Spektakl dwóch aktorów

"Królowa Margot" - reż. Grzegorz Wiśniewski - Teatr Narodowy w Warszawie

Dwoje wybitnych aktorów w rolach matki i syna, związanych skomplikowaną relacją pełną ambiwalentnych uczuć – czyli Danuta Stenka w roli Katarzyny Medycejskiej i Marcin Hycnar jako Karol IX. Ta para spełniła wszelkie stawiane im oczekiwania, tworząc głębokie i dramatyczne portrety bohaterów. Czy jednak reżyserskim zamiarem Grzegorza Wiśniewskiego było uczynienie z „Królowej Margot" duetu z cieniami innych postaci w tle?

Teatr Narodowy ma wielkie możliwości, jeśli chodzi o realizację monumentalnych spektakli historycznych. Scena Bogusławskiego daje duże pole do popisu Barbarze Hanickiej jako scenografowi oraz umożliwia zrobienie imponujących scen zbiorowych. „Królowej Margot" na podstawie powieści Aleksandra Dumasa również nie brakowało pięknych wizualnie scen, jednak stała się przedstawieniem, które poddało w wątpliwość kunszt aktorski i profesjonalizm obsady Teatru Narodowego.

Na brak przekonania do wyjścia na scenę cierpiała większość aktorów z obsady, jednak przede wszystkim dotyczy to Mateusza Rusina w roli księcia D'Alencon, brata Karola IX. Zachowywał się sztucznie, a jego uczucia żywione do rodziny były słabo podkreślone. A może to wynik porównania z dominującą Danutą Stenką, charyzmatycznym Marcinem Hycnarem lub ciekawym Karolem Pocheciem jako Henrykiem Nawarskim? Podobnie słabo wypadła Wiktoria Gorodeckaja w tytułowej roli królowej Małgorzaty, która na skutek intryg matki została zmuszona do poślubienia protestanckiego króla Nawarry. Najbardziej przekonująca była w scenach erotycznych, a bardzo irytująca, gdy musiała zagrać królową.

Jednak spektakl bez dwóch zdań ratowali Marcin Hycnar i Danuta Stenka. Młody, chorowity Karol IX, wrzucony w wir dworskich intryg, miota się pomiędzy kompleksem braku matczynej miłości a potrzebą zaznania czegokolwiek szczerego w życiu, co objawia się w jego przywiązaniu do pary psów. Katarzyna Medycejska, kierowana głównie dumą i poczuciem obowiązku wobec rodu, doprowadza wreszcie do tragicznej sytuacji, w której staje się bezpośrednią przyczyną śmierci syna oraz ponosi porażkę zarówno jako matka, jak i królowa. Pięknie narysowane portrety i postacie z krwi i kości. Dla nich warto przyjść na „Królową Margot". Ale chyba tylko dla nich.

Anna Dawid
Dziennik Teatralny Warszawa
24 grudnia 2013

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia