Spektakl o potędze marzeń

"Ania z Zielonego Wzgórza" - reż. Adolf Weltschek - Teatr Groteska w Krakowie

Chcieli chłopca, dostali dziewczynkę. I ją pokochali. Podobnie jak czytelnicy. Bo panny Shirley, głównej bohaterki książki Lucy Maud Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza", po prostu nie da się nie pokochać.

Trochę krnąbrna, odważna w słowach, pozwalająca dryfować wyobraźni w najbardziej zaskakujących kierunkach, stała się wymarzoną towarzyszką dorastania wielu pokoleń. Nic więc dziwnego, że taką klasykę w reżyserii Adolfa Weltschka chce wystawiać krakowski teatr Groteska. I wychodzi całkiem nieźle.

Przede wszystkim scena przy ul. Skarbowej 2 zaryzykowała. Postanowiła bowiem fabułę przedstawienia o niesfornej Ani zbudować w dużej mierze z piosenek. Do scenariusza Małgorzaty Zwolińskiej muzyczną warstwę dopisał Piotr Klimek. I wyszło więcej niż zgrabnie. Słowa o samotności, byciu niekochanym, poszukiwaniu swojego miejsca czy rzucanych w bezkres nocy rozmów z nieżyjącą matką trafiają w punkt. Te przejmujące wyznania pełnej zabawnych zdarzeń historii nadają głębszych znaczeń. Bo sytuacja się zmieniła w porównaniu do czasów początku XX wieku, gdy Lucy Maud Montgomery wydawała "Anię-"- Dzisiejsze społeczeństwo prowadzi ożywioną dyskusję o szansach sierot, rozszerzeniu kręgu osób uprawnionych do adopcji, rodzinnych domach dziecka. I o tym też może być "Ania...".

Jeśli coś wadzi w tym spektaklu, to scenografia. Ani sym-boliczność poskręcanego w dziwnej manierze drzewa tkwiącego wciąż na scenie, ani szczątkowe rekwizyty mające przypominać dom rodzeństwa Maryli i Mateusza Cuthbertów, którzy przyjęli do siebie Anię, nie są interesującym materiałem wizualnym. Kostiumy też pozostawiały sporo do życzenia. Młody widz powinien dostawać bardziej wysmakowane efekty wizualne.

Na pochwałę natomiast zasługują dwie odtwórczynie roli Ani. Zarówno Dominika Guzek, jak i Natalia Hodurek (obie wciąż studiują na krakowskiej PWST) wypadają dobrze, szczególnie w partiach śpiewanych. Uwagę przykuwa też Olga Przeklasa, która przekonująco wciela się w postać apodyktycznej sąsiadki, Małgorzaty Linde.

Mimo wszystko to wzruszający powrót do lektury o potędze marzeń.

Łukasz Gazur
Dziennik Polski
7 października 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia