"Słodkie lata 20., 30..." - reż. Jan Szurmiej

Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza w Gdyni

Jest w tym spektaklu wiele melodyjnych piosenek - wzruszających lub zabawnych. Muzyce towarzyszy szum morza, krzyk mew i... wiatr. Pochmurne tego lata niebo nie odstrasza widzów. Okryci pledami słuchają. Weterani Sceny Letniej w Orłowie przychodzą bowiem z kocami, ubrani w ciepłe kurtki, często z parasolami. Przychodzą na "Słodkie lata 20., 30...", najnowszą premierę Teatru Miejskiego w Gdyni

Przedstawienie to składanka piosenek, które pięknie oddają klimat tamtych lat, beztroskich, pełnych flirtu, humoru. Przypominają świat, którego już nie ma.  - Lata dwudzieste, lata trzydzieste, Wrócą piosenką, sukni szelestem, Błękitnym cieniem nad talią kart, śmiechem, który kwitował żart - śpiewają aktorzy. 

Autor scenariusza, a także reżyser i choreograf spektaklu Jan Szurmiej podzielił spektakl na dwie części. Akt pierwszy to promenada, przedwojenne plażowe łazienki, akt drugi to kabaret i jego gwiazdy. Na scenie wiele znakomitych aktorsko i muzycznie piosenek, zabawnych dialogów... 

Kapitalny jest Bogdan Smagacki jako dorożkarz Geniuś, gdy ciągnąc dorożkę z dwoma wstawionymi pasażerami (Hipkiem i Morycem), wtacza się na scenę. Panowie wznoszą toasty. - Małżeństwo to przecież spokojna przystań, na której spotykają się dwa okręty - mówi Moryc. - Lechaim! (panowie wychylają kieliszki). Z okna drze się żona Geniusia (rewelacyjna Dorota Lulka) - "Przestań gadać! I weź się do roboty!". - Niestety, niektórzy natknęli się na okręt wojenny - wzdycha Geniuś, a tu żona zrzędzi: - Obiecałeś, że staniesz się innym człowiekiem. A ty wciąż pijesz! Geniuś - Ale ja naprawdę stałem się innym człowiekiem... tylko że on też pije... Potem śpiewają przezabawną piosenkę Henryka Warsa "Och, l\'amour" do słów Jerzego Jurandota.

Bogdan Smagacki każdym tekstem wzbudza zasłużony aplauz i wesołość widowni. Wzrusza, gdy jako zakochany śpiewa "Umówiłem się z nią na dziewiątą". Dorota Lulka udowadnia, że nadal jest nie tylko śpiewającą gwiazdą Teatru Miejskiego, ale też znakomitą aktorką. Zapamiętamy Sylwię Różycką, zwłaszcza w piosence "Ada to nie wypada". Ale tak naprawdę w tym spektaklu wszyscy śpiewają, tańczą i grają perfekcyjnie. Wielkie brawa dla aktorów Teatru Miejskiego w Gdyni, jak i artystów występujących gościnnie. 

Dochodzą do tego kostiumy Sabiny Bicz, eleganckie, pomysłowe - rewelacyjne. Niewielu jest scenografów, którzy tak jak ona potrafią ubrać aktorkę, podkreślając jej wdzięk. 

Nie jest to pierwszy spektakl muzyczny na Scenie Letniej w Orłowie. Pamiętam zachwycające przedstawienie "Niespodziewany koniec lata" (za dyrekcji Julii Wernio) na motywach Kabaretu Starszych Panów. Na scenie królowały wówczas wdzięk i dowcip, z nutką nostalgii. Niestety, porównując te dwa spektakle, trzeba powiedzieć, że "Słodkie lata..." to jedynie piękny koncert misternie pozszywany i okraszony znanymi szmoncesami. Nowy dyrektor artystyczny teatru Krzysztof Babicki zamierza prezentować premiery wystawiane na Scenie Letniej także w budynku przy ul. Bema. Myślę jednak, że ten koncert powinien pozostać na plaży w Orłowie

Grażyna Antoniewicz
Dziennik Bałtycki
13 lipca 2011

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia