Śmiertelna kuracja słowem
"Kaspar", Wrocławski Teatr WspółczesnyFascynująco trudny i wciągający jest "Kaspar", który Barbara Wysocka zrealizowała we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Młoda reżyserka opowiada najnowszej produkcji sceny o człowieku stworzonym za pomocą słów
Austriacki dramatopisarz, tworząc "Kaspara", inspirował się autentycznymi losami Kaspara Hausera. Zdziczały nastolatek znaleziony w 1812 roku na ulicach Norymbergi został poddany procesowi socjalizacji i parę lat później w tajemniczych okolicznościach umarł. Handke swojego bohatera poddaje jedynie kuracji słowem: jego Kaspar uczy się mówić i tylko dzięki zdolności nazywania rzeczy, zaczyna istnieć dla świata.
Fakt, że żyjemy, nie wystarczy, aby społeczeństwo uznało nasze istnienie. Warunkuje je intelekt wyrażony za pomocą słów - nieważne: pisanych, mówionych czy wyświetlanych. To słowa określają byt. Tytułowy bohater (Szymon Czacki) afabularnej sztuki zostaje stworzony przez trzy tajemnicze postaci - dwóch mężczyzn (Maciek Prusak i Tomasz Cymerman) i kobietę (Marta Malikowska-Szymkiewicz). Oni tłumaczą mu świat za pomocą hasłowych zwrotów, frazesów, wpajają społeczne normy i myślowe schematy. Słowa, które wypowiadają, to zakamuflowana lista obowiązujących zakazów i nakazów. One także ustanawiają tożsamość Kaspara - nie liczy się to kim jest naprawdę, ale to, co o sobie samym potrafi powiedzieć. Bohater na początku boi się możliwości języka, później zachłystuje się nimi, jednak szybko zaczyna rozumieć, że słowa stanowią dla niego pułapkę. Odbierają spokój, nigdy do końca nie wyrażają stanu faktycznego.
Barbara Wysocka skupia się na tekście dramatu Handkego, minimalizując inscenizacyjne wybiegi. Głównymi rekwizytami są tu mikrofony i statywy, od czasu do czasu bohaterowie wchodzą na trójstopniową metalową konstrukcję przypominającą rusztowanie. Widz nie ma, oprócz zawiłego, pełnego niuansów tekstu i powtarzających się projekcji wideo, nic, na czym mógłby skoncentrować uwagę. Ten zabieg jest ciekawy, ale też ryzykowny, bo cały ciężar uniesienia spektaklu spoczywa na barkach aktorów. Co więcej - praktycznie nie kreują oni konkretnych postaci, brak tu rysów charakterologicznych - to tekst rządzi nimi, nie oni tekstem. Objawieniem spektaklu jest skupiona, dopracowana w każdym szczególe rola Szymona Czackiego, ciekawie wypadają zadziorna Marta Malikowska-Szymkiewicz i tajemniczy Tomasz Cymerman, trudno jednak zachwycić się Maćkiem Prusakiem. Rola dramatyczna wyraźnie go przerosła - mim i tancerz zdawał się walczyć z tekstem, trudno było nie dosłyszeć niedociągnięć dykcyjnych.
Barbara Wysocka zrobiła trudny spektakl o sile sprawczej słowa. Postać Kaspara jest tu jedynie pretekstem, symbolem zniewolenia i chłonności na gotowe komunikaty, które odbierają nam zdolność samodzielnej oceny świata. Za tą zabawną grą słowną kryje się dramat współczesnego człowieka.