Śląska polecajka
24 – 26 września 2021 r.W ostatni weekend września, zapraszamy do śląskich teatrów na ciekawe spektakle. Zachęcamy również do odwiedzenia wystawy Agaty Pawlik w Teatrze "Ateneum".
Teatr
Agnes i Daniel Besse "Psiunio" - reż. Andrzej Dopierała - Teatr Bez Sceny w Katowicach
24.09 (piątek) godz. 19.00
„Psiunio" to przewrotna komedia dla wszystkich miłośników psów, ale także niezła zabawa dla tych, którzy ich nie lubią To przedstawienie również dla tych, którzy pozostają w związku międzyludzkim albo zamierzają w taki związek wstąpić. Błyskotliwe dialogi i precyzyjnie zarysowane postaci, są gwarancją 80 minut dobrej zabawy z nutą refleksji. (Materiał Teatru)
"Pinokio. Il Grande Musical" - reż. Magdalena Piekorz - Teatr Rozrywki w Chorzowie
24.09 (piątek) godz. 18:00
25.09 (sobota) godz. 18:00
26.09 (niedziela) godz. 17:00
Słynna opowieść Carlo Collodiego o drewnianym pajacyku ma już prawie 140 lat! Jej musicalowa wersja jest jednak znacznie cieplejsza i przyjemniejsza niż pierwowzór. Nie ma w niej okrucieństwa i bólu, a tytułowy Pinokio nie jest tak bardzo zły, krnąbrny i egoistyczny. Spektakl zachwyca scenami zbiorowymi, choreografią i pięknymi kostiumami, a piosenki są wyjątkowo melodyjne i wpadające w ucho – jak przystało na włoską muzykę popową. „Pinokio" to musical familijny, czyli wspaniała propozycja dla całych rodzin. (Materiał Teatru)
"Kopciuszek" - reż. Zespół aktorski pod kierunkiem Beaty Zawiślak - Teatr Lalki i Aktora "Ateneum" w Katowicach
25.09 (sobota) godz. 11:30
26.09 (niedziela) godz. 16:00
Baśń o Kopciuszku gościła już na scenie Ateneum kilkakrotnie – adaptację Eugeniusza Szwarca wyreżyserował w 1979 Andrzej Łabiniec, a w osiem lat później Marek Wit; wierszowaną, muzyczną wersję Jana Brzechwy zrealizował w 2002 Bogdan Nauka, natomiast sztukę Marty Guśniowskiej w 2012 – Jacek Popławski.
Tym razem zobaczymy, jak na jeden z najpopularniejszych motywów w literaturze dla dzieci spojrzał Jonasz Pinok. To spojrzenie jest nieco odmienne od poprzednich, bowiem autor skupił się przede wszystkim na relacjach między Kopciuszkiem a jej przyrodnimi siostrami i macochą, relacjach, które są przyczyną wycofania, osamotnienia i zamknięcia się bohaterki w swoim własnym świecie. Każdy w tej historii jest kimś, a ja? Kim jestem? Nikim... – mówi rozgoryczona. Powoli jednak rodzi się w niej bunt.
W inscenizacji przygotowanej przez zespół aktorski pod kierunkiem Beaty Zawiślak klimat magicznej baśni oczywiście pozostał, nie brak też humoru w dialogach i sytuacjach oraz szczęśliwego finału. Warto zwrócić uwagę na piosenki w wykonaniu kompozytora – Wislake ze swoim ciepłym, melancholijnym głosem jest bardzo mocnym atutem spektaklu. (Materiał Teatru)
"Pożar w sercu" - reż. Robert Dorosławski - Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie
25.09 (sobota) godz. 19:00
26.09 (niedziela), godz. 16:00 i 19:00
Nie będziemy oszukiwać: nasz najnowszy koncert „Pożar w sercu" nie jest zupełną nowością. W dużej mierze opiera się na widowisku „Rytm w sercu" pokazywanym trzykrotnie w okresie letnim. Ponieważ jednak „Rytm..." powstał na specjalne zamówienie częstochowskiego Wydziału Zdrowia i rządzić się musiał prawami imprezy okolicznościowej, decydując się na premierę teatralną czuliśmy się w obowiązku nieco przerobić scenariusz. Dlatego wykreśliliśmy z niego piosenki śpiewane wcześniej w Zaczarowanym koniu, dołożyliśmy sześć nowych (w tym takie przeboje jak: Wakacje z blondynką, Poszłabym za Tobą, Rebeka czy W Polskę idziemy..., ale i nieco mniej znane: Tato, kup mi dżinsy, piękne tango Stachu). Doszły też teksty mówione, miejscami poetyckie, miejscami satyryczne i .... z „Rytmu..." zrobił się „Pożar".
Zapraszamy zatem na żywiołowy i naprawdę energetyczny koncert. Warto wpaść do teatru nie tylko by posłuchać w większości znanych piosenek sprzed lat, ale przede wszystkim dla fantastycznych wykonawców zgrupowanych w dwa oktety: aktorski: Iwona Chołuj, Marta Honzatko, Hanna Zbyryt, Waldemar Cudzik, Adam Hutyra, Michał Kula, Maciej Półtorak, Antoni Rot i muzyczny: Wojtek „Brodi" Turbiarz, Agnieszka Pawełczyk, Damian Kluźniak, Piotr Nikoli, Wojciech Cyndecki, Borys Sławenta, Konrad Gzik, Adrian Gzik. (Materiał Teatru)
"Pomoc domowa" - reż. Witold Mazurkiewicz - Teatr Polski w Bielsku-Białej
25.09 (sobota) godz. 19:00
26.09 (sobota) godz. 19:00
Doświadczona w damsko-męskich bojach pokojówka Nadia musi zmierzyć się w nowym miejscu pracy z kolejnymi wyzwaniami. Tym razem wszelkie próby ratowania sytuacji znacznie komplikuje fakt, że wszyscy bohaterowie znajdują się jednocześnie w jednym mieszkaniu. Nadia musi się zatem nieźle nakombinować, żeby uchronić Norberta i Pszczółkę oraz Olgę i Misiaczka przed ujawnieniem. (Materiał Teatru)
"Dead Girls Wanted" - reż. Witold Rubin - Teatr Zagłebia w Sosnowcu
24.09 (piątek) godz. 19:00
26.09 (niedziela) godz. 18:00
Dobra dziewczyna to martwa dziewczyna?
