Siostry Boznańskie
"Olga Bo" - reż. Duśka Markowska Resich - Opera Krakowska w KrakowieSto pięćdziesiątą rocznicę urodzin Olgi Boznańskiej Kraków uczcił wystawą jej obrazów w Muzeum Narodowym oraz prapremierą opery "Olga Bo" Marcina Błażewicza do libretta Duśki Markowskiej-Resich. Utwór poznaliśmy na razie w wersji koncertowej - premiera sceniczna planowana jest na przyszły rok.
"Olgę Bo" określono jako operę dokumentalną: dokument jest bowiem domeną librecistki, autorki scenariuszy filmowych, sztuk teatralnych i słuchowisk (m.in. o Chopinie). "Olgę Bo" oparła na swej niezrealizowanej sztuce "Dwa portrety - rzecz o siostrach Boznańskich". Ten tytuł wydaje się bardziej adekwatny: tekst tyczy w głównej mierze trudnej i skomplikowanej relacji Olgi i jej siostry Izy.
Iza także miała być wielką artystką (Paderewski wróżył jej karierę pianistyczną) - niestety, słaba konstrukcja psychiczna przekreśliła muzyczne, a potem chemiczne ambicje. Niespełniona, zazdrosna o sukcesy siostry, popadła w uzależnienia, które doprowadziły do samobójczej śmierci. Temat toksycznej relacji, artystycznego spełnienia i niespełnienia wydaje się atrakcyjny, ale to, co w teatrze może skrzyć się od psychologicznych subtelności, w operze musi zostać ujednoznacznione, wyolbrzymione i bardziej lub mniej zbanalizowane - takie są prawa gatunku.
W libretcie widzimy więc Olgę-anioła i skrajnie antypatyczną Izę, która - jak wiemy z przekazów - darzyła malarkę ambiwalentnym uczuciem (potajemnie kupowała obrazy siostry, by wesprzeć ją materialnie). Opera przedstawia scenę z dzieciństwa, monachijskie czasy studiów Olgi, nieporadne romanse, paryskie sukcesy, wreszcie okres biedy i częściowego zapomnienia. Klamrą całości jest tragiczna śmierć Izy i retoryczne pytanie Olgi: "Dlaczego, dlaczego, dlaczego?". Jako opera biograficzna utwór nie do końca się sprawdza, jako inspirowany życiem Olgi Boznańskiej - czyli jako Olga Bo właśnie - dużo bardziej. Muzyka dwuaktowej opery - utrzymana w stylu neoklasycznym - jest dość tradycyjna; z uchwytną melodyką, zachowuje podział na odsłony i numery (melodyjny walc miłosny Olgi i jej przyjaciela), wprowadza motywy przewodnie postaci i sytuacji (np. charakterystyczny motyw wznoszący Olgi), cechuje się silną ekspresją i dramatyzmem (sekundy i septymy, nerwowa rytmika). Zabrakło zamglonej, subtelniejszej aury impresjonistycznej - tak typowej dla "malarki ludzkich dusz". Brzmienie kameralnej orkiestry, z pojedynczo obsadzonymi dętymi, momentami gdzieś się gubi. Partytura daje możliwość popisu jedynie tytułowej postaci: skorzystała z niej w pełni Katarzyna Oleś-Blacha, świetna technicznie, potrafiąca wydobyć wszystkie walory efektownie napisanej partii. Szalenie trudna rola przypadła Andrzejowi Biegunowi - jako umierającemu Ojcu i Przyjacielowi i - który w tych charakterystycznych rolach musiał nierzadko śpiewać falsetem (z różnym skutkiem). W niewdzięczną i marginalną w sumie rolę Izy wcieliła się Agnieszka Cząstka, w Przyjaciółkę i Damę w bieli - Monika Korybalska, w Kochanka i Przyjaciela 2 - Adam Zdunikowski.
Orkiestrę poprowadził logicznie i z wyczuciem Łukasz Borowicz. Wersję koncertową wzbogacono o elementy reżyserii, scenografii (pracownia Olgi) i stylowe kostiumy autorstwa Bożeny Pędziwiatr. Pozostaje czekać na efekt końcowy...