Serce światowego teatru lalek w Toruniu

28. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek „Spotkania": 15.10.-21.10.2022

Grand Prix dla spektaklu „Ricdin Ricdon" Teatru „Ilka Schönbein Theater Meschugge" na XXVIII Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek „Spotkania" w Toruniu 15-21 październik 2022.

Dokładnie dziesięć lat temu, w roku 2012 dyrektor Teatru Baja Pomorskiego w Toruniu, Zbigniew Lisowski zaprosił na XIX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek „Spotkania" „Kranewit Theater" z Berlina ze spektaklem „Fundevogel" (Ptak Znajda) według baśni Braci Grimm.

Spektakl ten, który miał swoją premierę kilka miesięcy wcześniej, bo 17 czerwca 2012 roku w Teatrze Schaubude w Berlinie, otworzył festiwal. Kiedy wchodziłam do foyer, spostrzegłam stojącą przy drzwiach prowadzących na Małą Scenę kobietę ubraną w malowniczy teatralny kostium. I łagodne niebieskie oczy, które z zainteresowaniem spoglądały w stronę przychodzących małych widzów. I uśmiech, który pamiętam do dzisiaj. Rozpoznałam w niej, pomimo charakteryzacji, aktorkę Mo Bunte, która w roku 2003 założyła Teatr Kranewit.

Po kilku minutach siedzieliśmy wszyscy wpatrzeni w scenę, na której kredą wyrysowano koło. A w nim umieszczone stare pogięte metalowe wiadra, garnki i rondel wiszący nad wyimaginowanym ogniskiem. Są i rozrzucone ptasie pióra... Zza kulisy wychodzi Mo Bunte, siada i rozpoczyna swą opowieść. Zastanawiam się, w jaki sposób przyciągnie uwagę małych widzów? Tymczasem z szerokiej zapaski nałożonej na spódnicę, niczym z tajemniczej skrzyni, wydobywa pacynkę ptaka, który w jej rękach zamienia się w niemowlę. I tak rozpoczyna się historia małej Lenki, córki leśniczego oraz chłopca Ptaka-Znajdy. Przyjaźń pomiędzy dziećmi zostaje wystawiona na wielką próbę. I od tego momentu rozpoczyna się magia teatru lalek dla dzieci. I nie tylko dla nich. Wsłuchujemy się w słowa przysięgi - „jeśli ty mnie nie opuścisz, ja cię też nie opuszczę w potrzebie", która trzykrotnie uratuje im życie.

W tym zaklęciu ukryta jest rola pacynek i twarzy-masek grających w przedstawieniu. Zmaterializowane pojęcie wierności i nierozłączności w sytuacji zagrożenia przenosi się razem z lalkami na ciało aktorki. Są one z nim nierozerwalnie, wręcz fizycznie związane. Są częścią jej samej. Podczas ucieczki maski dzieci zostają nałożone są na kolana, a nogi aktorki stają się ich nogami. I w taki sposób są animowane. To samo dotyczy ramion. Umieszczone na nich maski grają razem z nimi. Są tak silnie zespolone z aktorką, jak w składanej przez dzieci przysiędze. Napięcie rośnie, Mo Bunte zakłada maskę, zamieniającą ją w demoniczną Kucharkę, goniącą dzieci, która na szczęście topi się w jeziorze. Dobro zwycięża!

Zastanawiałam się wówczas, jakie elementy tego spektaklu najsilniej oddziałują na wyobraźnię dzieci. Czy nagromadzone w nim symbole? Są przecież i kaczki jako znak głęboko ukrytych tajemnic, które zgubiły demoniczną kucharkę. A może klimat mroczności stworzony przez stare cynowe wiadra, misy, gra świateł i ciemny kostium aktorki. I same maski, pacynki, trochę jakby niezdarnie wykonane, z elementami brzydoty, ubrane w nieefektownie wyglądające ubrania. A może makabryczny zamiar ugotowania Ptaka-Znajdy... Jedynym pozytywnym rekwizytem staje się butelka z czerwonym winem i kieliszek. Pierwszy pod wpływem czarów zamienia się w kościół, a drugi w dzwon. Czysty dźwięk szkła wyzwala chwilę szczęścia i zabawy.

W czym zawierała się wyjątkowość tego spektaklu? W koncepcji, scenografii i w lalkach, których autorką była Ilka Schönbein. Wtedy właśnie po raz pierwszy zobaczyłam wyrażoną na scenie jej ideę teatru. Zacierania granic pomiędzy ciałem aktorki a korpusami lalek. Lalki w połączeniu z ciałem człowieka, tak jak w tym przedstawieniu – twarze dzieci założone na kolana, nogi aktorki zamieniające się w nogi lalek, sprawiały wrażenie hybrydowych. Stawały się obrazem manipulowania nimi przez człowieka, a może jego „przedłużeniem". A one same? Wykonane z drewna, materiału, z papieru wcale nie są piękne. Są niedoskonałe. Trochę jest w nich estetyki teatru Kantora.

Festiwalowe jury przyznało wówczas Mo Bunte nagrodę za najlepszą rolę kobiecą, a Jury ZASP-u uhonorowało nagrodą aktorską im. Jana Wilkowskiego za animację lalkową. Nie mogłam nie poprosić Mo Bunte o chwilę rozmowy. Zapytana o maski i pacynki, powiedziała, że wykonała je, jej przyjaciółka Ilka Schönbein i podkreśliła, że należy ona do grupy znaczących artystów w teatrze lalkowym. O idei gry z lalkami mówiła z ogromnym zaangażowaniem. - Są na moim ciele, na kolanach, na ramionach, na rękach. Lalki myślą razem ze mną. W tym aspekcie powiązane są z wyobraźnią, z moim wnętrzem. Podkreślają to słowa wypowiadane przez dzieci: „nie zostawiaj mnie, ja ciebie też nie zostawię". One są jak jedna całość, jedno nie może rozstać się z drugim i razem ze mną też ją tworzą. Są „wbudowane" we mnie – powiedziała.
Rok później, w 2013 Mo Bunte (1942) Mo Bunte odeszła, a teatr prowadzi dalej Kristina Feix i Franziska Hoffmann.

Właśnie to stwierdzenie – „Lalki myślą razem ze mną" najbardziej chyba oddawało sens tego spektaklu autorstwa Ilki Schönbein oraz założenia programowe Teatru Kranewit. Zaproszenie tego właśnie teatru na festiwal lalkowy do Torunia było znakomitym pomysłem, ponieważ obrazowało pracę z lalką oraz myśl przewodnią teatru Ilki Schönbein. Bardzo nowatorską, ciekawą artystycznie, inspirującą i wyzwalającą wyobraźnię młodych widzów.

I w tym roku, na XXVIII Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek „Spotkania" w Toruniu dyrektor Zbigniew Lisowski zaprosił „lka Schönbein Theater Meschuge" ze spektaklem „Ricdin Ricdon". Można powiedzieć – samo serce światowego współczesnego teatru lalek. A przekonał o tym spektakl „Ricdin Ricdon", obrazujący drogę twórczą Ilki Schönbein, którą przebyła w minionej dekadzie. Obecność tego właśnie spektaklu na festiwalu pozwoliła na prześledzenie doskonalonych przez nią środków artystycznego wyrazu. I to w bardzo szerokim wymiarze, ponieważ jest ona autorką scenariusza, konstrukcji lalek, a przede wszystkim reżyserką. Przedstawienie unaoczniło widzom, jak na przestrzeni lat artystka rozwija swą niepowtarzalną technikę pracy z maskami -twarzami, z fragmentarycznymi częściami „ciał" lalek, które nie tylko osadzone są na ciele aktorów, ale także wypełniają jego puste miejsca. Jak dalece ulepszyła technikę papier mâché w swoich pacynkach. Lalki Ilki Schönbein wykonane z różnorodnego materiału organicznego podkreślają związek z żywą istotą, jaką jest człowiek. Co więcej, uzupełniają go, nadając mu nowe znaczenie.

„Ricdin Ricdon" to francuska baśń, napisana w roku 1705 przez Marie-Jeanne l'Heritier. Jednym z jej wariantów jest baśń o Rumpelsztyku. Powiązana także z baśnią Braci Grimm „Die drei Spinnerinnen" w polskim tłumaczeniu „Trzy Prządki", w której to pojawia się postać pomocnika Ricdin Ricdon (Rumpelsztyk) ukrytego w postaciach trzech starych kobiet. Premiera tego spektaklu odbyła się we wrześniu 2017 roku podczas Międzynarodowego Festiwalu Lalek Charleville Mézière we Francji. Autorką scenografii jest Suska Kanzler. Na toruńskiej scenie wystąpiła Pauline Drünert, absolwentka wyższej szkoły muzycznej i sztuk pięknych w Stuttgarcie, w roku 2015, mająca w repertuarze wiele znaczących ról oraz Alexandra Lupidi, obdarzona interesująco brzmiącym mezzosopranem, kompozytorka i instrumentalistka. Gra na gitarze, perkusji, na kontrabasie i i na instrumentach, które sama konstruuje. Z Ilką Schönbein współpracuje od kilku lat. Jej śpiew i muzyka wykonywana na żywo niesie ze sobą wyjątkową energię, wypełniającą całą sceniczną przestrzeń.

