Spektakl kończy się optymistycznie

"Białe i czarne majtki" reż. K. Górecka

"Białe i czarne majtki" inscenizująca w Teatrze Nowym Kwartet Heinera Műllera Karolina Górecka wykorzystała ten chwyt do charakterystyki postaci.

Aktorka występująca w białych majtkach jest cnotliwa i czysta, w czarnych - staje się perwersyjną uwodzicielką. Oznaczenie jest o tyle istotne, że na zasłanych poduszkami deskach teatru Katarzyna Arkuszyńska gra kilka postaci (w tym jedną męską), a w sztuce Műllera - tak jak w pierwowzorze, czyli w Niebezpiecznych związkach de Laclosa - kwestia dobrego lub złego prowadzenia się bohaterów odgrywa ważną rolę. Wicehrabia Valmont (Bartosz Turzyński, ale i Katarzyna Arkuszyńska) daje z siebie wszystko, by wśród dam z towarzystwa każda poznała tajniki jego miłosnej sztuki (może lepiej - jego miłosnego rzemiosła).

Nużający się w rozpuście bohaterowie tak naprawdę zagłuszają jedynie swój lęk przed śmiercią, odgrywając (także przed sobą) dzikie namiętności. Potrzebują jednak coraz bardziej wyrafinowanych podniet, co prowadzi do niebezpiecznych związków ciała i duszy.

Spektakl Góreckiej kończy się optymistycznie - po godzinie perwersyjnych igraszek bohaterowie odnajdują nagle czułość, niewinną (mimo całego doświadczenia) i uroczą. W finałowej, ładnie pokazanej scenie miłości są dla siebie delikatni i czuli, choć jeszcze niedawno poniżali się psychicznie i fizycznie. Te okrutne doświadczenia nie zostawiają w nich żadnych śladów. Więcej: zdają się być - zdaniem reżyserki - metodą odnalezienia siebie w opartym na instynktach świecie. Po doświadczeniu całej palety libertyńskich uciech wystarczy zmienić majtki...

Jak to zostało pokazane na scenie? Dwoje aktorów na scenie wypełnionej poduszkami i otocznej zwierciadłami z foliowych pasków sprawia wrażenie figur szachowych w partii, którą reżyserka chce rozegrać z widzem. Niby ma to być precyzyjne i przewrotne, ale w szachach trzeba myśleć na trzy ruchy do przodu. Reżyserka skupia się natomiast na poszczególnych scenach, nie ogarniając całości. W efekcie kilka razy robi roszady, a w końcówce jest w niedoczasie.

Z trudnego zadania - zagrać nieszczerą grę i pozostać autentycznym - lepiej wywiązuje się Bartosz Turzyński. Występująca gościnnie Katarzyna Arkuszyńska jest jedynie piękna i seksowna... Obowiązkowe sekwencje wideo tym razem dyskretnie puszczone w foyer. Podobać mogą się scenografia i kostiumy Dominiki Błaszczyk.

(-)
reymont.pl
15 czerwca 2012

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia