Spokojnie, to tylko awaria

na razie dyrektorowi Teatru Wybrzeże Adamowi Orzechowskiemu brakowało szczęścia

Wydaje mi się jednak, że na razie dyrektorowi Teatru Wybrzeże Adamowi Orzechowskiemu brakowało szczęścia. Bo jego wybory w większości uważam za trafne - przekonuje Władysław Zawistowski, dyrektor departamentu kultury Urzędu Marszałkowskiego.

Rozmowa z Władysławem Zawistowskim

Mirosław Baran: Jak pan ocenia dotychczasową pracę dyrektora Teatru Wybrzeże Adama Orzechowskiego?

Władysław Zawistowski: Faktycznie minął półmetek kadencji dyrektora Adama Orzechowskiego w Wybrzeżu, bo zawarliśmy z nim kontrakt na pięć lat. Może to być jakiś argument do podsumowań. Jednak wydaje mi się, że w tym szczególnym przypadku to zbyt krótki czas, by dokonywać rzetelnej i obiektywnej oceny jego dokonań.

Dlaczego?

- Pierwsze lata kadencji Adama Orzechowskiego zbiegły się z ciągiem awarii, przez co ogromna część wysiłku jego oraz jego zespołu idzie nie na pracę artystyczną, ale kwestie związane z remontami i inwestycjami. Scena Kameralna już właściwie nie nadaje się do grania, a budowa nowej sceny w Sopocie z przyczyn niezależnych się opóźnia. Dobra wiadomość brzmi, że pomimo kryzysu, inwestycja ruszy jeszcze w tym roku i zakończy się wiosną 2010. Poza tym mnożyły się awarie w Teatrze na Targu Węglowym, zaczęły się tam zapadać fundamenty. Poza tym wszyscy wiemy, że w przypadku Wybrzeża nie było płynnego przejścia pomiędzy jednym dyrektorem a kolejnym.

To znaczy?

- Nie chciałbym mówić, że część zespołu artystycznego była zbuntowana, bo to za mocne słowo. Ale z pewnością wielu ludzi pracujących w Wybrzeżu było emocjonalnie związanych z Maciejem Nowakiem. Ale Orzechowski dał im cały sezon do namysłu i oswojenia się z nową sytuacją. Zespół zaczął przebudowywać dopiero po roku, właściwie do teraz jest on w stanie transformacji. Zdaję sobie sprawę, że dyrektora ocenia się przede wszystkim po sukcesach artystycznych, a nie menedżerskich. A tu jest, przyznaję, odrobinę gorzej. Choć nie jest tak, że cały dotychczasowy repertuar spisujemy na straty, powstały w Wybrzeżu w ostatnim czasie trzy czy cztery bardzo ciekawe przedstawienia.

Cztery ciekawe spektakle na dwadzieścia premier za kadencji Orzechowskiego to chyba niezbyt dużo.

- Ale wierzę, że dobrych przedstawień będzie więcej. W gruncie rzeczy Adam Orzechowski realizuje bardzo podobny repertuar do Nowaka, zapraszając podobnych reżyserów. Wydaje mi się jednak, że na razie Orzechowskiemu brakowało szczęścia. Bo jego wybory w większości uważam za trafne. Weźmy na przykład Wiktora Rubina. Przed i po pracy w Gdańsku reżyserował on w różnych teatrach świetne i głośne spektakle, a w Wybrzeżu zaliczył klapę. To kwestia szczęścia; nie jest przecież tak, że każdy przyjeżdżający do Gdańska reżyser nagle traci talent. Zachowujemy zatem spokój, ocenimy pracę Orzechowskiego po pełnych trzech lub czterech sezonach. Nowego dyrektora broni też to, że na przedstawienia do Teatru Wybrzeże przychodzi dwukrotnie więcej widzów niż za kadencji Macieja Nowaka.

Mirosław Baran
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
12 lutego 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...