Śladami Grotowskiego

Z Teatrem Maska w roli gospodarza

Zdawać się mogło, że trwa wakacyjna pustka teatralna, gdyby nie pomysł dyrektorki Maski Moniki Szeli, aby zaoferować nam w sierpniu imprezę inspirowaną pamięcią o jednym z najwybitniejszych twórców w historii światowego teatru i reformatorze sceny. 11 sierpnia w niedzielę, czyli dokładnie w 80. rocznicę urodzin tego maga teatru, z rzeszowskiego Rynku ruszył swoisty korowód śladami Jerzego Grotowskiego, m.in. ku miejscu gdzie ów sławny rzeszowianin się urodził, czyli do pałacyku letniego Lubomirskich.

Ale nie było to takie sobie przypadkowe juwenaliowo-biesiadne swawolenie, choć chwilami miało się takie wrażenie, lecz zamierzone widowisko plenerowe pt. Cykliści przygotowane przez poznański Teatr Porywacze Ciał. Z nieco cyrkowo-weselną oprawą kostiumową było to improwizowanie artystyczne na ulicach, z próbami wciągnięcia do tego teatralnego weselnego kręgu napotykanych widzów-przechodniów, z przypadkowym acz znakomitym kontrapunktem na ulicy 3 Maja nieopodal pomnika Nalepy, gdzie muzykowała ósemka młodych artystów z Błażowej. Bo wtedy ów weselny pochód cyklistów zatrzymał się niczym przy bramie stawianej nowożeńcom, by wykorzystać na żywo talent muzyków i włączyć ich koncert w swój spektakl.

I w tymże dniu potem na wernisażu w foyer Maski, Grotowskiego i jego Teatr Laboratorium przypomniano nam fotogramami Jerzego Paluchiewicza, aktora zespołu Grotowskiego i fotografa, który w niepowtarzalnej kolekcji zdjęć z lat 60. i 70. utrwalił ów niezwykły teatr i pozaartystyczne wydarzenia z nim związane. Nastrój ten podbudował ciekawą gawędą Marek Czarnota – o rzeszowskich korzeniach artysty, jego protoplastach, dzieciństwie, poetyzowaniu nawet i późniejszych sukcesach opisanych i udokumentowanych trwale w wielu wydawnictwach, w tym rzeszowskich, które powstały m.in. z inspiracji głoszącego owe perełki wspomnieniowe.

A działo się to w długiej przerwie między spektaklami. Wernisaż poprzedzało widowisko Niech żyje cyrk! w reżyserii Jacka Malinowskiego, przygotowane według Historii sentymentalnej Kazimierza Mikulskiego, ze scenografią Janusza Pokrywki, niezrównanego mistrza teatralnego znaku plastycznego, który nie wprowadza nigdy na scenę żadnego zbędnego przedmiotu ani przerysowania w kostiumach; każdy detal pełni u niego wyznaczoną funkcję, a każda postać jest swoistym obrazem plastycznym właśnie. W spektaklu wykorzystano fragmenty utworów brytyjskiej grupy Tiger Lillies. Artyści z Maski w tej rozmowie artystycznej z widownią raczyli nas urzekającą, wysublimowaną grą. Ta propozycja dramatyczna Maski, skierowana do widzów dorosłych, której premiera miała miejsce dwa lata temu, jest interesującym literackim przekazem scenicznym z życia artystów, tego swoistego teatru-cyrku, groteskowego, ale chwilami też filozoficznie wstrzymującego budzący się chichot. Bo jakże wymowna jest np. metafora zdarzenia i wypowiedź, gdy biesiadnicy jedzą kaczkę, która była przecież jedną z najważniejszych artystek tego zespołu. A ileż to razy na co dzień niszczy się – czyli metaforycznie zjada – najlepszych artystów, albo innych wybitnych ludzi.
Po wernisażu zaś na scenie Dagny Cipora epatowała pomysłami scenicznymi i ciekawym wokalnie przekazem w autorskim monodramie muzycznym pt. „DAGNY.BRECHT.księżniczka.żebraków". Młodziutka, prawie debiutująca artystka, zaprezentowała niemałe zdolności. Spektakl z songami Brechta z kolażem muzyki elektronicznej, przygotowany został w ramach warsztatu aktorskiego w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L. Schillera w Łodzi w 2012 r.
Ciąg wydarzeń honorujących Grotowskiego miał swój plenerowy finał 27 sierpnia w Rynku i na placu Jerzego Grotowskiego, który w ten wieczór w pełni to miano podkreślił, gdy codzienny parking przed filharmonią zamienił się w wielką scenę okoloną widzami, którzy z podziwem przyjmowali nowatorską przerzutnię artystyczną, inspirowaną szekspirowskim dramatem w widowisku pt. Makbet. Kim jest ten człowiek we krwi w reżyserii Pawła Szkotaka we współpracy scenograficznej z Izą Kolką.

Inscenizacja metaforyczna, płonąca ogniem żywym, poruszająca rozmachem, jak owe postaci wielkoludów wojennych na szczudłach. Teatr Biuro Podróży z Poznania, który przygotował ów spektakl na zamówienie Cork-Cultural Capital of Europe 2005, a premiera odbyła się w Irlandii, przekazuje i wstrząsa sumieniami i wyobraźnią, bo metaforyczny świat śmierci, okrucieństw i chaosu, świat zbrodni – to jest jakby ta nasza codzienność, od której nie sposób uciec. Z iskierką nadziei, która pojawia się jednak w finale z owym chłopcem na rowerku, gdy jeszcze ślady wojny widoczne, a zbrodnicza Lady Makbet dopiero co zawisła w tym obrazie płonącego stosu za murami niby-zamku.

Wcześniej natomiast na scenie przy ratuszu wystąpił zespół Szkoły Teatralno-Filmowej Reduta-Berlin Teresy Nawrot, którą wiele osób mogło poznać na warsztatach artystycznych, a przed przedstawieniem „Opery żebraczej" w reż. Hansa-JürgenaHannemanna, przypomniała raz jeszcze widzom mistrza Grotowskiego, u którego przez wiele lat była aktorką i teraz znakomicie te doświadczenia i przesłania realizuje z międzynarodową młodzieżą artystyczną szkoły berlińskiej. Spektakl dyplomowy studentów znakomicie wpisał się w otoczenie – już na wstępie w songu o Macki Majchrze aktorzy pojawili się na ławkach wśród widzów. I takich niby-spontanicznych relacji, gdy i widz pojawiał się wśród wykonawców nie brakowało, a nawet sceny zagrania z przypadkowym przygodnie obok sceny bywalcem rynkowym, podchmielonym nieco.

Nawet niemiecki język w tym przekazie sztuki Brechta nie zgrzytał, lecz dźwięczał melodyjnie, a młodzi artyści precyzyjnie z wielkim kunsztem porywali nie tylko w zbiorowych i solowych śpiewach, ale znakomicie absorbowali uwagę, wzbudzając podziw sprawnością aktorską i ową świeżością młodości, zwłaszcza odtwórczyni roli Polly Peachum.

 

Ryszard Zatorski
Nasz Dom Rzeszów
13 września 2013
Portrety
Jerzy Grotowski

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia