"Spierdalaj" - bez skrupułów

"Głód" - reż. Aneta Groszyńska - Teatr Stary w Krakowie

Co pięć sekund z głodu umiera dziecko. Fakt ten jest przywoływany w „Głodzie" Anety Groszyńskiej wielokrotnie. Ma wyryć się w pamięci. Przymuszeni liczymy więc dalej, aż dochodzimy do śmierci ponad sześciu milionów dzieci rocznie. Co robimy z tak strasznymi informacjami? Nic. Siedzimy wygodnie, słuchamy dalej. My, ludzie Zachodu, nie możemy przecież nic zrobić.

Ta niemożność w niesieniu pomocy jest podstawowym problemem poruszanym na scenie. Aktorzy rozkładają ją na czynniki pierwsze i pokazują codzienne zakłamanie związane z pomocą osobom biednym, głodnym, bezbronnym. Bez skrupułów obnażają mechanizmy zachowań, które nami rządzą. Nami, czyli białymi ludźmi, którzy mieli szczęście urodzić się na Zachodzie i otrzymali szansę na normalne życie z dala od wojny, czy śmierci z wygłodzenia.

Dla nas przejedzonych, głód jest pojęciem abstrakcyjnym. Tak samo jak statystyki, uświadamiające jego skalę. Są to kolejne cyfry ofiar, do których jesteśmy już przyzwyczajeni. Codziennie media w pogoni za sensacją informują nas o zabójstwach, wypadkach, zamachach. W morzu takiego cierpienia jesteśmy zobojętnieni. Nawet na głodne dzieci. „Nie będziemy się przecież katować obrazkami dzieci z Afryki. Przecież wszyscy wiemy, że są tam te dzieci. Niezbyt najedzone w krajach mało zamożnych. Wszyscy wiemy, więc po co drążyć" – mówi jeden z bohaterów „Głodu".

Spektakl ten odwołuje się do szeroko komentowanego i nagradzanego reportażu autorstwa Martina Caparrósa, który skupił się na przedstawieniu prawdziwego obrazu głodu i jego przyczyn, które w wielu przypadkach leżą po stronie konsumpcyjnego Zachodu. Na scenie Narodowego Teatru Starego, jak w reportażu Caparrósa, pokazano hipokryzję współczesnego, przejedzonego człowieka, ale w bardzo lekkostrawnej, ironicznej formie musicalu. Pstrokate stroje czwórki aktorów (Urszuli Kiebzak, Katarzyny Krzanowskiej, Szymona Czackiego, Małgorzaty Bieli), ich zabawne teksty, wpadające w ucho słowa piosenek i groteskowe zachowania są kontrastowe wobec tak poważnego, globalnego problemu niedożywienia.

Jednocześnie dobrze, że nie licują one z powagą tematu głodu, ponieważ w ten sposób pokazują, że na wielu poziomach jest on dobrze naoliwioną machiną, cynicznym festiwalem organizacji dobroczynnych, które tylko niewielką kwotę z otrzymanych funduszy przeznaczają na pomoc potrzebującym. W spektaklu wskazano, że podstawowym celem organizacji humanitarnych nie jest znalezienie dróg wyjścia z nędzy, tylko utrzymanie obecnego status quo (ten kto jest biedny, ma pozostać biedny, a bogaty powinien stawać się jeszcze bogatszy). Przykładem, do którego aktorzy odwołują się w „Głodzie" jest Matka Teresa z Kalkuty, która uważała, że „jest czymś bardzo pięknym widzieć, jak ubodzy przyjmują swój los, znosząc go jak mękę Jezusa Chrystusa". W jej słowach nie ma chęci pomocy, ale próba wykorzystywania głodnych do celów religijnych i nadaniu ich śmierci mesjanistycznego znaczenia.

W przedstawieniu pokazano, że nie tylko religia upomina się o ludzi głodnych. Ich istnienie potrzebne jest ze względów politycznych czy gospodarczych, a także dla dobrego samopoczucia społeczeństw konsumpcyjnych, które poprzez finansowe wsparcie osób niedożywionych czują się po prostu lepiej. Jednak, jak to zostało idealnie oddane w scenie podczas jedzenia hamburgerów, ludzie Zachodu nie chcą dawać z siebie nic więcej, nie pomogą potrzebującemu na miejscu, tylko bez skrupułów powiedzą mu „spierdalaj".

„Głód" to spektakl ważny. Kolorowy, cyniczny, wielowymiarowy. Niszczący iluzję otaczającej rzeczywistości i w ten sposób zmuszający do myślenia.

Monika Morusiewicz
Dziennik Teatralny Kraków
18 grudnia 2018

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...