Spotkanie kontrastów i przeciwieństw

Dowód na istnienie drugiego" - reż. Maciej Wojtyszko - Teatr Narodowy w Warszawie

W "Dowodzie na istnienie drugiego" mistrzów ceremonii jest więcej niż dwóch. Oprócz pary geniuszy w postaci Gombrowicza i Mrożka swoją klasę i fantazję ujawniają wyraziście też twórcy - reżyser Wojtyszko oraz dwóch głównych aktorów - Englert oraz Kosiński.

Filarem spektaklu są dwie osobistości-instytucje, autonomiczne wszechświaty, świetnie rozpisane przez Wojtyszkę. Z jednej strony Gombrowicz: centrum układu słonecznego - jasny, potężny, oślepiający innych swym blaskiem. To on jest tutaj dyrygentem; czasem, w akcie swojej szczodrości, rozdaje znakowane karty, by potem detonować umiejętnie rozstawione obnażające bomby. Teatrzyk rozgrywa się przez niego i dla niego, wszyscy jak posłuszne planety krążą wokół, uniżenie oddając hołd.

Pozornie wszyscy - bo wśród tych kukiełek (ich obecność jest niezwykle istotna - nadają całemu spotkaniu lekkości, rozprężają atmosferę) jest jeden posąg milczący - Mrożek. Nie tańczy jak inni, jest przezroczysty, ale w sposób manifestacyjny. Jego skromność i introwertyczność pozbawione są służalczość i poddaństwa. Nie klęka - też jest mistrzem, góruje po prostu w inny sposób. Gombrowicz jest megalomańskim demiurgiem, otwarcie głoszącym swój geniusz. Mrożek - milczącym obserwatorem, który ujmuje tajemnicą. Pycha Gombrowicza jest pełna wdzięku i czaru, urzekają jego kąśliwe uwagi, wielkie słowa wygłaszane lekko i z humorem, ironią czy wręcz autoironią. Mrożek prawdy trzyma w sobie, objawia się w pełni dopiero w swej twórczości. Jest bombą z opóźnionym zapłonem; błyskotliwym eskapistą, tylko z pozoru manipulowanym przez materię.

To właśnie sprawa kluczowa, powód dla całego spotkania: Gombrowicz chce z bliska przyjrzeć się cudzemu fenomenowi, sprawdzić go, wypróbować. Może to właśnie godny następca, który potrafi światu wystawić cyniczne i wnikliwe diagnozy? Może chęć doświadczenia żywego i inspirującego spotkania, szlachetnej wymiany słów? Choć Gombrowicz i Mrożek spotkali się naprawdę, niewiadomo jak ich konfrontacja wyglądała. Wojtyszko przed widzami projektuje swoje osobiste wizje i robi to niezwykle umiejętnie. Dużo w tym dynamiki i świeżości, spektakl magnetyzuje połączeniem kąśliwego humoru i dysput na tematy kluczowe. Do tego doliczyć trzeba sprawnie poczynioną dekonstrukcję - wielcy pisarze nie są figurkami ze złota, ale żywymi tkankami ujawniającymi nie tylko swą potęgę, ale też lęki i słabości. Prawdę.

Moc ta nie mogłaby wyrazić się w pełni, gdyby nie kreacje aktorskie. Englert jest dumnym pawiem, scena jego tronem. To Gombrowicz urzekający i absorbujący; razem z postaciami sztuki ma się ochotę padać przed nim na kolana. Kosiński dźwiga zadanie jeszcze trudniejsze - musi mówić równie wiele, ale pozycję i obecność potwierdzając praktycznie bez słów. Demonstruje wszystko postawą, gestem, a nawet samym spojrzeniem. Englert i Kosiński uwypuklają, że Gombrowicz i Mrożek to z jednej strony porażający kontrast, z drugiej - dwie strony tej samej monety.

"Dowód na istnienie drugiego" to spotkanie kontrastów i przeciwieństw. Konfrontacja i interakcja. Odkrywanie prawd i odkrywanie prawdy. Wzajemne czytanie się, aby wyłuskać nieznane dotąd sensy. Rozwijająca się relacja. Rodząca się więź.

Małgorzata Pawlak
plasterlodzki.pl
26 marca 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia