Sława głupoty, głupota sławy

"Rewizor" - reż. Igor Gorzkowski - Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera w Warszawie - 2014-03-21

W legendarnym "Rewizorze" Meyerholda widz miał do czynienia z nowatorską interpretacją tekstu Gogola. Zespół aktorski opierał swoją grę na zasadach biomechaniki, przez co tekst uzyskał dopełnienie przez moc gestu. Znaczące spojrzenia czy ekspresyjne ruchy całego ciała podkreślały groteskę zawartą w dramacie. "Rewizor" nie jest bowiem żadną komedią kostiumową, o czym czasem się zapomina.

Echa przedstawienia sprzed lat pojawiają się w spektaklu Igora Gorzkowskiego. Warszawski spektakl ma w sobie coś z ducha oberiutów, ale zarazem respektuje gogolowską poetykę. Jest to zadanie o tyle trudne, że "Rewizor" ma bardzo przemyślaną strukturę. Punktem wyjścia pozostaje omylne uznanie Chlestakowa za tytułowego urzędnika. Akcja rozgrywa się w zgeometryzowanej, wręcz kubistycznej przestrzeni. Na gołych ścianach wyrysowane są kształty kwadratów i prostokątów. W dodatku środkowa część sceny obraca się dookoła własnej osi. Konstruktywistyczny element służy dynamice przedstawienia.

I właśnie sprawnie skonstruowane, wciągające tempo jest jedną z największych zalet stołecznego spektaklu. Historia opowiedziana w dramacie zachowuje dzięki temu swoją świeżość. A przy tym ostrze satyry nadal boleśnie kłuje. Gorzkowskiemu udaje się znaleźć współczesny kontekst dla XIX-wiecznego tekstu, choć reżyser dokonuje w nim znaczących zmian. Zjemlanika (Krzysztof Plewako-Szczerbiński) przestaje być ,,kuratorem instytucji filantropijnych", a staje się ordynatorem szpitala. Łuka Łukicz jest z kolei kobietą, która z wizytatora szkoły przekształca się w jej dyrektora. Twórcy rezygnują również z mówienia na stronie, dzięki czemu widz musi odgadywać motywacje działań poszczególnych postaci. Summa summarum, pozwala to na doszukiwanie się dwuznaczności.

Gorzkowski rysuje przed widzami szerokie spektrum charakterów. Jest sędzia Lapkin-Tiapkin (Kazimierz Kaczor), domorosły inteligent, łasy na porównywanie go do Cycerona. Pojawia się Szpiekin (Mariusz Wojciechowski), wiecznie wystraszony, chociaż cwany naczelnik poczty. Horodniczy (Mariusz Benoit) wyrasta z kolei na człowieka pełnego ambicji, chociaż zakłamanego i perfidnego. Oszukuje swoich obywateli, bierze udział w różnych szwindlach, choć marzy o splendorze sprawiedliwego. Cieszy się jak dziecko, gdy spełni zachciankę fatalnego gościa. Gdy Chlestakow obiecuje wziąć jego córkę za żonę, rozpływa się w wizjach przyszłej kariery. To do niego w końcu należy finał, w którym daje świadectwo upadku zepsutego człowieka. Końcowy monolog ze słynnym ,,z czego się śmiejecie" wypowiada w samotności. Jedyną rzeczą, z której zasłynie, okazuje się być jego podłość i głupota.

Najlepszą kreacją jest jednak Chlestakow w wykonaniu Andrzeja Mastalerza. W dramacie tytułowy rewizor zachowuje się nerwowo, wypowiada swoje kwestie z dużą dozą niepewności. Postać Mastalerza okazuje się być zdecydowanie inna. Jego Chlestakow jest wygadanym, pewnym siebie cwaniakiem. Błyskawicznie wyczuwa ludzkie słabości i momentalnie zdobywa przewagę nad rozmówcą. Dlatego właśnie udaje mu się oszukać mieszkańców miasteczka.

Twórcy przedstawienia zarysowują nieco inny podział niż ten, który widzimy w tekście. U Gogola dysonans tworzy się między stolicą, a prowincją. W inscenizacji Gorzkowskiego mamy raczej do czynienia z rozbiciem na ,,stare" i ,,nowe". Uwidacznia się to w kostiumach. W pierwszych scenach mieszkańcy chodzą w brudnych sweterkach. Chlestakow i jego sługa Osip (Jacek Beler) noszą się z kolei po ,,wielkomiejsku". Ubierają się zatem niczym hipsterzy. Samozwańczy urzędnik nosi turkusowe okulary, skarpety w kratkę i jaskrawe zielone buty. Znowu Osip odziany jest m.in. w tandetne żółtawe spodnie. Sukces oszusta nie polega zatem na jakimś szczególnym oddziaływaniu jego osobowości. U Gorzkowskiego środkiem do sukcesu staje się wizerunek. Współcześni Chlestakowowie to wymuskani ludzie w marynarkach i kolorowych spodniach, którzy koniec końców okazują się zwykłymi tchórzami i chamami. Konkretne odniesienia niech już czytelnik/widz sam sobie znajdzie.

Ale obrywa się też samemu społeczeństwu. Donosicielstwo Zjemlaniki, histeryczność Łuki, oszustwa kupców, nieuczciwość Szpiekina - wszystko to składa się na niewesoły obraz lokalnej (czy tylko?) zbiorowości. Bliźniacze wręcz podobieństwo Dobczyńskiego (Sławomir Pacek) i Bobczyńskiego (Bartłomiej Bobrowski) objawia się nie tylko w noszeniu przez nich tych samych płaszczy. Obaj panowie dopowiadają sobie wzajemnie swoje kwestie i dublują gesty. Może doszukiwanie się tutaj aluzji do unifikacji byłoby na wyrost, a może nie Są wreszcie Anna (Joanna Żółkowska) i Maria (Joanna Osyda). Kobiety ulegają wpływowi Chlestakowa. O ile jednak starsza z nich robi to od samego początku, o tyle jej córka dopiero przechodzi z fazy braku zainteresowania do fascynacji. Wynika to zapewne nie tyle z uroku przybysza, co z wizji życia w ,,lepszym świecie". Kolejną zaletą spektaklu jest (obok udanej gry zespołu aktorskiego) właśnie wskazywanie takich ludzkich motywacji i zachowań. I nie są one wcale lepsze od przekrętu, jaki robi Chlestakow. Festiwal hipokryzji osiąga swój szczyt w zakończeniu, gdy wszyscy ze sztuczną serdecznością wołają ,,na zdrowie!" znienawidzonemu Horodniczemu. Hasło ,,przynieście więcej krzeseł" przywodzi na myśl finał ,,Krzeseł" Ionesco. Tam też zapełnienie sceny meblami prowadziło ostatecznie do rozczarowania. Zamiast ustabilizowania sytuacji pozostaje więc kpiący śmiech.

W przedstawieniu pojawia się kilka zgrzytów. Fatalna jest oprawa dźwiękowa, przypominająca raczej muzykę z centrów handlowych. I po co scena ,,śpiewana" o zmianach w mieście z aktorami przebranymi za hiszpański zespół? Istnieją przecież inne sposoby na zilustrowanie powiedzenia ,,potiomkinowskie wioski". Nie zmienia to faktu, że w Teatrze Powszechnym powstało dobre, solidne przedstawienie. Słynne pytanie z monologu Horodniczego brzmi tym mocniej, że udała się Gorzkowskiemu ta komedia. Im śmieszniej, tym boleśniej.

Szymon Spichalski
Teatr dla Was
25 marca 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...