Śniegiem zasypane... treści

"Śnieg" - reż. Grzegorz Wiśniewski - Teatr im. W. Horzycy w Toruniu

Witkacy powrócił na toruńską scenę, ale czy to jest jeszcze Witkacy? Wbrew temu, co można było usłyszeć przed najnowszą premierą w Teatrze im. Horzycy, Witkacy nie wrócił do Torunia po 90 latach. On tu niejednokrotnie przez te 90 lat bywał, by wspomnieć inscenizacje z lat 70. i 80. ubiegłego wieku - "W małym dworku" w reżyserii Eugeniusza Aniszczenki, "Kurkę Wodną" w inscenizacji Andrzeja Markowicza, "Szewców"... Bo też w tamtych latach historiozofia Witkacego, jego wizjonerskie diagnozy społecznego rozwoju poruszały, a język przemawiał do wrażliwości wielu widzów

A dziś? Wydaje się, że Grzegorz Wiśniewski, reżyser toruńskiego "Śniegu", powstałego z połączenia części tekstów "Matki" i "Kurki wodnej", aktualność tych dramatów pragnie udowodnić, jednak pokazując, że jest ona już gdzie indziej.

Choć trzyma się niektórych zaleceń Witkacego co do scenografii, to przenosi "Matkę" w dzisiejsze czasy. Tytułowa bohaterka zdjęcia ukochanego syna (wystylizowane tak, że nawiązują do słynnych portretów fotograficznych, wykonywanych przez Witkacego) przegląda na ekranie, posługując się pilotem. Jej syn Leon wchodzi do pokoju pchając wózek z akcesoriami do gry w golfa. Widzimy Leona już po metamorfozie z drugiego aktu - jako człowieka bogatego, a może raczej nowobogackiego. Już po tym, jak poszedł na daleko posunięty kompromis z życiem - odłożył na bok (jak twierdzi - tylko na chwilę) górnolotne ideały, zaczął zarabiać, w dość podejrzany zresztą sposób. I to jest powód dramatu Matki. Brzmi aktualnie? Aż za bardzo! Tekst sztuki został tak okrojony, że właściwie wydaje się przypominać jakąś publicystykę społeczną. A przecież u Witkacego jest dużo więcej - są filozofia, specyficzny humor i ironia, niejednoznaczność postaci.

Akt drugi "Matki" kończy się zażyciem przez bohaterów kokainy, czyli "śniegu" - i to reżyser wykorzystał jako sposób na przejście do tekstu "Kurki wodnej", który został tu potraktowany jako narkotyczna wizja. Zatem zażycie kokainy to pretekst do połączenie tekstów dwóch sztuk. Pretekst. A powód? Hmm... Czy chodzi o to, że w obu sztukach można odnaleźć dramat rodzinnych relacji i trudnych rodzicielskich miłości? W pierwszej części na linii matka - syn, w drugiej między adopcyjnym ojcem (w którego po zażyciu "śniegu" przedzierzgnął się Leon) a przybranym synem Tadziem. Nie tylko zresztą między nimi, bo zawiłych rodzinnych - i nie tylko - powiązań jest tu więcej. Notabene Tadzio, dziwne dziecko, zagrane przez Grzegorza Wosia, jest najlepszą rolą w tym spektaklu. Zapewne więc o te relacje tutaj chodzi, utopione w pieniądzach, narkotykach. Ja wolę jednak u Witkacego czytać nie tylko o tym. I mam wrażenie, że korzyści z okrojenia tekstów obu sztuk nie rekompensują strat.

Mirosława Kruczkiewicz
Nowości
4 grudnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...