Sposób na Kaśkę!

"Poskromienie złośnicy" - reż: Tadeusz Bradecki - Teatr Śląski w Katowicach

O czym właściwie opowiada spektakl "Poskromienie złośnicy"? To prosta i wciąż aktualna historia miłości, którą autor osadził w malowniczej Padwie pod błękitnym niebem Italii.

Niesforna i kipiąca złością Kaśka (Monika Radziwon) kontra słodka i spragniona miłości Bianka (Jadwiga Wianecka). Kto by pomyślał, że te dwie osobowości będą miały ze sobą cokolwiek wspólnego. Rodziny się jednak nie wybiera, a ojciec temperamentnych dziewcząt, postanowił sprytnie uzależnić jedną od drugiej… 

Pełna gagów, intryg i zawrotnych zmian akcji szekspirowska historia ujęła za serca widzów katowickiego Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego. Są tu momenty chwytające za serce, jak chwile, kiedy Kaśka przeżywa dramat w posiadłości świeżo poślubionego Petrucchia (Grzegorz Przybył), momenty śmieszne, jak pierwsze spotkanie Kaśki i Petrucchia, a także takie, które pozostają głęboko odciśnięte w pamięci widza, jak chociażby ostatni monolog tytułowej złośnicy, o bezwzględnym posłuszeństwie wobec męża (czy aby na pewno?).  

Reżyser Tadeusz Bradecki uwspółcześnia jednak sztukę, przenosząc oświeceniową komedię Szekspira do czasów dzisiejszych. I tak: Petrucchio to szalony rockendrolowiec odziany w skórę, a Kaśka to niesforna córka włoskiego sklepikarza. Nie oznacza to jednak, że reżyser zupełnie odrywa sztukę od jej prawowitej epoki. Na bocznych balkonach sytuuje on bowiem postaci, wyglądające jakby właśnie wyszły ze sceny teatru szekspirowskiego, które niczym dobre duchy czuwają nad przebiegiem przedstawienia.  

Gra aktorska - świetna. Aktorzy „Poskromienia złośnicy” zbudowali niezwykle wyraziste postaci, jak chociażby sługa Pterucchia Grumio, grany przez Andrzeja Warcabę, czy też Biondello grany przez Dariusza Chojnackiego. W tym wyrazistym gronie, trudno jest jednak dostrzec Biankę, graną przez Jadwigę Wianecką, której postać wydawałoby się ważna, przy reszcie bohaterów niestety blednie.  

Początek sztuki, jak to bywa u Szekspira, jest natłokiem wielu krzyżujących się ze sobą splotów akcji, które gmatwają się jeszcze bardziej z biegiem czasu. Koniec natomiast to czysty happy end, w którym następuje całkowite rozwiązanie wszystkich niedomówień. Nie ma co dalej opowiadać - po prostu trzeba to zobaczyć.

Joanna Garbarczyk
Dziennik Teatralny Katowice
11 lipca 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia