Skamieniałe serce

Turandot - reż: Michał Znaniecki - Opera Wrocławska

Zacofany, skamieniały świat bezwzględnej księżniczki z ogromnym murem
i armią żołnierzy z terakoty. Tak przedstawiona została "Turandot" Giacomo Pucciniego jako 20. superwidowisko Opery Wrocławskiej. Wyreżyserowany z rozmachem spektakl z sukcesem uwieńczył kolejny sezon pod kierownictwem Ewy Michnik.

Kiedy w 1919 roku Puccini zainteresował się historią chińskiej księżniczki, nie wiedział, że aria Kalafa z III aktu stanie się tak popularna. Doczekała się ona wielu wykonań  nie tylko przez operowe gwiazdy jak Placido Domingo, ale także wykorzystywana jest w świecie filmu, reklamy, musicali i sportu.

"Turandot" to ostatnie dzieło geniusza opery. Historia oparta została na XVIII-wiecznym utworze literackim Carla Gozziego. Jednak nie było dane kompozytorowi jej dokończyć. 29 listopada 1924 roku o czwartej nad ranem obok swojego szpitalnego łóżka kompozytor pozostawił 36 stronic niezapisanej partytury, zatrzymując się na opisie śmierci wiernej Liu. Zakończenia opery podjął się Franco Alfano, a także w 2001 roku Luciano Berio, wprowadzając ducha Igora Strawińskiego i Maurice’a Ravela. Chciał tym samym podkreślić zainteresowania Pucciniego nowymi prądami w muzyce, które poniekąd są zawarte  w harmonii Pucciniego.

Od 18 do 20 czerwca Opera Wrocławska z gwiazdami światowego formatu jak Luis Chapa czy David Righeschin, przeniosła publiczność w świat wielkiego imperium, gdzie wszelkie uczucia zanikły, straciły swoją wartość. Bezwzględna Turandot mści się na mężczyznach, zadając im pytania, na które nikt nie potrafi odpowiedzieć. Przygotowana przez Michała Znanieckiego inscenizacja jest ogromna, uwieńczona złotą koroną, 
w której zasiada księżniczka. Mur to część jej płaszcza, otoczonego terakotową armią. Część murawy przed sceną rozświetlona jest świetlnymi liniami, które symbolicznie ukazują, że jej władza dosięgnie każdego.

Turandot stanowi w każdym calu główną postać, która pojawia się dopiero w II akcie. W jej rolę wcieliła się światowej sławy węgierska sopranistka Georgina Lukacs. Wykonała ją poprawnie, aczkolwiek za dużo w jej głosie była vibrata, co zniekształcało barwną melodykę tej partii. Ujmująco przedstawił postać Kalafa Luis Chapa. Z namiętnością wykonał tak oczekiwaną partię "Nessum dorna". Artyzm, finezja oraz ekspresja cechowały jego występ. Jednak najbardziej urzekła Anna Lichorowicz. Wspaniale wykonała partię Liu. Był to jej ogromny sukces i to ona stała się gwiazdą wieczoru, jej należą się największe brawa. W głosie śpiewaczki dało się odczuć szczerą dramaturgię. Wykreowała niezwykle sugestywną postać kobiety, która jest w stanie poświęcić życie dla miłości.

Niestety ponownie zawiódł Chór Opery Wrocławskiej przygotowany przez Annę Grabowską-Borys. Puccini rozbudował i zróżnicował sceny chóralne. Stanowią one bardzo ważną rolę, a podczas tego spektaklu zabrzmiały bardzo amatorsko. Zostało także zauważone, że w jego szeregach wystąpił chór akademicki, co spotęgowało nieczystą intonację całego zespołu.

Gromkie brawa należą się Bogumiłowi Palewiczowi odpowiedzialnemu za reżyserię światła, które podkreślały dramatyzm akcji.

Orkiestra pod kierownictwem Tomasza Szredera, która ulokowana była niedaleko sceny, wydobyła z partytury urzekające efekty kolorystyczne, nad którymi tak pieczołowicie pracował kompozytor. Puccini rozbudował  sekcję perkusji o tradycyjne instrumenty takie jak gongi chińskie czy marimbafon. Także wprowadził saksofon, co jest dość nietypowym posunięciem, ponieważ rzadko pojawia się w operach.

Ostatecznie dzieło kończy się miłosnym duetem Turandot i Kalafa, choć do końca nie wiadomo, czy sam kompozytor tak skończyłby swój utwór. Miłym zaskoczenie były sztuczne ognie podczas finałowej sceny, które rozświetliły niebo nad sceną.

Ewa Michnik jako pierwsza w Polsce podjęła się wystawienia opery na zabytkowym Stadionie Olimpijskim. Do współpracy zaprosiła także Teatr Wielki z Poznania oraz Kielecki Teatr Tańca. W planach ma także zamiar przedstawić "Skrzypka na dachu" - w najbliższym sezonie artystycznym  oraz w 2012 roku "Bal maskowy". To wyśmienity pomysł, aby przygotowywać wrocławską, i nie tylko, publiczność do odbioru spektakli-widowisk w tego typu ogromnych obiektach, co za granicą jest bardzo rozpowszechnione. Czekam więc z niecierpliwością na następne superwidowiska.

Patrycja Nowak
Dziennik Teatralny Wrocław
21 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia