Sekret Iwusia i syreni śpiew na Gdańskim Festiwalu Tańca

2. Gdański Festiwal Tańca

Trwa Gdański Festiwal Tańca. Strzałem w dziesiątkę było pokazanie w niedzielę zapierającego dech spektaklu "Mermaid\'s call" belgijskiego Enclave Dance Company kierowanego przez Roberto Olivana.

Syreni śpiew jest, podobno, tak uwodzicielski, że nie sposób mu się oprzeć. Dlatego oznacza śmiertelne zagrożenie - według mitologii syreny (ang. mermaids), piękne pół kobiety, pół ryby, zabijały zwabione śpiewem ofiary. Dla twórców spektaklu "Mermaid\'s call" syreni śpiew stał się podwójną metaforą - głosu z zewnątrz, pokusy, odciągającej nas od planów i marzeń w kierunku racjonalizmu, logiki i zdrowego rozsądku oraz głosu wewnętrznego, który powinien być kompasem wskazującym najlepszą drogę. W przypadku spektaklu Enclave Dance Company nawet ta interpretacja jest dużym uproszczeniem. Bowiem syreni śpiew pojawia się tu też dosłownie - tancerzom towarzyszy śpiewaczka flamenco Maria Concepcion Jacquot. Jej przepiękny głos nie pozwala oderwać wzroku od tego, co dzieje się na scenie. Wspomagany znakomitą grą świateł, białą podłogą i sztuczną parą buduje nierzeczywistą, symboliczną przestrzeń, w której wszystko może się zdarzyć. Nieczęsto możemy obserwować na scenach połączenie tańca współczesnego z akrobatycznymi popisami, śpiewu flamenco z muzyką elektroniczną i teatru z cyrkiem. Techniczna sprawność tancerzy, idealne zgranie z muzyką i znakomite wyczucie przestrzeni rzucały na kolana. Technika oparta na pracy z energią i impulsem oraz improwizacja zaowocowała mnóstwem ciekawych elementów choreograficznych - od skomplikowanych podnoszeń po znakomite taneczne sola. Pod największym wrażeniem pozostawiło mnie jednak wykorzystanie przez Olivana "dziwności", "nienormalności" ruchu i wydawanego przez tancerzy dźwięku, braku jego opanowania, podobnego do objawów zespołu Tourette\'a, zaburzenia charakteryzującego się występowaniem tików ruchowych i werbalnych. Oby ten znakomity spektakl był dobrym proroctwem dla otwartego za jego pośrednictwem festiwalu. Niedzielny wieczór w Klubie Żak obfitował jeszcze w dwa ciekawe wydarzenia. Po występie zespołu Olivana swój spektakl/work in progress zaprezentowała Iwona Gilarska. Powstał on jako efekt trzytygodniowego coachingu choreograficznego Gilarskiej i Olivana w ramach wygranej w konkursie "rezydencja/work in progress 2010". "Sekret Iwusia" nie jest spektaklem łatwym. Po pierwsze jest to osobista, intymna realizacja Gilarskiej, dotykająca tematów dzieciństwa, śmierci i własnej tożsamości. Po drugie widoczny jest w tym spektaklu wpływ Olivana - nie tyle na technikę taneczną, co na konstrukcję całości - m.in. wykorzystanie do gry całej przestrzeni sali czy wchodzenie w interakcję z widzem. Spektakl składa się z kilku połączonych osobą artystki części - po ucieczce z domu trafia ona do opery, potem przenosi się do klubu tańca, skąd trafia wreszcie do miejsca, gdzie czuje się bezpiecznie i za pomocą targanych w wielkim worku przedmiotów buduje swoją przestrzeń, próbuje bawić się z widzami. Wszystko kończy poetycka, kobieca i metaforyczna scena w zaaranżowanym uprzednio na środku sceny "morzu". "Sekret Iwusia" irytuje - nie tylko dlatego, że wymyka się jednoznacznej interpretacji. Także dlatego, że Gilarska wypróbowuje w nim naturalne odruchy obronne widza, wystawia na próbę jego zaangażowanie, otwartość, chęć wysłuchania opowieści drugiego człowieka. Może część czysto performatywna mogłaby być nieco krótsza, może nie byliśmy przygotowani na tego typu działania w teatrze tańca. Ale z pewnością jest to spektakl intrygujący, o którym chce się rozmawiać. Wieczór zakończył nastrojowy i ognisty, owacyjnie przyjęty koncert flamenco w wykonaniu Marii Concepcion Jacquot (śpiew) i Jesusa Zarriasa Estrady (gitara). W ostatnim utworze artystka zadośćuczyniła nawet marzeniu publiczności i zatańczyła.

Magdalena Hajdysz
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
15 czerwca 2010

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...