Sen na opak

13. Festiwal Szekspirowski w Gdańsku

Tegoroczny Festiwal Szekspirowski obfituje w interpretacje sztuki "Sen nocy letniej". Jedną z odsłon zaprezentowała Akademia Teatralna z Warszawy.

Spektakl wyreżyserowany przez Katarzynę Kalwat jest najkrótszym przedstawieniem tegorocznego festiwalu. Jest też jednym z bardziej odważnych. Osoby dramatu ograniczają się do Tytanii, Oberona, Puka i Podszewki. Jednak zamiast Królowej Elfów, na scenie pojawia się seksowny wamp w czarnej sukni. Pozostali również nie przypominają zbytnio swoich pierwowzorów. Twórcy obrali sobie bowiem za cel nie zaprezentowanie skróconej wersji sztuki w okrojonym zakresie, ale prześwietlenie związków między polityką a erotyką. Zadanie wydawać by się mogło trudne. Jak ubrać w słowa Szekspira coś co może być zaledwie drugim dnem „Snu nocy letniej”?

Lidia Sadowa wcielająca się w rolę Tytanii zaczyna spektakl mówiąc półgłosem. Stopniowo wypowiada kwestie coraz głośniej, budząc apetyt widza na każde słowo. Podczas niemal półgodzinnego spektaklu prowadzi postać przez siebie graną przez karty kroniki nieokiełznanych żądz. Henryk Niebudka zaś, grający Oberona, kreuje swojego bohatera jako sprytnego, błyskotliwego manipulatora, politycznego demiruga. Pomiędzy czwórką bohaterów dochodzi do gry, podczas której wszyscy są pionkami. W jej trakcie widz obserwuje to czym karmią nas media, co dzieje się wciąż obok nas. Tyle że tym razem to w tekst Szekspira ubrano zabawę uczuciami, grę emocjami i manipulacje. Minimalizm scenograficzny rekompensują interesujące stroje nie przytłaczające jednocześnie przekazu. Praca świateł oraz muzyka sprawiają, że ta miniatura sceniczna staje się prawdziwie interesującym zjawiskiem.

To, czego można pozazdrościć Katarzynie Kalwat to Puk. Paweł Tomaszewski wydaje się być idealny do tej roli, choć niewielkie gabaryty zarówno spektaklu, jak i jego kwestii, pozostawiają niedosyt. Nie da się ukryć, że spektakl ten nie daje odpowiedzi na wiele pytań, nie wyczerpuje tematu w najmniejszym stopniu. Choć z uwagi na wiele jaskrawych niedociągnięć nie jest to przedstawienie, które można by uznać za wybitne lub przynajmniej dobre, sam pomysł na zaprezentowanie tego tekstu właśnie w takiej formie pozwala nie przejść obojętnie. Śmiała interpretacja zmieniająca pogodną historyjkę w opowieść o podporządkowywaniu świata własnej idei bez względu na wszystko pozostawia potrzebę refleksji i fantazję o dłuższej i bogatszej w odpowiedzi, wersji tegoż przedstawienia.

Natalia Klimczak
Gazeta Festiwalowa 5/09
6 sierpnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia