Skarpetki w Teatrze Pinokio
"Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek" - aut. Justyna Bednarek - reż. Daniel Arbaczewski - Teatr Pinokio w ŁodziW teatrze Pinokio nie po raz pierwszy wystawiono na scenie szkolną lekturę i nie jest to jedyny spektakl, który może wprowadzić dziecko w świat sztuki. Jednak jestem bardzo zadowolony, że byłem na tym spektaklu, bo aktorzy stworzyli wspaniałe widowisko. Nigdy nie widziałem spektaklu, który tak porwał małego widza i sprawił taką frajdę. Dzieci śpiewały, klaskały i tańczyły razem z aktorami prawie przez całe przedstawienie.
Wstępem była piosenka, która od razu uświadomiła dzieciom, o czym będzie spektakl i była podstawowym elementem przedstawienia. Śpiewana była po każdej kolejnej opowieści i wprowadzała atmosferę transu, któremu poddawali się zarówno tańczący aktorzy, jak i dzieci śledzący ich kolejne ruchy. W dobrze skomponowanym przedstawieniu zakładamy, że widz odbiera całość i tutaj tak było. Patrząc z perspektywy dziecka to była świetna zabawa. Widać to było prawie w każdym momencie przedstawienia, kiedy dzieci klaskały i wspólnie z aktorami śpiewały piosenkę.
Widowisko jest głównie dla małych dzieci lub tych, które przyszły do teatru po raz pierwszy. Moja sześcioletnia córka, mimo, że nie śpiewała i nie klaskała była cały czas bardzo zaaferowana i zaciekawiona. Tymczasem dla mojego dziewięcioletniego syna śpiewanie było najgorszym elementem przedstawienia, bo jak to określił – w teatrze nie powinno być śpiewania i podskakiwania tylko poważne rozmowy. Pewnie na takie odebranie przedstawienia wpływ miał po pierwsze wiek, a po drugie ilość spektakli, na jakich był. Dla tych, którzy nigdy nie sięgnęli do książki mały fragmencik.
"- Naprawdę nie wiem gdzie się gubią ... - Mama patrzyła na piętrzący się na środku łazienki stos pojedynczych skarpetek...''
Przedstawienie składa się z 10 opowieści o skarpetkach, które się zgubiły. Autorka Justyna Bednarek napisała książkę będącą teraz lekturą w drugiej klasie. Plusy dotyczące przedstawienia zaczynają się już na samym początku, jeszcze przed kupieniem biletu. Kolejny plus i chyba największy to wspaniała gra aktorów ich zaangażowanie i serce, które włożyli w to widowisko.
Reżyserem jest Daniel Arbaczewski i jego zasługą jest to, że potrafił z książki dla dzieci zrobić przedstawienie dla dzieci.
Aktorzy bawią się tak jak małe dzieci, tak się zachowują i dzięki temu spektakl jest bardzo zrozumiały, ciekawy i fajny właśnie dla tych najmłodszych. Patrząc się na scenę widziałem to, co widuję często na placu zabaw i sadzę, że to jest kolejny ogromny plus tego widowiska. Chciałem zwrócić uwagę na element baniek mydlanych, które pojawiły się w pewnym momencie. Jako rodzic wiem, jakim uwielbieniem się cieszą wśród dzieci i tu było podobnie. Okrzyki: bańki, bańki pojawiły się od razu i wzbudziły wielkie zainteresowanie. Dobrym pomysłem było też użycie deskorolki .Odpowiednio dobrana melodia, harmonia rytm i barwa dźwięku spowodowały, że nie sposób wspomnieć o tym, że za muzykę odpowiedzialny był Piotr Osak. Moje dzieci nadal pamiętają piosenkę i ją nucą. Jednak doczepię się do filmograficznego zastosowania muzyki, która według mnie powinna wypływać zza sceny. Scenografia też nie powalała, jednak była wystarczająca dla małego widza. Widowisko było po prostu wspólną fajną zabawą aktorów i dzieci.
Przedstawienie trwa, aż 90 minut, ale na szczęście jest przerwa i dzieci mogą odpocząć, a to bardzo ważne dla najmłodszych widzów.
Oceniam to przedstawienie bardzo dobrze i polecam je rodzicom dzieci w wieku 5-9 lat,jako najwspanialszy wstęp do pokazania dziecku czym jest teatr i zachęcenia go do przyjścia na kolejne spektakle. To też idealne widowisko dla grup przedszkolnych, których na spektaklu było sporo dzięki czemu mogłem oprzeć się nie tylko na opinii moich dzieci, ale opisać zachowanie innych młodych widzów.