Spotkanie mistrzów

"Seks dla opornych" - reż: Krystyna Janda - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Wszelkie powody, dla których ten spektakl miał się udać- zaistniały. Wysmakowane role, dopracowana reżyseria, bezcenna mitologia działań promocyjnych zaistniały równolegle, powodując, że oto otrzymaliśmy popisowe dzieło mistrzów. Aktorskie trio, bogate w doświadczenia filmowe i teatralne, produkcyjny duet Teatru Polonia i Teatru Wybrzeże oraz ogromna potrzeba na niebanalną komedię okraszoną refleksją nad skłonnościami ludzkiej natury złożyły się na aplauz publiczności i szaleńczą pogoń za biletami (pogoń fotografów za ujęciami na próbie medialnej bezcenna, przeszła oczekiwania wszystkich)

"Seks dla opornych" napisany przez 37-letnią Michele Riml (tekst powstał w 2002 roku) to opowieść o małżeńskich oczekiwaniach, niespełnieniach, banalnej codzienności po dwudziestu siedmiu latach pożycia, w sytuacji, gdy jeszcze nie zgasła nadzieja na miłość we dwoje. Barbara wydaje się świadomą swoich potrzeb dojrzałą kobietą, która ma odwagę werbalnego ogłoszenia światu i mężowi, że jej czas się jeszcze nie skończył, że chce ponownie kreować swoje szczęście, a nie być tylko ofiarą pogłębiającej się frustracji. Samoświadomość bohaterki jest "niewyczerpana" do momentu, kiedy okazuje się, że nie jest w stanie "przeskoczyć" własnej i książkowej pomysłowości na renesans małżeństwa, czyli zaakceptowania mężowskich fantazji, wcale nie ułańskich, oraz tego, co on ma do powiedzenia. Bohaterka nie ułatwia Karolowi zadania otworzenia się po raz kolejny na miłość, stawiając przed nim wymagania godne pokerowego gracza. Barbara okazuje się być w stanie permanentnej determinacji miejsca i czasu, ulega zatem porywom emocji, wyobraźni i szlachetnej miłości do Karola. On bardzo długo pozostaje pod wpływem wyrobionego latami nawyku przytakiwania, przemilczania i obrony dotychczasowych wyobrażeń o sobie. Oboje mają intelektualne skłonności do analizy osobistych wspomnień, przeżyć i możliwych rozwiązań ( w sposób językowo cywilizowany), czym zdecydowanie odcinają się od setek małżeństw stojących na skraju szaleństwa komunikacyjnego. Pozorne podobieństwo do innych historii małżeńskich kończy się zapewne już na początku spektaklu - ponieważ bohaterowie nadal się kochają. Idealne sposoby i przepisy na udany związek, i w sytuacji awaryjnej - na ratowanie go, zawarte w podręczniku "Seksu dla opornych", tracą na znaczeniu, zwycięża tęsknota. "Miss you" zespołu The Rolling Stones staje się momentem zwrotnym weekendowego spotkania hotelowego (być może także dlatego, że "małżeństwo" Micka Jaggera i Keitha Richardsa trwa już 50 lat).

Tekst sztuki nie jest na pewno psychologicznym studium postaci, jednak aktorzy mają duże pole manewru w kreacji postaci. Dorota Kolak jako Barbara okazuje się nie być typową kobietą w swoim wieku. Mimo odchowania trójki dzieci, skończonych studiów, zajmowania się domem i wykonywania pracy zawodowej ma ciągle apetyt na życie, na szczęście budowane z bycia razem, przeżywania razem, patrzenia na siebie z zachwytem i wiele innych zdawałoby się banałów, które przestają nimi być w momencie, gdy uważność na partnera i jego emocje jest wysoka. Kolak gra przepysznie, to znaczy umie być zabawna, komiczna, pozornie niezrównoważona, zadziwiająco stanowcza i jednocześnie niezdecydowana. Wykazuje się kobiecą intuicją, podejrzliwością mężowskich intencji, budowaniem napięcia z werbalnych niedopowiedzeń i Karolowych metafor. Wkłada w postać ogromne ilości ciepła, co powoduje, że widz w skupieniu śledzi jej tok rozumowania, niczemu się nie dziwiąc, a raczej przytakując. Znakomicie partneruje jej Mirosław Baka, dla którego ta rola to powrót do energii scenicznej, z jaką pojawiał się przed laty w Teatrze Wybrzeże. Przekonywująco gra męża, życiowo nastawionego na mitologizację zawodu, jaki wykonuje i na zachowanie osobistego spokoju "wywołanego" społeczną pozycją. Karol nie jest typem kreatora rzeczywistości, nie lubi w swoim życiu radykalnych zmian i kocha żonę. Zdał się na nią w codziennym bytowaniu, więc trudno mu przyjąć nowy wizerunek małżonki, która już nie tylko chce pielęgnować powierzchnie użytkowe ich domu. Baka nadał postaci kolorytu dobrotliwego, skromnego i uczuciowego mężczyzny, który bawi swoją nieporadnością i tokiem myślenia, choć przecież nie odbiega to absolutnie od naszej rzeczywistości i schematów, o jakich mówi się na wszelkich terapiach małżeńskich, warsztatach i kawiarnianych pogawędkach damskich i męskich.

Krystyna Janda, nadająca blask pracy przy tym spektaklu swoją rolę określiła bardzo wyraźnie. Ludziom należy dawać nadzieję, dlatego bohaterowie walczą o miłość, co kończy się dla nich optymistycznie, oboje odkrywają się przed sobą na nowo, ciekawie i z miłością. Reżyserka, jak zawsze zaangażowana całą sobą w pracę, tym razem miała nieco ułatwione zadanie na poziomie aktorskim. Wieloletnia przyjaźń zawodowa dwojga "Wybrzeżowych" aktorów zlikwidowała jedną z najczęstszych barier scenicznych, czyli opór na poziomie fizyczności. Ponadto wnikliwość Jandy, również aktorki, pomogła "stawać się" postaciom Barbary i Karola. W kategoriach optymistycznych można również potraktować pastelową scenografię, na potrzeby spektaklu pełnowymiarową (według koncepcji Macieja Putowskiego). Inspirujące było światło wpadające przez ściany z żaluzji (czym zajmowali się Adam Czaplicki i syn Krystyny Jandy, Adam Kłosiński).

Sopocka premiera "Seksu dla opornych" to oczekiwany i potrzebny majstersztyk gatunkowy. Z ogromną przyjemnością widz ulegał biegowi wydarzeń scenicznych oraz urokowi postaci, bo przełożenie komediowe pozwalało mieć nadzieję, że mimo wielu podobieństw, nam, inteligentom, taka sytuacja zdarzyć się nie może. Z drugiej jednak strony w widzach została pobudzona sfera wspomnień sytuacyjnych i marzeń w odniesieniu do twórczych relacji partnerskich. I choć powaga dylematów postaci z filmu "Casablanca" rozpoczęła spektakl, finał wlał sporo optymizmu. Udana współpraca teatru państwowego i prywatnego przełoży się zapewne na sukces kasowy, ponieważ medialny, frekwencyjny (bilety w Sopocie rozeszły się jak chrupiące bułeczki) i artystyczny został już osiągnięty.

Katarzyna Wysocka
portkultury
24 stycznia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia