawiają z muzyką ambitną, jako zespół Ulica Krokodyli, nikt nie przychodzi.

Atuty spektaklu to pytania padające ze sceny o wartości, sens życia czy rozmowy o niełatwych wyborach. Teksty podszyte humorem, zwłaszcza gdy się pojawia postać Babci. - Ja wiem, co ci dolega, Wiolu. Kiedy kobieta w twoim wieku chodzi taka smutna i rozdrażniona, to się nazywa napięcie seksualne. Czasami można pójść z życiem na lekki kompromis - radzi i proponuje wnusi pożyczenie wibratora.

"Nie strzelajcie do pianistki" to zaadaptowany przez Jerzego Wójcickiego blog anonimowej internautki. Mimo iż Wioletta Karpowicz nie stworzyła tu wybitnej kreacji, pokazała, że ma talent i jest obiecującą młodą aktorką. Czekam więc na jej kolejne role. Przedstawienie nie jest zachwycające, ale nie jest nieudane. Z jednej strony, można je sobie darować, z drugiej - wyprawa do teatru nigdy nie jest stratą czasu.

Grażyna Antoniewicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
16 grudnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...