Spełnione marzenia
"Ania z Zielonego Wzgórza" - reż. Adolf Weltschek - Teatr Groteska w KrakowieInscenizacją "Ani z Zielonego Wzgórza" - jednej z najbardziej znanych i lubianych powieści dla dziewcząt, krakowska Groteska rozpoczęła 71. sezon teatralny. Sceniczne losy tytułowej Ani Shirley wyreżyserował dyrektor Teatru, Adolf Weltschek, a scenariusz przedstawienia napisała Małgorzata Zwolińska.
Lata mijają, a perypetie sympatycznej Ani Shirley nadal urzekają czytelników oraz miłośników ich filmowej wersji. Nic więc dziwnego, że od lat 60. zabawne przygody rudowłosej bohaterki powieści Lucy Montgomery regularnie grane są także na scenach teatralnych w całej Polsce. Najnowszą adaptację losów osieroconej dziewczynki, która trafia do domu na Zielonym Wzgórzu, przygotowano w krakowskim Teatrze Groteska, a reżyserii spektaklu podjął się Adolf Weltschek.
Tytułową bohaterką jest rudowłosa sierota (w tę rolę naprzemiennie wcielają się Dominika Guzek i Natalia Hodurek), marząca o kruczoczarnych włosach i imieniu Kordelia. Pewnego dnia, w wyniku nieporozumienia dziewczynka trafia na wychowanie do rodzeństwa - Maryli i Mateusza Cuthbertów (Anna Sokołowska, Włodzimierz Jasiński), którzy mimo początkowych obiekcji postanawiają stworzyć dziewczynce namiastkę rodzinnego domu. I tak niesforna, ale i ujmująca swą szczerością Ania bardzo szybko zdobywa serca nowych opiekunów i wprowadza nie lada zamęt na spokojnym dotąd Zielonym Wzgórzu.
Akcja krakowskiego spektkalu rozgrywa się wśród skromnej choć mało już dziś spotykanej formie scenografii autorstwa Małgorzaty Zwolińskiej, której centrum stanowi drzewo, będące symbolem rodzinnego ciepła i bezpieczeństwa. Realizatorzy przedstawienia właśnie rodzinnym relacjom poświęcili najwięcej uwagi, podkreślając przyjazną i serdeczną więź, jaka połączyła Anię z jej nowymi opiekunami.
"Ania z Zielonego Wzgórza" w Grotesce nie jest uwspółcześnioną wersją powieści kanadyjskiej pisarki. Na próżno szukać w tym spektaklu dzisiejszego kostiumu czy znaczących zmian w obrębie tekstu. W zamian zobaczyć można piękną i mądrą opowieść o potrzebie miłości, akceptacji i spełnianiu marzeń, wzbogaconą wesołymi, ale i wzruszającymi piosenkami, komentującymi przebieg scenicznych wydarzeń.
Adolf Weltschek wyreżyserował spektakl uniwersalny, który swoim ciepłem, niepospolitością relacji pomiędzy postaciami, wyraziście zarysowanymi charakterami i niezwykle miłą nutką starodawności przyciąga oko, wzbudza zainteresowanie, zadziwia, rozśmiesza i wzrusza. I to nie tylko widza całkiem młodego, ale i już niemłodego, któremu swoją inscenizacją przypomniana konwencję teatru lat sześćdziesiątych, czy siedemdziesiątych, jakiej próżno dziś szukać w polskim teatrze.