Śmierć po słoweńsku

16. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych

Dla jednych "U Pani Miłosierdzia" to zestaw najnudniejszych scen z Krystiana Lupy. Inni zachwyceni spektaklem dziękowali realizatorom i przyznawali, że pierwszy raz w życiu bali się w teatrze. Za nami cztery z 11. prezentacji podczas Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych.

Pierwszy gość zagraniczny 16. MFSPiN podzielił widownię. Bo choć teatr Mladinsko to przedstawiciele alternatywy (uważani za jednych z najciekawszych w Europie), to jednak nie rozlewali hektolitrów wody i nie wykrzykiwali do mikrofonu jakichkolwiek manifestów. Trudno nie odnieść wrażenia, że część widzów właśnie tego oczekiwała. Nadzieję mógł też im dawać życiorys artystyczny Silvana Omerzu, reżysera spektaklu. Słoweniec na początku kariery tworzył niezwykle makabryczne i nieprzyzwoite spektakle lalkowe dla dorosłych. Ale kilka lat temu jego teatr złagodniał, czego dowodem jest choćby spektakl z 2005 roku oparty na powieści modernistycznego pisarza Ivana Cankara.

Akcja "U Pani Miłosierdzia" toczy się w domu opieki prowadzonym przez zakonnice. Pensjonariuszkami są śmiertelnie chore dziewczęta. Kiedy wolne łóżko zajmuje nowa - widownia razem z nią poznaje historię miejsca i losy dziewczyn. Każda ma za sobą trudne doświadczenia rodzinne, a pobyt w domu opieki to nieustanne oczekiwanie na śmierć.

Słoweńcy ograniczyli liczbę miejsc i ustawili widownię na scenie Teatru Powszechnego. Zainteresowanie spektaklem było tak duże, że w trakcie przedstawienia część publiczności siedziała na podłodze albo stała na schodach.

Na scenie ustawiono osiem szpitalnych łóżek. Przy każdym stał drewniany "krzesłowózek", na którym bohaterowie siadali podczas kolacji. W tle znajdowały się rozsuwane drzwi z wyciętym krzyżem. Za nimi umieszczono symboliczne popiersie ukrzyżowanego Chrystusa.

Na siedmiu łóżkach leżały identyczne, półtorametrowe "nagie" lalki - bohaterki spektaklu. Miały drewniane kończyny z naturalną ilością "stawów" i plastikowe, lekko prześwitujące torsy, w których znajdował się trzonek umożliwiający animatorkom poruszanie lalkowymi głowami. Aktorki ubrane w białe koszule sięgające ziemi i grube wełniane skarpety siedziały obok łóżek. Były duszami lalek i aniołami stróżami, które pomagały im w każdym ruchu. Ruchu niezwykle precyzyjnym i zaskakująco przypominającym naturalne ludzkie odruchy - lalki kulały, powłóczyły nogami...

"U Pani Miłosierdzia" to spektakl dla cierpliwych, którym nie przeszkadzała niewielka liczba dialogów. W jednej ze scen procesja przechodziła przez kilka minut. W innej hrabina, która miała zwyczaj odwiedzać chore dziewczyny, na oczach widzów obierała pomarańcze, uważnie dzieląc je na porcje. Kto jednak wykazał się wytrwałością, dostał nagrodę w postaci teatru ekspresji i gestu oczarowującego szczegółami. Teatr Mladinsko z Ljubljany pokazał klasę i alternatywę na wysokim poziomie, a ja ich spektakl zaliczam do przyjemnych.

Ivan Cankar, "U Pani Miłosierdzia". Scen. i reż. Silvan Omerzu. Muz. Bojana Šaljić Podešva. Teatr Mladinsko z Ljubljany. Prezentacja 13 marca 2010 podczas Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. 

We wtorek i w środę w Teatrze Powszechnym (ul. Legionów 21) o godz. 19 sektakl "2084" w reż. Michała Siegoczyńskiego w wykonaniu aktorów warszawskiego teatru Na Woli. Bilety - 100 zł.

Joanna Rybus
Gazeta Wyborcza Łódź
15 marca 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...