Spoglądanie na świat...

"Białe walce" - aut. Jan Nowicki - Wydawnictwo Bellona

Jan Nowicki w swojej książce „Białe walce", wydanej w roku 2014 ukrył wiele metafor i życiowych refleksji, które, obok ról filmowych i teatralnych, pozostawił dla nas do przemyślenia...

Zdjęcie, jakie zamyka ostatni rozdział tej ciekawej literacko książki, ma swój symboliczny wymiar. Przedstawia rozpoznawalną sylwetkę Jana Nowickiego na tle otwartych na oścież drzwi domu, z którego przed chwilą wyszedł, by spojrzeć na świat.

To świetna metafora dla przesłania tej powieści. Zwłaszcza, że fotografia znajduje się także na okładce. Piotr Rosiński i Dominika Raczkowska idealnie zharmonizowali jej projekt graficzny z treścią fabularną. Rozmyta, niemal przezroczysta sylwetka mężczyzny ujęta w rozświetlone ramy sprawia wrażenie, że za moment rozpłynie się w świetlisto-srebrnej poświacie.

Styl gawędy, felietonu i powieści w „Białych walcach" przenika się wzajemnie, ale najważniejsze są tu dialogi. Moim odczuciu pełnią rolę filarów, na których się opiera cała warstwa fabularna. I wiążą się z głęboko przemyślaną konstrukcją powieści, której przejrzystość wzmacnia podzielenie jej na XX rozdziałów, opatrzonych śródtytułami.

Ale to nie jest jedyny ciekawy kompozycyjnie zabieg literacki. Ciąg zdarzeń oparty jest na bardzo luźnym łańcuchu przyczynowo-skutkowym. Oto w wagonie kolejowym pociągu zmierzającego do Ciechocinka spotyka się kilku starszych panów i jedna kobieta, bodajże najstarsza z nich wszystkich. Okazuje się, że celem ich podróży jest odpoczynek w tym znanym uzdrowisku. Znajomość nie tylko zostaje zawarta, ale zamienia się w osobliwy układ towarzyski, któremu przewodzi Mistrz Serafin, niczym sześcioskrzydły anioł, znany w tradycji chrześcijańskiej. To najbardziej zagadkowa postać. Ukrywa swą tożsamość, podpowiada swoje podobieństwa do profesora Tutki. Jest organizatorem wszelkich zdarzeń, a przede wszystkim inicjuje rozmowy i świetnie je puentuje. Chętnie dzieli się swoimi przemyśleniami, filozofią i podejściem do życia. Porte parole Autora? Mam wrażenie, że tak jest! Zresztą, określenie „Mistrz" nie tylko definiuje Serafina jako stojącego ponad nowopoznanymi osobami, ale z czasem kreuje go na ich duchowego przewodnika. A pod koniec powieści Serafin w bardzo metaforyczny sposób przeprowadza swoją grupkę do „niewielkiego domku z widokiem na kościół w Raciążku". Jak się domyślam, domek ów znajduje się już po drugiej stronie życia... Ale takich poetyckich obrazów-perełek Jan Nowicki tworzy znacznie więcej.

Ważną rolę w literackim konstruowaniu świata przedstawionego pełni przestrzenny, niemal teatralny obraz domu zdrojowego wraz z jego rozkładem pokoi, w których mieszkają bohaterowie. Podkreśla – z jednej strony ich wspólnotę, poczucie rodzących się więzi, a z drugiej obnaża potworną starczą samotność. Rozdział XII – „A deszcz wciąż padał" – to niezwykle gorzkie, a jednocześnie delikatne i wrażliwe w swym przesłaniu studium psychologiczne postaci. Topografia uzdrowiska jest niezwykle czytelna i prowadzi czytelnika w znane miejsca: pod tężnie, do Grzybka, kościoła, na deptak i na cmentarz.

