Skok z Patmy

"Lord Jim. Ćwiczenia" - reż. Maciej Podstawny - Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu, Teatr Współczesny w Szczecinie

Jim jeszcze nie skoczył. Na razie jest pacjentem dr. Religi albo może nim samym, swoją antytezą, bohaterskim outsiderem, nonkomformistą, którego ręce ociekają krwią uratowanych. Taki chciałby być.

Ostatnia premiera wałbrzyskiego teatru to szalona, probabilistyczna wizja powieści Jospepha Conrada „Lord Jim." .Dramaturg Sebastian Majewski oraz reżyser Maciej Podstawny stworzył trzy, przenikające się, choć całkiem odmienne przestrzenie, poprzez które, bohaterowie też nabierają nowych kontekstów.

Pierwszy to sterylna sala operacyjna i próba przeszczepu "chorego na egoizm i brak odwagi" serca kapitana Patmy. Na pierwszym planie rozmawia z nami alterego Jima, w entouragu szkolnego gabinetu geografii lub historii. Gdyż właśnie na styku trzech przedmiotów oscyluje cały spektakl, do tych dwóch dodałabym jeszcze psychologię i narodziłyby się dwa współczesne mutanty psychohistoria i psychogeografia. Mogą być zwykłą, szkolną lekcją, jak i poważną próbą z uniwersalnego, niezależnego od czasów, człowieczeństwa.

Patrząc z dystansu( pomagają tu obrazy rejestrowane on line ze sceny na telebimy), nie ma podziału na tchórzy i bohaterów, wszyscy jesteśmy ludzikami lego, bawiącymi się w śmieszne, małe gry : wojnę, pokój, konflikty, agresje, sądy.

I dzieje się to niezależnie, czy znajdujemy się w pełnym kurtuazji, zmanierowanym baroku czy na wyspie, pełnej atawistycznych praw, barbarzyńskich kodeksów etycznych, samosądu. Może tak jest prawdziwiej, bliżej ludzkiej natury, jej odwiecznej dychotomii, niebezpiecznie żeglującej w stronę zła według Conrada i Majewskiego. Wszędzie jest łatwo ocenić człowieka, skazać na banicję, czy to wśród dźwięków Bacha czy afirmujących życie pieśni w stylu gospel, które porywają widzów i łączą z aktorami w jakąś podświadomą Jungowską zbiorowość. Pewien niedosyt sprawia kreacja Jima ( Piotr Tokarz), jest bierny, wycofany, zbyt nijaki, jego dynamiczna przemiana i próba obrony wydaje się wymuszona. Widać to szczególnie w konfrontacji z fanatycznym Raskolnikowem ( Michał Litkowski) , kiedy ten reklamuje mu niczym agent biura podróży, zalety odkupienia zbrodni na rajskiej, bogatej wyspie.

W czasie spektaklu kilka razy miałam metafizyczne ciary, reżyser wraz z dramaturgiem wpletli moralitet, pełen głębokich treści, w pozornie błahe, banalne sytuacje. Odnajdywane przez nich dalekie wątki kulturowe budują wielowarstwowośc , jak w odśpiewaniu przez Michała Koselę kultowego songu Jima Morrisona, co wydaje się być odniesieniem do " Czasu Apokalipsy" Coppoli, pomimo parodii, czujemy klimat schyłku pewnych humanitarnych wartości, "The end" naszej kultury i cywilizacji.

Jim jednak skoczył, jest już bezpieczny w szalupie. Dryfuje gdzieś w okolicach Aleppo.

Justyna Nawrocka
Dziennik Teatralny Wałbrzych
17 lutego 2018
Portrety
Maciej Podstawny

Książka tygodnia

Musical nieznany. Polskie inscenizacje musicalowe w latach 1961-1986
Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Grzegorz Lewandowski

Trailer tygodnia