Laura Palmer z „Miasteczka Twin Peaks", dziewczęce, często początkowo bezimienne zwłoki w serialach typu „Detektyw", „Długa noc" czy w wersji feministycznej w „Ostrych przedmiotach" i „Tajemnicach Laketop" – od nich zaczyna się właściwa akcja wielu telewizyjnych produkcji ostatnich kilku sezonów. A do tego nieustająca medialna nagonka związana z upadkiem, szaleństwem czy zwykłą chwilą słabości odnoszących sukcesy i silnych, zdawałoby się na pierwszy rzut oka, gwiazd i celebrytek: Britney Spears, Amy Winehouse czy Whitney Houston. Oba te tropy, ściśle ze sobą złączone, odsłaniają pęknięcia i szczeliny w nowoczesnym społeczeństwie – pozornie zbudowanym na tolerancji i równościowym języku.
Twórcy spektaklu „Dead Girls Wanted" zajmują się kulturową fiksacją na temat martwych dziewczyn. Oddają głos zarówno fikcyjnym postaciom, rodzajom męskich projekcji i fantazji oraz realnym upadłym i martwym dziewczynom, nie tyle zgłębiając ich prawdziwe historie, osobiste tęsknoty czy pragnienia, co starając się dotrzeć do samego rdzenia tego kulturowego fetyszu.
Popowe przeboje, ikoniczne wizerunki, absurdalne strumienie świadomości bohaterek odsłaniają paradoksy i uwikłania samonapędzającego się, opresyjnego systemu, w zgodzie z logiką którego „dobra dziewczyna to martwa dziewczyna". (Materiał Teatru)
Kultura
Finisaż wystawy AGATY PAWLIK Estetyka niezręczności - Teatr Lalki i Aktora "Ateneum"
24.09 (piątek) godz. 19:00
W swoich obrazach w bardzo intymny sposób porusza problem złożoności ludzkiej psychiki – jej zaburzeń, chorób oraz sposobów postrzegania ich przez społeczeństwo.
Odwołując się do cytatu z książki Francis Bacon. Metamorfozy obrazu Filipa Pręgowskiego – O ile figuratywność zwraca się tylko ku przedmiotom i interesują ją jedynie zewnętrzne relacje między nimi, figuralność podąża za wrażeniem będącym nie tylko poza zasięgiem rozumu, ale także poza zasięgiem wykształconych i wyspecjalizowanych zmysłów. Nie urzeczywistnia się tylko w widzeniu, czy tylko w słyszeniu, ale w odczuwaniu, swoistym rezonansie całego organizmu. – Agata Pawlik pisze:
Odnoszę wrażenie, że jestem w stanie wyobrazić sobie, przypomnieć lub wykreować odpowiedni wizerunek każdego człowieka nie mijając się z realiami, poza moimi rodzicami. (...) Ponieważ (w wyniku depresji) moje przywiązanie do nich oraz więzi stały się mocno upośledzone, nie umiem za nimi tęsknić, ani prawidłowo kochać – wizualizowanie ich w głowie odbywa się bardzo mechanicznie (...).
W wyniku desperackich prób przywrócenia pierwotnej umiejętności postrzegania twarzy mamy i taty, zdecydowałam się na przeprowadzenie malarskiego eksperymentu. Każdy namalowany przeze mnie obraz był w ścisłej relacji z jakąś postacią – zwykle obcą. (...) Zauważyłam też, że malując wspomnianych ludzi, tworzy się między mną a nimi pewna wątła wieź, jak w przypadku nowo nawiązywanej znajomości. Mogłam więc, tak jak opisuje to Pręgowski, poeksperymentować z wykształconym zestawem odczuć i zmysłów, angażując w ten proces również zaburzone wspomnienia i zniekształconą percepcję i podjąć próbę podtrzymania zanikającej relacji.
Przez ponad rok fotografowałam więc rodziców przy każdej wizycie, równocześnie zbierając ich zdjęcia z różnych etapów życia. Na podstawie fotografii malowałam ich portrety, zestawiając ich wizerunki z bardzo różnych okresów. Starałam się stworzyć zsyntezowany obraz każdego z nich do zachowania w pamięci, jako podłoże do kalk, które krążą gdzieś po moich wspomnieniach. Sposób malowania oddawał mój sposób percepcji – mimo ostrych fotografii, ich twarze dalej nie są wystarczająco dla mnie precyzyjne.
Przy samym procesie malowania i analizy zdjęć, mój mózg usiłował sobie przypomnieć wyrywki dawnych rzeczywistości. (...) jeśli przywołane wrażenia były pozytywne, obraz nabierał cieplejszych barw. W przypadku tych złych, portret stawał się chłodny i przytłaczający (...).
Bardzo wnikliwa analiza postaci (...) pozwoliła na skrupulatne badanie mentalnych ograniczeń, a także estetycznej identyfikacji konkretnych, nieumiejętnie postrzeganych, cennych dla mnie wizerunków. Eksperyment nie doprowadził do rozwiązania problemu, pozwolił jednak na oswojenie się z nową metodą obserwacji i mozolnego przywracania wspomnień.
(Materiał Teatru)