Tym razem spektakl opowiada o sztuce. W programie festiwalowym organizatorzy cytują wypowiedź Ilki Schönbein, ujmującą istotę przedstawienia. - „«Prząść złoto ze słomy? Ta sztuka podoba mi się bardzo – mówi król. - Wolę żywą istotkę niż wszystkie skarby świata – mówi karzełek». To dwa zasadnicze zdania w tej bajce. Pomiędzy nimi rozwija się cała historia. Te słowa od dawna dźwięczały mi w uszach i dwa lata temu postanowiłam zrobić z nich małe przedstawienie.

Opowieść ta traktuje o sztuce. Może o wszystkich formach sztuki, bo każdy prawdziwy artysta zamienia słomę w złoto. Ale myślę też, że każdy prawdziwy artysta jest niesiony przez małego (lub dużego) demona. A ten demon chce otrzymać zapłatę. Zaś to, co lubi najbardziej, ten typ demona, to naprawdę jakaś żywa istotka. Płaci się więc żywą duszą, własnym żyjącym ciałem, żywą przyszłością (...).

(...) każdy prawdziwy artysta czuje się tak, jakby był w takiej samej sytuacji jak córka młynarza, uwięziona w pokoju pełnym słomy, która bezwzględnie musi zostać przemieniona w złoto. Drzwi nie otworzą się, dopóki praca nie zostanie ukończona. Kiedy drzwi się otwierają, otwierają się na życie. Co za błogość! Ale trwa to tylko kilka chwil, a potem znajdujemy się w innym pokoju, zawsze większym, pełnym słomy... Co oznacza dla artysty, że po dokonaniu aktu kreacji znajduje się on zawsze przed kreacją. I nikt nie przekona prawdziwego artysty, że poza jego złotą klatką istnieje jakieś prawdziwe życie".

Dlatego tegoroczne festiwalowe jury profesjonalne w osobach Anity Nowak, Tomasza Mościckiego i Pawła Suszczyńskiego jako przewodniczącego, przyznało teatrowi Ilki Schönbein Theater Meschugge Grand Prix „za najwyższy stopień profesjonalizmu wyznaczający właściwy poziom rozmowy o teatrze i to nie tylko lalek" w spektaklu Ricdin Ricdon. Także trzy nagrody honorowe pojadą do Niemiec. Nagroda za najlepszą reżyserię została przyznana Ilce Schönbein za „zdyscyplinowaną i kreatywną wobec tekstu pracę" w tymże spektaklu. Pauline Drünert otrzymała nagrodę za najlepszą rolę kobiecą, za „proteuszową umiejętność scenicznej transformacji pozwalającą kreować różne postaci za pomocą najprostszych, a jakże wyrazistych form lalkowych". Trzecią nagrodę jury – za najlepszą muzykę, otrzymała Alexandra Lupidi za „fenomenalną sprawność muzyczno-aktorską pozwalającą tworzyć kompletną fonosferę w spektaklu Ricdin Ricdon".

To jeszcze nie koniec nagród. Jury Nagrody Aktorskiej im. Jana Wilkowskiego w dziedzinie sztuki animacji przyznawanej przez Sekcję teatrów Lalkowych ZASP – Stowarzyszenie w składzie – Maria Przybylska, Agnieszka Niezgoda, Władysław Owczarzak i Konrad Szczebiot, postanowiło przyznać Nagrodę im. Jana Wilkowskiego za wykreowanie i perfekcyjną animację licznych postaci powołanych do scenicznego życia w różnorodnych technikach lalkarskich w spektaklu „Ricdin Ricdon" aktorce Pauline Drünert – z Ilka Schönbein Theater Meschugge z Niemiec. Jury dodało również, że „docenia także artystyczne współistnienie kompozytorki, Alexandry Lupidi, która użyczała głosu niektórym postaciom lalkowym oraz tworzyła żywą muzykę na scenie".

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Toruń
22 października 2022

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...