Skandal nie zawsze sprzyja

podsumowanie roku w Poznaniu

Skandal towarzyszący odejściu dyrektora Teatru Nowego w Poznaniu i listy protestacyjne kandydatów, którzy przegrali rywalizację o schedę po nim, przyćmiły prawdziwe życie teatralne.

Po długoletniej ciszy w poznańskim życiu teatralnym zatrzęsło się. W marcu dziennikarz PTV usłyszał z ust dyrektora Janusza Wiśniewskiego: "Nie mam przyjemności z panem rozmawiać, bo pan ma z góry przyjętą tezę i nie ciekawią pana moje odpowiedzi. To tak, jak ja bym jakieś absurdalne oskarżenie wobec pana wysunął. A czy ja pana pytam, czy pan ruch... 4-letnie dziewczynki z przedszkola?". Dziennikarze ujawnili, że zespół Teatru Nowego jest skonfliktowany z dyrektorem Wiśniewskim, pojawiły się zarzuty o nepotyzm (dyrektor zatrudniał syna-reżysera), brak porozumienia z gościnnie reżyserującym w teatrze Waldemarem Zawodzińskim...

Przez teatr przewaliły się kontrole i w czerwcu marszałek Marek Woźniak odwołał Janusza Wiśniewskiego ze stanowiska dyrektora i ogłosił konkurs. Wygrał go w cuglach Piotr Kruszczyński, zdobył najwięcej punktów, ale komisja niepotrzebnie rekomendowała marszałkowi czterech kandydatów. Wtedy listy do marszałka pełne oburzenia wystosowali wszyscy przegrani. W takiej atmosferze zespół przygotował dwie premiery: "Biały szejk" i "Obsługiwałem angielskiego króla". Widziałem tylko pierwszą. Było to nieporozumienie artystyczne, jakiego dawno nie widziałem na polskich scenach.

Dobry rok w Polskim

W cieniu skandalu w Teatrze Nowym w Poznaniu, spokojnie pracował Teatr Polski. Może on ten rok zaliczyć do bardzo udanych. Zaczęło się od "Amadeusza" Schaffera w reżyserii Pawła Szkotaka. To wspólna produkcja z Teatrem Wielkim, wielkie widowisko z genialnymi rolami Łukasza Chrzuszcza (Amadeusz), Michała Kalety (Młody Salieri) i Wojciecha Kalwata (Stary Salieri). W nowej przestrzeni teatru - Galerii obejrzeliśmy dwa kameralne spektakle: "Ścianananaświat" z fenomenalnym Łukaszem Chrzuszczem i "Józefa i Marię" - opowieść o tym, że miłość może się przytrafić w każdym wieku. Przed wakacjami teatr pokazał "Samobójcę" Erdmana w reżyserii Grigorija Lifanowa, który mnie trochę rozczarował.

Malarnię po remoncie otworzył absolutnie wyjątkowy spektakl - "Kotka na rozpalonym blaszanym dachu" Williamsa w reżyserii Kuby Kowalskiego. Niestety, ten pozytywny obraz minionego roku zepsuła premiera "Śmierci pracownika" Michała Kmiecika, intelektualna wydmuszka, której nie uratował ani reżyser, ani aktorzy.

Na fali


W Teatrze Muzycznym wydarzeniem mijającego roku była premiera musicalu "Człowiek z La Manchy". Wyreżyserował go Paweł Szkotak, który zmusił artystów do nowego myślenia o przedstawieniu, do nowego stylu gry. Przyszedł trochę z innego świata i chyba zauroczył nim artystów Teatru Muzycznego, bo pokazali się z innej strony. Wielu zaskoczyło mnie.

W Polskim Teatrze Tańca w pierwszej połowie roku dużą premierę zrealizowała Ewa Wycichowska. Spektakl "Spotkania w dwóch niespełnionych aktach" powstał na zamówienie Łódzkich Spotkań Baletowych i tylko tam był grany. W drugiej połowie roku Paulina Wycichowska w ramach stypendium "Młoda Polska" wstawiła "Desert", spektakl będący odważną reinterpretacja "Małego Księcia" de Saint-Exupery\'ego.

Z Teatru Animacji zapamiętałem przedstawienie dla młodzieży "Proces o cień osła". Janusz Ryl-Krystianowski sięgnął po słuchowisko Friedricha Durrenmatta i okazało się, że tekst po latach znakomicie współgra z rzeczywistością, która nas otacza. Uroku dodają temu spektaklowi lalki zaprojektowane przez Ireneusza Domagałę.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
24 grudnia 2011

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

(Prawie) ostatnie święta
Grzegorz Eckert
Sztuka jest adaptacją powieści norwes...