Sen jawa Ryszarda Ronczewskiego

"Za zakrętem" - reż. André Hübner-Ochodlo - Teatr Atelier w Sopocie

Czerwcowy jubilat, Ryszard Ronczewski, swoje 85. urodziny uczcił w Sopocie, w którym mieszka od 70 lat. Będąc rozpoznawalnym aktorem teatralnym i filmowym (130 filmów), postanowił po raz kolejny pokazać się jako autor tekstu, tym razem przygotowanego dla jednego aktora. "Za zakrętem" wystawione w Teatrze Atelier to performatywny monodram, w którym Ronczewski rozprawia się ze swoją pamięcią, czyli wspomnieniami ludzi i sytuacji, owianych aurą wyjątkowości.

Spektakl został wpisany w charakterystyczną atmosferę miejsca, jakim jest Atelier. Przygotowany ze starannością, od pierwszej sceny wprowadza widza w oniryczną rzeczywistość przeszłości. Głównym budulcem stało się słowo, któremu towarzyszy muzyka na żywo (Adam Żuchowski - kontrabas, Irek Wojtczak - klarnet, pianino) i projekcje wideo. Nie ma wątpliwości, że bohater podąża chronologicznie śladami jubilata, choć tropy przybierają tak różne odcienie wspomnień, że można ulec złudzeniu, iż świat stanął w miejscu. Walorów niecodzienności nabierają zarówno przedmioty, miejsca oraz osoby z okresu lwowskiego, jak również doświadczenia wojenne. Rzeczywistość powojenna swobodnie przedstawia różne miejsca, w tym Kopenhagę, Sopot czy Gdynię. Łącznikami całości wspomnień stają się "fajerka" i niemiłosiernie straszna lalka siostry, "zabita" przez bohatera. Owe dwa przedmioty spełniają również rolę wyrzutów sumienia, trwale funkcjonujących w podświadomości głównej postaci. Ze swego niezwykle bogatego życia aktor wybrał zdarzenia kameralne, które w jego ocenie najlepiej uzasadniają potrzebę bezpośredniej wypowiedzi. Zawiodą się ci, którzy spodziewali się przypomnienia największych ról i szeregu smakowitych anegdot z udziałem wielkich postaci polskiego teatru i kina, a Ronczewski zdecydowanie miałby o czym opowiadać. Zamiast tego jesteśmy świadkami bardzo osobistej, zrozumiałej przede wszystkim dla bohatera, sekwencji zdarzeń na przecięciu imaginacji i rzeczywistości.

"Za zakrętem" to spektakl pozbawiony walorów dramaturgii przypisanej monodramowi. To raczej uporządkowany ciąg opowieści zmierzający do złagodzenia głosu sumienia, dopominającego się swoich praw. Muzyka nie wspiera obrazów dodatkowymi znaczeniami, towarzyszy słowu. Wizualizacje odbijają się od słowa, tworząc rodzaj ochronnej maski, w jaką ubrał się bohater, funkcjonujący na filmie jako Pierrot i błazen. "Za zakrętem" to więc rodzaj statycznego performance'u albo słuchowiska radiowego, gdzie rola widza sprowadza się przede wszystkim do wyrażenia szacunku jubilatowi.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
21 lipca 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia