Słodko-gorzki Festiwal dobiegł końca

Podsumowanie 15. Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych

15. Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych dobiegł końca - z lepszym lub gorszym skutkiem widzowie przez kilka tygodni mogli uczestniczyć w teatralnych wydarzeniach, które stały się elementem rozważań nad estetyką współczesnego teatru. Festiwal pokazał tak duże zróżnicowanie estetyczne, że zdefiniowanie kanonów panujących we współczesnym teatrze jest niemożliwe.

Od początku organizatorzy Festiwalu musieli borykać się z różnego rodzaju problemami - pytanie o ich genezę pozostawiam otwarte. Najpierw - na kilka dni przed rozpoczęciem Festiwalu - gruchnęła wiadomość, że odwołano kilka spektakli, w tym słynne „Wymazywanie” Krystiana Lupy, które obok „Aniołów w Ameryce” Warlikowskiego i „Kosmosu” Jarockiego było najbardziej oczekiwanym spektaklem Festiwalu. Wspomniany „Kosmos” również nie był w Łodzi grany, widzowie zostali dowiezieni na spektakl do Warszawy autokarem. W ostatniej chwili odwołano także niedzielne przedstawienie „Aniołów w Ameryce” Warlikowskiego, a sobotni spektakl rozpoczął się z półtoragodzinnym opóźnieniem. Runęła zatem konstrukcja, wokół której skupione były pozostałe festiwalowe wydarzenia. Odwołanie przedstawień Dyrektor Artystyczny Festiwalu Ewa Pilawska motywowała kryzysem światowym, który niespodziewanie wdarł się w naszą rzeczywistość. Na Festiwalu brakowało biura festiwalowego, które w każdym innym teatrze w Polsce przy tego rodzaju okazjach sprawuje opiekę nad prasą - tam można dostać program na spektakl przysługujący mediom oraz uzyskać wszelkie niezbędne informacje. Teatrowi nie pomogło także niewpuszczenie recenzentów na spektakl „Plaża” Rudolfa Zioło - przed drzwiami pozostały recenzentki z kilku redakcji, m.in. Olga Chwiłowicz z Teatralia.pl, Paulina Ilska z Reymont.pl (portal ma patronat medialny nad Festiwalem) oraz niżej podpisana recenzentka „Dziennika Teatralnego”. 

Jednak organizatorom nie można odmówić artystycznego wyczucia i doskonałego doboru spektakli, które przez swoje zróżnicowanie stanowiły doskonały materiał do dyskusji nad estetyką współczesnego teatru, która była hasłem przewodnim tegorocznej edycji. Nie sposób zestawić ze sobą takich przedstawień jak chociażby „Marat-Sade” Tomaszuka i „Anioły w Ameryce” Warlikowskiego, trudno przyrównać „Kosmos” Jarockiego do „Sprawy Dantona” Klaty. Najłatwiej wskazać najsłabszy punkt na liście zaprezentowanych spektakli - jest to bez wątpienie „Spowiedź w Tanacu” Teatru Odeon z Bukaresztu, rozczarowująca artystycznie i warsztatowo.  

Z werdyktem można polemizować - jak zwykle przy tego rodzaju przedsięwzięciach. W sumie przyznano 5 nagród. Tytuł Najlepszego Aktora otrzymał Wiesław Cichy z Teatru Polskiego z Wrocławia za rolę Dantona w spektaklu „Sprawa Dantona” Jana Klaty. Jest to wybór trafny, a nagroda jak najbardziej zasłużona, do maestrii Cichego wielu aktorów będzie musiało jeszcze długo dorastać. Dziwi natomiast nagroda dla Najlepszej Aktorki, którą zdobyły Ramona Dumitrean i Andrea Tokai za rolę Iriny w spektaklu „Spowiedź w Tanacu” Andrei Şerbana z Teatru Odeon w Bukareszcie i Akademii Wędrownej Andrei Urbana. Egzaltowany, sztuczny sposób gry, warsztat rodem z teatru amatorskiego to niezbyt przekonywujące argumenty. Biorąc pod uwagę takie role jak chociażby żona Dantona Anny Ilczuk („Sprawa Dantona”) czy Ethel Rosenberg Danuty Stenki („Anioły w Ameryce”) werdykt może budzić zdumienie. Wyboru dokonywali widzowie, co nie najlepiej świadczy o teatralnym wyrobieniu łódzkiej publiczności. Okrzyknięcie Najlepszym Spektaklem „Aniołów w Ameryce” Krzysztofa Warlikowskiego z TR Warszawa również wydaje się nieco na wyrost - jest to spektakl dobry, interesujący, ciekawy estetycznie, jednak o zwycięstwie zadecydowała raczej jego sława i opinie o nim krążące, aniżeli walory artystyczne.  

Dużo większym wyczuciem, przede wszystkim ze względu na teatralną praktykę, wykazała się Kapituła Loży Teatru Powszechnego w Łodzi przyznając swoją nagrodę „Sprawie Dantona” Klaty (rzeczywiście najlepszy spektakl na Festiwalu) oraz dziennikarze, którzy swoją nagrodę - „Błysk” przyznali Magdalenie Popławskiej, aktorce TR z Warszawy, doceniając jej pełną poświęcenia postawę wobec sztuki. Dublerka Mai Ostaszewskiej leciała samolotami i spędziła wiele godzin w samochodzie aby dotrzeć na spektakl, kręciła bowiem film pod kołem podbiegunowym - 48 godzin spędzonych w podróży w żaden sposób nie wpłynęło na obniżenie poziomu jej gry. W 5,5-godzinnym spektaklu pokazała, czym jest wyśmienite aktorstwo. Jej stosunek do zawodu oraz umiejętności warszatowe to niepodważalne atuty młodej aktorki.  

Pozostaje mieć nadzieje, że z niedociągnięć organizacyjnych pracownicy Teatru Powszechnego wyciągną wnioski i że przyszłoroczny Festiwal będzie równie udany pod względem artystycznym. To ważne wydarzenie na teatralnej mapie Polski i nawet kryzys światowy nie podważy rangi Festiwalu, choć z pewnością bez trudności się nie obejdzie. W tym roku można było poczuć smak prawdziwego teatru i słodko-gorzki posmak okołofestiwalowych wydarzeń. Cóż, w końcu to wydarzenie z założenia skonstruowane z elementów przyjemnych i nieprzyjemnych.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
24 marca 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...