Śnij, ale najpierw załóż buty

"Kalosze szczęścia" - reż. Ewa Piotrowska - Teatr im. Andersena w Lublinie

"Kalosze szczęścia" to prawdziwa maszyna do spełniania życzeń. Z tym, że nikt nie wie, jaka dobra wróżka (czy jaki czort) się w nich ukrywa. Krótko mówiąc - na kogo padnie, na tego bęc

Radca, doktor, dozorca, pisarz, student - wszyscy ci bohaterowie dostają w nowym spektaklu Teatru Andersena swoje pięć minut na spełnienie marzeń, gdy przypadkiem założą magiczne buty. Zresztą sam autor, Andersen wychyla się zza oświetlonych latarniami domków i z ironicznym uśmiechem podpatruje jakiego piwa sobie nawarzyli, ci którzy gderają, że im w życiu źle. Czytelny morał w tym bardzo "dorosłym" spektaklu pada na koniec: nie można utożsamiać szczęścia z sumą spełnionych pragnień. Okazuje się, że realizacja niektórych może stać się torturą.

Cała rozprawa o fatalnej sile ziszczonych marzeń rozgrywa się w czasach samego Andersena, gdy świat należał do poważnych panów w surdutach. Dialogi w niej nie są najważniejsze, fantastyczny nastrój kreuje raczej scenografia i muzyka. Aktorzy płynnie przenoszą małych widzów pomiędzy wyobrażenia swoich bohaterów, a dzieci zdają się nie mieć problemów z tą metaforyczną narracją.

Sztywne, białe kołnierzyki i bokobrody, sprane z kolorów uliczki i fruwające po scenie szeleszczące kartki delikatnie przywołują ducha przeszłości. Poważni panowie nieco przynudzają raz, przy uroczystej kolacji, gdy im samym czas się dłuży nad niesmaczną rybą. Głównie jednak skłaniają do uśmiechu, gdy za głęboko zatoną w marzeniach.

Sylwia Hejno
Polska Kurier Lubelski
5 lipca 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...