Śląsk magiczny

"Piąta strona świata" - reż. Robert Talarczyk - Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach

20 lat grania, a może i dłużej. I wreszcie Śląsk - postponowany, szturchany bredniami o "zakamuflowanej opcji niemieckiej" - ma piękny sen o sobie. Czuły i dojrzały.

Owszem, miał "Cholonka" według Janoscha w teatrze Korez, też kultowy tytuł. Ale "Cholonek" był przaśny, żywiołowy, dosadny, a przy tym pełen przykrych prawd o nieprostych życiorysach Ślązaków. W "Piątej stronie świata" nic nie kłuje. Kutz, zaczepny w publicystyce i polityce, w swej pierwszej powieści (a właśnie ona posłużyła za podstawę tego spektaklu) jest inny: refleksyjny i liryczny. Kreśli tradycyjną obyczajowość ziomków, ale też szanuje ich ambicje, samoświadomość, zakorzenioną godność. Przygląda się historycznym paradoksom, miesza żywych i umarłych, komizm z dramatem. Czemu reżyser Robert Talarczyk potrafił nadać świetną formę, lekką i oszczędną. Na pustej scenie zamkniętej ekranem wyświetlającym animacje Ewy Sataleckiej - raczej abstrakcyjno-groteskowe niż dosłowne - powieściowe sylwetki objawiają się na kilka chwil, na mikrosytuacje, niczym figurki ze świata wspomnień, czyste i wyidealizowane, choć cielesne. Pięknie zagrane. Brawa należą się zwłaszcza Dariuszowi Chojnackiemu, alter ego autora, wirtuozowsko skaczącemu z literackiego języka w śląską "godkę", z narracyjnego dystansu w emocje uczestnika. Realizm magiczny a la Szopienice. Niech się Marquez schowa.

Jacek Sieradzki
Zwierciadło
5 kwietnia 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...