Struktura powieści „Białe walce" jest niezwykle precyzyjnie i inteligentnie przemyślana. Bo osobowość, charakter, psychikę każdej postaci poznajemy poprzez wypowiadane przez nie poglądy na jakże aktualne tematy z pierwszych stron gazet. Jakże bystrymi obserwatorami współczesnej polskiej rzeczywistości są starsi ludzie! Wszechwiedzący narrator porusza także poprzez swych interlokutorów problem obecności instytucji kościelnej w życiu, przywołuje cytaty z Biblii, nieskażone ludzką interpretacją, porusza problem wiary, odsłania mentalność posłów parlamentu, zamknięcie się badaczy w kręgu dociekań naukowych i ich wyizolowanie z życia społecznego. Warto posłuchać tych rozmów, dyskusji, odmiennych opinii i porównać z własnymi! Mam wrażenie, że Mistrz Serafin nie tylko swoją grupkę przeprowadza przez menadry życia religijnego, politycznego, społecznego, rodzinnego, ale także angażuje w tę wędrówkę czytelnika. Ciekawa to podróż, zwłaszcza, że prowadzi ich wszystkich do jednego miejsca – konfesjonału w kościele p. w. św. Piotra i Pawła. To w nim ksiądz Staś staje się powiernikiem spowiedzi ich życia. To jeden z kluczowych momentów książki. Tutaj dopełnia się prawdziwy obraz ich ziemskiej egzystencji, tutaj niczego nie ukrywają. Słuchając ich wyznań poznajemy ich najgłębiej ukrywane tajemnice, a ich psychologiczny portret staje się pełen. Wyspowiadanie się staje się zarazem procesem oczyszczenia.

Narrator zachowuje dystans wobec powieściowych bohaterów i zdarzeń. Jednak podejmując temat starości i związanej z nią codziennej niezaradności, tworzy atmosferę pełną ciepła, daleką jednak od litości. Bo starość nie domaga się litości, lecz szacunku, tolerancji i poczucia bezpieczeństwa. Zresztą, narrator przedstawiając pozostałych kuracjuszy domu uzdrowiskowego, daje im nazwiska będące nazwami chorób wieku starczego, jak np. Amnezja, itp. I z tym zabiegiem wiąże się obecność humoru w powieści. Jest sytuacyjny, słowny i określający poszczególne postaci. Bo bez niego trudno byłoby poprowadzić losy bohaterów. Humor narratora stwarza jednocześnie szczególną atmosferę, w której nie śmiejemy się z starczej bezradności, lecz uśmiechamy się na jej widok.

I jeszcze jeden ważny akcent. Zdarzenia fabularne potwierdzają tezę, że męskość nie umiera nigdy. Mężczyzna, bez względu na wiek, nosi w sobie młodzieńczą namiętność, szalejący zmysłowy ogień budzący się w nim na widok Kobiety. Np. obrazu jej pośladków na rowerowym siodełku. Warunkiem koniecznym jest jednak jej młodość i ciało budzące pożądanie. A jakie to ma skutki dla mężczyzny uwięzionego w ciele staruszka? Autor opisał je z tak ogromnym poczuciem humoru, że warto je poznać.

Nie bez znaczenia jest język powieści. Dialogi zawierają wiele charakterystycznych dla starszego wieku zwrotów, powtórzeń czy nadużywanych powiedzeń. W warstwie opisowej przymiotniki nadają krajobrazowi czy określonym sytuacjom plastyczny wymiar. Z kolei partie narracyjne opisujące ludzkie przemijanie sygnalizowane są w niemal poetyckiej konwencji. Słowo dopełnia też czarno-biała fotografia. Ostatni rozdział „Pestki słonecznika" poprzedza zdjęcie, na którym można rozpoznać stado żurawi chodzących po zaoranym polu. A więc jest już po żniwach, lato odchodzi i one też odlecą. A żuraw to znak szczęścia i długowieczności. Trudno o lepszą przenośnię odzwierciedlającą poczynania bohaterów powieści zmierzających do wspomnianego wyżej „niewielkiego domu pod Raciążkiem".

Myślę, że Jan Nowicki w tej właśnie książce w sposób niezwykle inteligentny i wrażliwy wyraził swoją fascynację procesem przemijania. Udowadnia, że obok fizycznych znamion starzenia się biegną równolegle inne duchowe wartości. Czy jest nim szczęście i pogoda ducha? Jeśli tak, to jaką przybierają formę? I ta filozoficzno-refleksyjna warstwa powieści „Białe walce" staje się jej największą wartością. Narrator chętnie dzieli swoimi przemyśleniami, jest daleki od moralizatorstwa, czy wyciągania wniosków. W roli Mistrza Serafina, podobnie jak w wielu swoich aktorskich wcieleniach, porusza sumienia i serca oraz zostawia czytelnikowi duże pole do wyobraźni.

A same tytułowe „Białe walce"? To metafora do odczytania dla każdego z nas z osobna.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
7 grudnia 2022
Książki
Białe walce

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...