Spektakl dla nikogo

"Dożywocie" - reż. Filip Bajon - Teatr Polski w Warszawie

Dożywocie to umowa zawierana w XIX wieku, na mocy której właściciel majątku uzyskiwane z niego dochody mógł przekazać innej osobie. Obdarowany powinien troszczyć się o długie życie darczyńcy (bo im żywot był dłuższy, tym zyski były większe).

Po komedię Aleksandra Fredry "Dożywocie", utwór wyrazisty, zawierający barwny zestaw ludzkich portretów na społecznym tle, sięgnął w Teatrze Polskim w Warszawie Filip Bajon. Premiera "Dożywocia" odbyła się w 1835 r. we Lwowie. Przez lata wystawiane było przez wielu reżyserów w różnych teatrach. Główną postać Łatki grali najwspanialsi aktorzy polskiej sceny - Ludwik Solski, Jacek Woszczerowicz, Gustaw Holoubek, Tadeusz Łomnicki. Najpiękniejsze fredrowskie przedstawienia tworzył Andrzej Łapicki, który był po prostu zakochany w pisarzu.

Znany przede wszystkim z filmowych realizacji Filip Bajon (ale w teatrze też reżyseruje) stworzył w Teatrze Polskim rozedrgany, nowoczesny misz-masz. Nie wiadomo, dla kogo jest ten spektakl. Dla dorosłych żadna atrakcja w tej kompilacji absurdów, mrugania okiem, sztuczek i dziwnych zabiegów. Dla młodzieży - za dużo wyuzdanej erotyki (zupełnie niepotrzebnej). Podobno reżyser w swoich zamierzeniach chciał stworzyć opowieść o człowieku, który miłość do życia myli z miłością do pieniędzy. W wyniku tego fortuna topnieje. I choć ma wiele, to traci wszystko. Bajon zastosował w swojej pracy dość dziwną konwencję. Podzielił przedstawienie na dwie diametralnie różne części. Wymieszał tradycję z nowoczesnością. I stworzył spektakl niespójny i eklektyczny.

Główny bohater Łatka (Jarosław Gajewski) wchodzi w posiadanie dożywocia Birbanckiego (Krzysztof Kwiatkowski). Łatka jest cwanym lichwiarzem, a Birbancki to utracjusz, imprezowicz, uwodziciel. Jeden chce powiększać majątek, drugi chce wydawać i bawić się. Na dodatek między bohaterami rodzi się rywalizacja o rękę pięknej panny Rózi (Marta Kurzak). Ojciec Rózi - Orgon (Piotr Cyrwus) - chce wydać córkę za skąpca i sknerę Łatkę. Intryga powinna się zapętlać, nabierać tempa i przysłowiowych rumieńców. Wszystko się jednak rozmywa w fatalnych pomysłach reżysera (półnagie dziewczyny, automaty do gier, odważna erotyka - seks między dziewczynami, balony fruwające nad głowami widzów). Dużo tego i nie wiadomo po co i dlaczego.

Adam Hanuszkiewicz "kancerował" klasykę. Ale robił to w sposób dowcipny, wycyzelowany, subtelny. Jeśli trochę oburzał, to w większym stopniu zachwycał. Bajon nie jest Hanuszkiewiczem. Stworzył inscenizacyjny koszmarek. Miało pewnie być pokazane Wall Street. Powstał jednak prowincjonalny polski salon automatycznych gier. Nie ma w spektaklu fabularnej ciągłości, nie ma rytmu ni tempa. Półnagie panienki snują się somnambulicznie. Na bilbordach spadające akcje ziemniaków i wzrastające ośmiorniczek (co za nachalne mruganie do widza). Być może chodziło o to, że w polskim kapitalizmie panuje chaos i korupcja. Szerzą się oszustwa. Dominuje wyuzdany seks. Ale my widzowie o tym wiemy. Nie musimy chodzić (by to skonstatować) do teatru.

Wiersz Fredry (tak ważny) gdzieś się gubi. Pogubieni są też w tym inscenizacyjnym chaosie aktorzy. Zawiódł mnie mój ukochany aktor, ostoja sceny przy Karasia Jarosław Gajewski. Jest dziwny, rozedrgany. Aktor gra kabotyna, a nie cwanego lichwę. Bardzo przystojny Krzysztof Kwiatkowski biega po scenie, miota się, wymachuje rękami. Aktorsko jak w tandetnej farsie. Piotr Cyrwus prezentuje pewien rodzaj anachronicznego aktorstwa połączonego z piętnem serialowego Ryśka.

Zawiodła mnie też Marta Kurzak - piękna, zdolna, młoda aktorka. Miałam wrażenie, że w kostiumie z epoki czuje się ona jak w pancerzu. Jest sztywna i jakby zagubiona na scenie.

Co z tym "Polskim"? Broni się jeszcze scena kameralna, ale scena główna leży. Co premiera, to niewypał. Pan dyrektor robi frekwencję, wypożyczając salę na występy kontrowersyjnego kabaretu "Pożar w Burdelu". Tak ma wyglądać polski teatr w stolicy?

Marzena Rutkowska
Tygodnik Ciechanowski
16 marca 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia