Seans zamknięty w pudle

"Seans" - reż. Adam Orzechowski - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Zapowiedź spektaklu obiecująca. Komedia, mistrz gatunku, sprawy damsko-męskie w oprawie z zaświatów. Reżyser zapowiadał także, pokazanie naszych "opresyjnych czasów gdy kobiety przywłaszczają sobie prawo do zawłaszczania mężczyzn", a także drugie dno, które można znależć w każdej komedii etc, etc, i jeszcze raz etc.

Rzecz dzieje się w domu Karola, nieco zblazowanego pisarza. Seans spirytystyczny ma rozpocząć ciąg komediowych wydarzeń. Oprócz Karola i jego żony Ruth uczestniczą w nim, występujące w czarnych garniturach - znajome gospodarzy - Pat  i Joe. Mistrzem ceremonii jest zaś Madame Arcati.  Patrząc na poruszający się stolik i miotającą się wokół niego Arcati - nawiązującą kontakt z duchami - odnosi się wrażenie, że chyba mistrz gatunku napisał tę scenę tak, żeby jednak mogła śmieszyć. No cóż. Rzecz toczy się dalej. Ruch sceniczny spory, pokojówka Edyta robi gwiazdę  za każdym razem gdy wchodzi, a w przelocie - prawie bez słów - flirtuje z głównym bohaterem. Do tego wszystkiego, w wyniku wspomnianego seansu, z zaświatów powraca Elwira, pierwsza  żona bohatera - tu dużo dymów.  Powrót w bardzo ponętnej postaci. Wszyscy bohaterowie już są, więc pewnie zacznie się dziać. Tymczasem: kolejna gwiazda w wykonaniu pokojówki rozpędzającej się na czerwonym chodniku, żywa żona zmienia sukienkę, ta z zaświatów pozostaje w seksownej kracji, główny bohater i zmysłowy duch dużo chodzą. Po pewnym czasie Karolowi chyba zaczyna doskwierać nadmiar żon. Przynajmniej tak mówi.

Widownia dopisała, sprzedały się nawet wejściówki na schodach - wygodne, bo dostaje się poduchy.Udana scenografia Magdaleny Gajewskiej. Prosta, z pomysłem na mieszkanie artystowskiej pary, centralnie grecki heros z kijem golfowym.  Przerwa. Widzowie zapełniają foyer teatru.

Po przerwie ci z poduch mogą zasiąść na opuszczonych fotelach. A w akcie drugim jak uprzednio: ruch, paląca się podłoga, gwiazda pokojówki. Jak się okazuje ona także widzi ducha Elwiry, choć przyłapana na tym - uparcie zaprzecza. Do końca nie dowiemy się dlaczego.  Na scenę powracają także Pat i Joe, by znów męczyć kaleką wymianą zdań. Pierwsza z nich mówi początek zdania a druga dalszą jego część, więc to zrozumiałe, że muszą być obecne obie. Poza utrudnieniem w zrozumieniu tekstu nic z tego nie wynika. Ale zapewne mogłoby być zabawnie.

Na każdy, nawet mistrzowski tekst, potrzebny jest pomysł. Nadmiar pomysłów, z którymi trudno się rozstać reżyserowi, może się okazać równie zgubny jak ich brak. Oglądając "Seans" na sopockiej Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże  trudno się zorientować, z którym przypadkiem mamy do czynienia. Każda z postaci jest niespójna z pozostałymi, istnieje we własnym wątku. Nie budują się między nimi relacje. Nie lepią się następujące po sobie sytuacje. Grzegorz Gzyl, w roli Karola, gra tak jakby chciał nam powiedzieć: -To nie moja wina, ja tu tylko gram. Ruth jest bezbarwa, a sprawnie wykonywane gwiazdy Edyty, nie usprawiedliwiają jej obecności na scenie. Równie nijakie są Pat i Joe. Dodatkowo irytujące, bo ich "dzielenie się słowem" jest zupełnie nie przepracowane. Nie wiedzieć czemu, z zupełnie z  innej bajki jest Madame Arcati, w tej roli debiutująca Agata Bykowska. Pojawia się w skautowskim mundurku, z dziewczęco rozpuszczonymi włosami i dużym plastikowym pudłem na narzędzia, w którym wozi swój spirytystyczny warsztat. Podczas seansu   duchy z zaświatów przywołuje zaklęciem: -Kolorowe kredki w pudełeczku noszę, kolorowe kredki bardzo lubią mnie (...) co chyba należy kojarzyć ze wspomnianym plastikowym pojemnikiem na kółkach. Bykowska, konsekwentnie próbuje budować komediowość przedstwienia uwiarygadniejąc swoją postać. "Summertime" George'a Gershwina w jej wykonaniu pokazuje duże możliwości wokalne aktorki, docenione przez publiczność oklaskami. I tak to trafił się rodzynek w tym zakalcu.

zGaGa
Dziennik Teatralny Katowice
29 marca 2014

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia