Słowem wstępu

rozmowa z Lucyną Kozień

Z Lucyną Kozień - dyrektorką 25. Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Lalkarskiej w Bielsku-Białej rozmawia Marta Kuźmiak.

Marta Kuźmiak: Lalka to więcej czy mniej niż człowiek?

Lucyna Kozień, dyrektor festiwalu: Romantycy wierzyli, że więcej, że lalka to aktor idealny, nie wnoszący do sztuki zbędnych, prywatnych emocji, precyzyjnie wykonujący polecenia. Więcej niż człowiek. Z drugiej zaś strony, laka bez animatora jest jak ciało bez duszy, osobowość animatora wypełnia, ożywia lalkę.

M.K.: Ile lalek zobaczymy w tym roku na festiwalu?

L.K.: W portugalskim przedstawieniu bardzo dużo, w austriackim żadnej, w hiszpańskim zamiast lalek są żelowe misie.

M.K.: I aktorzy je zjadają.

L.K.: Gorzej, poddają różnym formom eksterminacji. Miśki nawiedzają różne kataklizmy. Jedna wielka katastrofa. Hiszpański performance obserwujemy w dwóch planach – w żywym planie przyglądamy się aktorom, którzy poddają miśki różnym eksperymentom,  używając chemikaliów, doprowadzają ich świat do zagłady. Los żelowych postaci to parabola życie na naszej planecie opowiadana w bolesnych obrazach niebezpieczeństw czyhających na ludzkość, w tym tych najbardziej współczesnych – jak choćby ataki terrorystyczne, broń chemiczna. Animatorzy, twórcy całego zajścia, dzięki kamerom, rejestrują w ogromnym zbliżeniu kreowane na żywo sytuacje. Widzowie śledzą akcję na umieszczonych w obrębie przestrzeni scenicznej ekranach.

M.K.: Na podobnej zasadzie zbudowany był spektakl „Wielka wojna” prezentowany kilka lat temu podczas festiwalu Dialog we Wrocławiu. Tam ołowiane żołnierzyki toczyły walkę na śmieć i życie, a widzowie na wielkim ekranie, oglądali obraz emitowany z kamer. Kino grozy. Obraz świat w mikroskali bardzo działają na naszą wyobraźnię. Ostatnio laki za sprawą grupy Hotel Modern trafiły do Auschwitz. Spektakl był prezentowany w Łaźni Nowej w Krakowie. Porażający obraz.

L.K.: Kilka lat temu planowałam prezentację tego przedstawienia podczas naszego festiwalu. Niestety nie udało się. Bardzo żałują.

M.K.: Po krakowskiej prezentacji część widzów była zbulwersowana. Ja jednak mam poczucie, że teatr powinien budzić sumienia. To dobrze, że sztuka zabiera głos w ważnych sprawach. Dzięki naszej pamięci, może nigdy już nie powtórzy się taka tragedia. Nie uważam, by należało organizować cały festiwal wokół mocnych, politycznych tematów, jak choćby ostatnie Biennale w Berlinie kuratorstwa Artura Żmijewskiego, ale warto poprzez sztukę rozmawiać o ważnych sprawach.

L.K.: Teatr lakowy nieczęsto angażuje się w bieżące sprawy, częściej spektakle te mają charakter uniwersalny. Jednak Nevill Tranter tworzy niezwykle zaangażowany, również politycznie teatr. W przedstawieniu „Punch i Judy w Afganistanie” artysta bezpardonowo uderza w wojnę, Busha, Bin Ladena.     

M.K.: Ta jubileuszowa edycja to zderzenie tradycji z nowymi formami w lalkarstwie. Będą mistrzowie, będą młodzi lalkarze. Azja to wciąż tradycyjna forma, im bardziej na Zachód, tym więcej odwagi…

L.K.: Uprawianie prawdziwego, ambitnego teatru to dziś odwaga, a już teatru lalkowego, skoncentrowanego na człowieku, uczciwego wobec widza, realizowanego bez schlebiania publiczności, a wymagającego myślenia, to już prawdziwa odwaga.   

Marta Kuźmiak
Materiały Organizatora
26 maja 2012
Portrety
Lucyna Kozień

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia