Siła kobiet w "O czułości" Teatru Muzycznego w Gdyni

"O czułości. Piosenki Kurta Tucholsky'ego" - reż. Dorota Kolak - Teatr Muzyczny w Gdyni

Na scenie osiem kobiet, które dzieli wiele lat życiowych doświadczeń, a łączą emocje i doświadczenia, tyle że te, dotyczące panów. Spektakl "O czułości. Piosenki Kurta Tucholsky`ego" jest interesującą muzyczną próbą opowiedzenia o kobiecej naturze.

Na Scenie Kameralnej umieszczono kilka różnej wielkości podestów zaaranżowanych na miniestradę oraz parę krzeseł. W ten sposób naszkicowano kabaret z lat 20-30 ubiegłego wieku. Z boku sceny umieszczono trzyosobowy zespół muzyczny (Zbigniew Kosmalski - piano, Paweł Piński - akordeon, Jarosław Stokowski - kontrabas), grający na żywo. Od początku do końca spektaklu na scenie obecne są też aktorki. Gdy nie śpiewają, siedzą lub wspierają koleżankę lub koleżanki w układach choreograficznych.

Zaproponowany przez Dorotę Kolak (reżyserkę spektaklu i autorkę ruchu scenicznego) klimat spektaklu wymaga od publiczności dłuższej chwili nim ta podda się jego rytmowi. Nie ma w nim miejsca na konferansjerkę czy skecze. Pełne życiowych mądrości i doświadczeń, czasem też opisów bolesnych rozczarowań, nostalgiczne piosenki przeplatane są z drapieżnymi, agresywnymi, momentami wulgarnymi (np. "O obojętności") utworami. Ta mieszanka w połączeniu z zabawnym, pełnym aluzji i dowcipu tekstem, zyskuje z każdym kolejnym utworem.

Jaki obraz kobiety kreśli w swoich tekstach Kurt Tucholsky, niemiecki publicysta, dziennikarz i pisarz żydowskiego pochodzenia, który podobno 100 lat temu sam siebie określał lewicującym demokratą i pacyfistą? To obraz gruntownie przemyślany, słodko-gorzki, pełen spostrzeżeń na temat kobiecej natury z perspektywy zauroczonego nią wielbiciela, rzec by można - feministy. Kobieta nie jest tu jednak potraktowana jako zwiewna, wyidealizowana postać, z morzem bujnych loków i rozkochanym wzrokiem, tęskno wzdychająca do swojego ukochanego. To nie tyle "słaba płeć", co pełna erotyzmu, świadoma własnych potrzeb zarówno duchowych, jak i cielesnych istota z krwi i kości.

Miłość, namiętność i erotyzm kobiet łączy się w piosenkach Tucholsky'ego z pragmatyzmem, potrzebą stabilizacji i wyrozumiałością dla ułomnych pod wieloma względami panami, rekompensującymi swoje liczne braki faktem... że są. Wszystko to napisane (i zaśpiewane) jest z przymrużeniem oka, dlatego znajdziemy w kolejnych utworach wiele przewrotnej kokieterii, gdy te traktują o męskich przywarach i odwiecznych wojnach damsko-męskich (np. kabaretowa "Bezsenność" o łóżkowej walce o kołdrę i chrapaniu, czy zabawna, wykonana zbiorowo "Piosenka o kompromisie").

Choć cały spektakl składa się z samych piosenek, udaje się Dorocie Kolak misternie złożyć przedstawienie z 18 utworów, z których może jeden (przedostatni "Ideał i rzeczywistość" w wykonaniu Anny Marii Urbanowskiej) można by było dla dobra całości wykonać nieco szybciej. Reżyserka wprowadza ożywienie przedstawione układami choreograficznymi raz z lepszym (świetne choreograficznie tango "Grzecznisia" w brawurowym wykonaniu Ewy Walczak i pozostałych aktorek), raz z gorszym skutkiem ("Słupy ogłoszeniowe" czy "Karierowicze" wykonane zbiorowo w sztampowych, kabaretowych układach).

Wśród aktorek prym wiodą te bardziej doświadczone - świetna Ewa Gierlińska w przejmującym wykonaniu piosenki "Kobieta rozwiedziona", czy intrygująca w "Łowcy" nietypowo jak na siebie niskim głosem Alicja Piotrowska. Energia i młodzieńczy witalizm pozwala Sylwii Wąsik stworzyć wyraziste kreacje w konwencji piosenki aktorskiej w przerysowanej "O obojętności" i trafionej w punkt "Dziewoi". Szkoda, że tylko jeden utwór śpiewa solo Ewa Walczak (wspomnianą "Grzecznisię"), najciekawsza z tegorocznych absolwentek Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni. Udanie prezentuje się również Aleksandra Meller, szczególnie w piosence "Tylko to". Pozostałe aktorki - Anna Andrzejewska, Anna Maria Urbanowska i nieco onieśmielona w tym towarzystwie Mariola Kurnicka - nie błyszczały tak w utworach solowych, ale nieźle wypadły w choreografiach zbiorowych.

Żywa, skoczna, jazzująca muzyka oraz efektowne sukienki (kostiumy autorstwa Kaliny Konieczny) w połączeniu z talentem żeńskiej części zespołu Muzycznego zapewniają poziom, do którego widzowie Muzycznego są przyzwyczajeni. Nie jest to z pewnością najbardziej spektakularna z propozycji Sceny Kameralnej, ale na wieczór z mądrą piosenką nadaje się w sam raz.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
12 września 2017

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia