Skromny jubilat

Jacek Piątkowski - sylwetka

JACEK PIĄTKOWSKI, aktor Teatru Współczesnego w Szczecinie obchodzi w tym roku 40-lecie pracy artystycznej. Właśnie z tej okazji spotkał się parę dni temu ze swoją szczecińską publicznością.

Inteligencja, dowcip i skromność - to właśnie te cechy najbardziej przyciągają uwagę podczas spotkania z aktorem. Jak sam przyznaje, nie lubi wywiadów, nie lubi mówić o sobie, spełnia się przede wszystkim na scenie.

- Kiedy mój ojciec obchodził 50-lecie swojej pracy artystycznej, sala długo mu biła brawo, oklaski trwały i trwały - mówi Jacek Piątkowski. - Mój ojciec był tak wzruszony, że myślałem, że się rozpłacze. Tamten obraz we mnie został. Dlatego bardzo źle znoszę imprezy, podczas których jestem w centrum uwagi.

Jacek Piątkowski debiutował na scenie teatru w Grudziądzu w 1970 roku. Następnie występował w teatrach: Rzeszowa. Zielonej Góry, Białegostoku, Bydgoszczy. Od 1984 w Teatrze Współczesnym w Szczecinie.

Widzowie pamiętają go z ról między innymi w "Wyzwoleniu", "Weselu", "Tristanie i Izoldzie", "Chorym z urojenia" czy "Wizycie starszej pani". W tym ostatnim po raz kolejny miał okazję pracować z Michałem Zadarą, który wymyślił, że Jacek Piątkowski zagra na perkusji.

- To była jakaś metafizyka, że Michał uznał, że ja mogę grać na perkusji, bo nigdy nie byłem szczególnie muzykalny - mówi aktor. - Dopiero po pół roku grania spektaklu zdałem sobie sprawę, jakie to było szaleństwo.

Jedno z przedstawień "Wizyta starszej pani" zapadło panu Jackowi szczególnie w pamięć.

- W tym przedstawieniu było tak, że nagle wszystkie klocki się poukładały i to było dla mnie szczęście - wspomina. - To fantastyczne uczucie, kiedy mam wrażenie, że wszystko płynie. Dla takich przedstawień warto żyć.

Aktor uważa, że pracuje w jednym z najlepszych zespołów w Polsce.

- Augustynowicz to firma - mówi. - Mam dla niej ogromny szacunek. To osoba o wyraźnej filozofii. Mogę się podpisać pod jej niezgodą na głupotę, na ten cały myślowy bałagan, jaki nas otacza. Z przyjemnością słucham, gdy spotykam się z kolegami z innych miast, że mi zazdroszczą takiej szefowej. Pan Jacek nie ma internetu, ani telefonu komórkowego, ale uważa, że mimo to ma bardzo dobry kontakt z innymi. Najlepiej wybrać się do teatru i popatrzeć jak gra. Ostatnio wuja Eugeniusza w "Tangu". Polecam.

Małgorzata Klimczak
Głos Szczeciński
16 grudnia 2010
Portrety
H. Kleist

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia