Spotkanie Geniuszy

Kafka i Glass. „Proces" wraca na scenę Opery na Zamku w Szczecinie

W najbliższy weekend na 4 i 5 grudnia na scenę wraca „Proces" Philipa Glassa na kanwie kultowej powieści Franza Kafki w reżyserii Pii Partum, pod batutą Jerzego Wołosiuka. Serdecznie zapraszamy na spotkanie dwóch geniuszy i... czarną komedię.

Opis:

Polska prapremiera opery „Proces" Philipa Glassa odbyła się w Operze na Zamku w Szczecinie zaledwie cztery lata po prapremierze światowej (Royal Opera House w Londynie w 2014 roku w koprodukcji z Music Theatre Wales). To dzieło ponadczasowe, pełne napięcia i tajemnicy. Wspaniała symbioza amerykańskich nut, polskiej sceny i kafkowskiego absurdu. Józef K. – nam współczesny. Zamożny, wykształcony, osiągnął zawodowy i towarzyski sukces. A jednak coś go dręczy. Przegląda się w rzeczywistości jak w lustrze i ta rzeczywistość go mierzi. Byle jakie relacje, byle jacy ludzie. On sam przed sobą w tym lustrze – także czuje się byle jaki. I nie ma z tej sytuacji ucieczki. Czuje się schwytany. Czuje się winny... Metaforę samotności i słabości człowieka, zawartą w mrocznej powieści Franza Kafki, znakomicie wykorzystał w swojej kameralnej operze kultowy współczesny kompozytor Philip Glass, nominowany do Oscara i zdobywca Złotego Globu. Libretto napisał wybitny reżyser i scenarzysta, zdobywca Oscara, Christopher Hampton. Muzykę w „Procesie" charakteryzuje ogromne napięcie. Philip Glass, oszczędny w środkach muzycznego przekazu, stosuje powtórzenia, rytmy wzmagające poczucie strachu i absurdu: „Myślę o swoich kameralnych operach jak o bombach neutronowych – małe, ale z potężną siłą rażenia". „Proces" to 26. opera Philipa Glassa. Kompozytor chciał ją napisać, odkąd przeczytał powieść jako nastolatek, kiedy była to właściwie całkiem nowa literatura; powieść została opublikowana w języku angielskim dopiero w roku, w którym się urodził (1937). Dla niego było to prawdziwe odkrycie. A obecnie słowo „kafkowski" na co dzień funkcjonuje w naszym słowniku jako swoisty synonim utraty podmiotowości, suwerenności, rzecz dziejąca się w atmosferze koszmaru, paranoi i samotności człowieka. Opera na Zamku prezentuje publiczności nowe operowe odczytanie „Procesu", bardziej intrygujące, zwłaszcza na progu XXI wieku. To spojrzenie na bohatera Kafki nie jak na człowieka, który jest ofiarą opresji państwa, a jak na sąd, który my prowadzimy sami ze sobą, w sobie. Sąd, którego nie da się oszukać. Bohater „Procesu" żyje w luksusowym apartamencie, jest dobrze wykształcony, zamożny, pracuje jako menadżer banku. Urzędnicy przychodzą do niego w dniu okrągłych trzydziestych urodzin, co wyraźnie zaznaczone jest w książce i libretcie, bardzo wiernym powieści. Józef K. zaczyna więc analizować swoje życie, targają nim wewnętrzne demony i finalnie stwierdza, że być może ten proces był zasłużony. Patrząc z tej perspektywy – z Józefem K. każdy może się utożsamić. Szczecińska inscenizacja jest współczesna. Reżyserka Pia Partum umiejscowiła akcję w wieżowcu metropolii. Aby utrzymać klimat pewnej klaustrofobii, osaczenia Józefa K. doskonale przemyślana, oszczędna, wręcz chłodna scenografia nie jest zmieniana. Całość zbudowana została w jednej przestrzeni, która może być zarówno mieszkaniem, jak i kościołem czy sądem. Jedność miejsca pokazuje, że wszystko rozgrywa się w głowie Józefa K., tworząc swoisty labirynt jego myśli.

Reżyserka Pia Partum o szczecińskiej inscenizacji: (...) Tytułowy PROCES, to taki, który Józef K. wytacza sobie sam... W dniu okrągłych urodzin, na jakimś życiowym zakręcie, zaczyna analizować swoje życie, swoje „ja". Ten proces go coraz bardziej pożera, a Józef K. nie wycofuje się z niego. Choć mógłby... Takie interpretacyjne ujęcie zainteresowało mnie bardziej niż to, jakiego uczyliśmy się wszyscy w szkołach – że oto niewinnemu człowiekowi zostaje wytoczony proces przez jakiś opresyjny, zewnętrzny system: polityczny, społeczny, przez wszelkiego rodzaju „–izmy"... Taka interpretacja jest silnie w nas zakorzeniona poprzez siłę lektury szkolnej. Ale nie interesuje mnie w tak dużym stopniu – jak ten pierwszy – proces "prywatny"... Kolejna rzecz, która mnie zainteresowała, to fakt, że nauczono nas postrzegać Józefa K. jako typowo biednego urzędnika, gryzipiórka, który pracuje gdzieś tam w kanciapce czy pensjonaciku. A on jest menadżerem banku. To nie jest ktoś z dołu machiny urzędniczej. Co więcej – Józef K. jest zapraszany przez dyrektora banku na wspólne weekendy na jacht. To przedstawia Józefa K. w zupełnie innym świetle. On jest tak naprawdę człowiekiem inteligentnym, świetnie wykształconym, dobrze zarabiającym, i z jakichś względów przestaje w tym swoim życiu uczestniczyć. I robi to dobrowolnie. To są punkty startowe do naszej interpretacji i takie, które mogą posłużyć do zidentyfikowania się z Józefem. Bo każdy ma swoje zakręty życiowe i każdy w pewnym momencie stwierdza, że wszystko w jego życiu pozbawione jest sensu (...), „nie takie" z różnych powodów. I Józef K. czuje się winny, a jego życie wydaje mu się bezsensowne. Porzuca więc pracę, która jest doskonała, zatapia się w sobie, staje się coraz bardziej introwertyczny. Odłącza się od rzeczywistości, ona go mierzi... Okazuje się czasem coraz bardziej wulgarna, czasem przytłaczająca... Józef K. sam sobie – także wydaje się nieciekawy... Ta machina ocen (czyli sądu) coraz bardziej się nakręca. Józef K. zaczyna coraz bardziej wpadać w stany obsesyjne, wszyscy wydają mu się podejrzani. Przegląda się w rzeczywistości jak w lustrze i wyciąga coraz bardziej negatywne wnioski. Coraz bardziej pozwala tej machinie myśli się toczyć, godzi się na nią i nie stara się wrócić do normalnego życia. Józef K. sam uznaje się winnym. Sam na siebie wydaje wyrok (...).

Poniżej fragmenty wypowiedzi Philipa Glassa dla Royal Opera House i autora libretta Christophera Hamptona dla Music Theatre Wales na temat „Procesu":

Philip Glass, kompozytor:

Kafka jest interesującym pisarzem, zmarł w latach dwudziestych ubiegłego wieku, ale był daleko przed wszystkimi w swojej wizji tego, jaki naprawdę jest świat. To, co napisał, jest w pewien sposób tak poważne, że aż straszne. Z jednej strony sam uważał, że jego pisarstwo jest bardzo śmieszne, a jednocześnie widział świat, w rozumieniu zarówno politycznym, jak i społecznym, w który jesteśmy uwikłani, z jasnością, z którą niewielu pisarzy kiedykolwiek zobaczy (...). Czasami muzyka może dokładnie podążać za obrazem, jest dokładnie nad nim, ale jeśli zaczniemy się od niej oddalać – pozwolimy widzowi uczestniczyć w interpretacji. To jedna z rzeczy, które we współczesnym teatrze, operze i balecie, chcielibyśmy zrobić – zostawić widzowi przestrzeń, by pomógł tworzyć opowieść. Dla większości, jak sądzę, będzie to kawał niezłej rozrywki. Utwór jest dosyć poważny, ale także przekomiczny. To trochę jak mądra komedia, która jednocześnie sięga samego rdzenia kwestii społecznych.

Christopher Hampton, autor libretta:

To, podejrzewam, jest Everest adaptacji Kafki. Fajnie to robić, ale to dosyć trudne. Powieść jest o wiele dłuższa od materiału i czasu, który mamy. Opera ma dwie godziny, trzeba dokonać wielu wyborów, rozpracować, które wydarzenia są kluczowe i wybrać tę kluczową linię i utrwalić, na ile to możliwe. Muzyka też to uwzniośla, bo czas, jaki zajmuje zobaczenie czegoś, jest proporcjonalnie dłuższy od samych dialogów. „Proces" należy do jakiegoś półtuzina kluczowych powieści XX wieku (...), w pewnym sensie stworzył nowy świat, który z kolei wskazał drogę do całego krajobrazu, który nazywamy kafkowskim i który rozumiemy bardzo dobrze, ale który nie istniał w myśleniu, dopóki nie pojawił Kafka i nie napisał swoich książek. Niezwykłe jest to, że to było tak wcześnie w XX wieku i przewidziało katastroficzne wydarzenia, które miały pochłonąć Europę w połowie XX wieku, więc ma ten dziwny profetyczny sens (...). To coś jak komediowy horror.

Terminy:
4.12.2021, sobota, godz. 19.00
5.12.2021, niedziela, godz. 18.00

Czas trwania: ok. 2 godz. 30 min (w tym jedna przerwa)
Ceny biletów: 35-85 zł

Magdalena Jagiełło-Kmieciak
Opera na Zamku
30 listopada 2021
Portrety
Pia Partum

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia